W nocy z piątku na sobotę poznańska straż pożarna otrzymała wezwanie dotyczące pożaru w kamienicy przy ul. Grottgera 10. – Od tego momentu nie mogę spokojnie spać. Boję się, że to się powtórzy albo zostanę zalana – mówi jedna z wieloletnich mieszkanek budynku znajdującego się tuż przy skrzyżowaniu z ul. Ułańską.
Na miejscu pojawiły się trzy zastępy straży. – Interwencja trwała około 40 minut i była spowodowana przypaleniem potrawy w garnku – informuje Michał Kucierski, rzecznik poznańskich strażaków.
Incydent z zadymieniem, jak tłumaczą mieszkańcy, to jednak wierzchołek góry lodowej. Od trzech lat nie potrafią sobie oni poradzić z jednym z sąsiadów, który wraz ze swoją współlokatorką zbierają odpady.
Czytaj też: Pożar przy ul. Łukaszewicza to wina uciążliwego lokatora
– Prawdziwy problem rozpoczął się w momencie, kiedy ta kobieta sprowadziła się do mieszkania. To ona przede wszystkim znosi śmieci – opowiada Ewa Nowak, właścicielka jednego z lokali. – Normą stało się znoszenie do mieszkania całych worków ubrań wrzucanych do kontenerów PCK, opakowań po jedzeniu. To wszystko zalega w mieszkaniu, które nie jest już w stanie pomieścić takiej ilości śmieci. Niektórym sąsiadom udało się zajrzeć do środka. Nie idzie tam przejść, porobione są korytarze – dodaje.
Odpady trafiają również do piwnicy, a także na podwórko kamienicy. – Podejrzewamy, że w zaśmieconym lokalu brakuje też kanalizy, ponieważ kobieta wylewa odchody pod nasze okna. Smród jest nie do zniesienia – mówi lokatorka z parteru. Sąsiedzi mężczyzny i jego współlokatorki twierdzą również, że kobieta przez kilka miesięcy zajmowała inne mieszkanie w kamienicy. Tam również urządziła sobie składowisko.
Zdesperowani mieszkańcy wielokrotnie prosili o interwencję zarządcę wspólnoty mieszkaniowej, ale ten nie reagował. – Nie chciano dopuścić, by w protokole zebrania wspólnoty znalazły się uwagi dotyczące problemu, z którym od kilku lat nie jesteśmy w stanie sobie poradzić – zwraca uwagę Ewa Nowak.
Sprawdź też: Poznań: Pomyje na schodach, robactwo, libacje co noc... Jak żyć z trudnymi sąsiadami?
Co mogą zrobić mieszkańcy, którzy obawiają się kolejnego pożaru i robactwa? Jak zaznacza Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej szybkie pozbycie się odpadów nie jest takie łatwe.
– Aby wejść do mieszkania należy mieć podstawę prawną. W takich przypadkach interwencji często odmawia także policja, tłumacząc to koniecznością posiadania postanowienia prokuratorskiego – wyjaśnia. Według rzecznika najszybszą drogą do uwolnienia się od śmieci jest zgłoszenie zagrożenia sanitarno-epidemiologicznego Sanepidowi. Jak się jednak okazuje sprawa taka prosta nie jest, bowiem rzeczniczka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu Cyryla Staszewska uważa, że w pierwszej kolejności mieszkańcy powinni wezwać straż miejską.
– Możemy interweniować, jeśli w kamienicy istnieje stan zagrożenia. Ten muszą jednak zgłosić sami mieszkańcy do oddziału higieny komunalnej w naszej stacji – mówi C. Staszewska.
Sprawdź też:
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?