Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań rozwija się na wschód i znika rzeka

Karolina Koziolek
Poznań rozwija się na wschód i znika rzeka
Poznań rozwija się na wschód i znika rzeka Archiwum
Poznań szukał miejsca pod osiedla. I znalazł: na Ratajach. To miało być osiedle na 140 tys. mieszkańców, projekt przerastający swym rozmachem Nową Hutę. W śródmieściu powstawały w tym czasie takie perełki jak Okrąglak. Były też bardzo złe pomysły...

Poznań po wojnie miał jeden podstawowy problem: brak mieszkań. Standardem było tłoczenie się kilku rodzin w jednym mieszkaniu. Ludzie marzyli o własnym M, o oddechu. I tak Poznań zaczął budować mieszkania: robotnicze, spółdzielcze, murowane i z wielkiej płyty. Zanim powstały wielkie osiedla, szukano miejsc w śródmieściu. Oprócz mieszkaniówki powstały też modernistyczne perełki z Okrąglakiem na czele. Oprócz udanych realizacji i ciekawych decyzji władz, zdarzają się także decyzje tragiczne... Nie inaczej komentuje się dzisiaj decyzję o zasypaniu koryta Warty na Starym Mieście i budowę trasy warszawskiej, oddzielającej Ostrów Tumski i Śródkę od pozostałej części historycznego Starego Miasta.

Mieszkania, mieszkania...
Pierwsze zaczęły powstawać osiedla robotnicze, stawiane przez wielkie zakłady pracy. Jednym z pierwszych robotniczych był Dębiec, gdzie powstało osiedle dla pracowników Zakładów Hipolita Cegielskiego. Na Dębcu wybudowano 73 bloki, przedszkole i pawilony spożywcze. Zanim zapadły decyzje o powstaniu największych poznańskich osiedli takich jak Rataje, czy Winogrady, szukano wolnych działek w śródmieściu

W 1957 r. rozpoczęto budowę gmachu, w którym jeszcze do niedawna mieściło się kino Wilda. Znalazło się tam miejsce na lokale usługowe, a na pięciu najwyższych kondygnacjach dwupokojowe mieszkania.
Również pod koniec lat 50. Poznańskie Zakłady Koncentratów Spożywczych - dzisiejsze Amino - podjęły decyzję o budowie mieszkań dla swoich pracowników. I tak powstał gmach, który stoi do dziś u zbiegu ulic Zwierzynieckiej i Mickiewicza.

Wcześniej znajdował się tam budynek banku Deutsche Sparkasse. Na początku lat 60. komunistyczny rząd ogłosił swój nowy wielki plan. W Polsce w latach 1961-65 miało powstać 1,8 mln izb mieszkalnych. Z tego w Wielkopolsce 85 tysięcy.

A tam powstaną Rataje
Zapadła decyzja, by Poznań rozwijać w kierunku wschodnim, w okolicy utworzonego niedawno Jeziora Maltańskiego. Rozbudowę po drugiej stronie rzeki postulował m.in. znany architekt Władysław Czarnecki. Przed wojną znajdowały się tam gospodarstwa Bułgarów, którzy uprawiali tamtejszą wyjątkowo żyzną ziemię.
W 1956 rozpisano konkurs architektoniczny na projekt osiedla. Według nowych planów na dwóch tarasach Rataj - dolnym i górnym - swoje nowe miejsce na ziemi miało znaleźć 140 tysięcy poznaniaków. Prace koncepcyjne rozpoczęły się jeszcze na początku lat 50. Wiadomo było, że to projekt, który przerośnie tak wielkie PRL-owskie inwestycje jak budowa Nowej Huty, czy Nowych Tych.

- Pierwsze z wielkich poznańskich dzielnic - Rataje, a także część osiedli grunwaldzkich i Winogrady były oparte na idei jednostki sąsiedzkiej - tłumaczy Piotr Marciniak, architekt i badacz historii Poznania, autor książki " Doświadczenia modernizmu. Architektura i urbanistyka Poznania w czasach PRL". - Najmniejszą komórkę miało stanowić mieszkanie, a następną pod względem wielkości osiedle. Oszacowano, że jednostka mieszkaniowa, czyli osiedle, jest przeznaczona dla 5-6 tys. osób skupionych wokół szkoły podstawowej stanowiącej jej społeczne centrum. Kolejnym ogniwem były tzw. zespoły sąsiedzkie liczące 15-20 tys. mieszkańców, obejmujące cztery osiedla. Plus lokalne centrum z ofertą wyższego rzędu - kultura, handel, usługi administracyjne - opowiada.

Pierwszy ratajski blok oddano do użytku w grudniu 1967 r. Dziesięć lat później - w 1976 r. - na os. Rusa rozpoczęto budowę największego i najdłuższego z bloków. Gotowy do zamieszkania był w 1982 r.

W "Głosie" informowaliśmy, że pierwsi niecierpliwi lokatorzy postanowili nie czekać na spółdzielnię, ale sami wykańczali mieszkania. W 1982 r. Kombinat Budowlany Poznań - generalny wykonawca Rataj - miał oddać do użytku 1000 mieszkań.
"Otrzymają je członkowie Spółdzielni Osiedle Młodych oczekujący na przydział własnego M od... 1969 r." - pisał "Głos".
I dalej: "Ze stawianiem murów Kombinat nie miał większych kłopotów, gorzej z pracami wykończeniowymi. Są one bardzo żmudne, a Kombinatowi co rusz ubywa rzemieślników". Dlaczego rzemieślników ubywało, gazeta już nie informowała.
"Oczekujący na mieszkanie nie stronią od brania na swoje barki ostatnich robót. Spółdzielnia notuje coraz więcej takich zgłoszeń. Co najmniej 40 procent członków spółdzielni decyduje się na swój własny udział w wykańczaniu mieszkań" - pisaliśmy.

- Akurat nie przypominam sobie, by rodzice sami wykańczali mieszkanie, ale my na Rataje wprowadziliśmy się wcześniej, bo w 1975 r. - opowiada Adam Pawlik, miejski i osiedlowy radny i znawca historii Rataj. - Wychowałem się na os. Powstań Narodowych. W naszej klatce było 90 mieszkań. W całym bloku, nazywanym deską, mieszkań było 240. Podwórko było pełne dzieci. Naszymi ulubionymi miejscami były plac zabaw i trzepak. Dziś świecą pustkami. Przed blokiem można spotkać co najwyżej kilku przedszkolaków z rodzicami - opowiada Pawlik.
Miejsca do zabawy na Ratajach jest bardzo dużo. Ratajskie osiedla słyną z tego, że nie oszczędzano tam na przestrzeni. Między blokami są spore odległości, jest dużo zieleni. - To nie to, co na nieco późniejszych Winogradach, gdzie ludzie mogą sobie zaglądać nawzajem do mieszkań - uważa Pawlik.

Plusem Rataj z pewnością jest to, że zostały zaprojektowane tak, by każdemu było blisko w strategiczne miejsca: do przedszkola, do przychodni, na tramwaj. Są też minusy: to wykonanie mieszkań. - Sufity to fale. Żeby je wyrównać, trzeba byłoby nałożyć tyle szpachli, że odpadłaby pod swoim ciężarem - mówi Pawlik. Ale zaraz dodaje, że jeśli komuś życie w bloku odpowiada, na Ratajach poczuje się lepiej niż na niejednym osiedlu deweloperskim.

Na Ratajach zmieniło się wiele. - Urosły drzewa, które pamiętam jako cienkie patyki. Mamy lepsze chodniki i oświetlenie, ale niestety jak na większości osiedli jest problem z parkingami. Nikt nie przewidział takiego rozwoju motoryzacji - mówi Pawlik.
Warto wspomnieć ratajskie ciekawostki. W pierwszych blokach na os. Piastowskim w mieszkaniach nie było toalet. Wspólne łazienki znajdowały się, jak w starych kamienicach, na klatkach schodowych.

- To był pomysł warszawski, poznaniacy nie mogli z nim dyskutować. Wymyślili na to jednak sposób. W każdym mieszkaniu zaprojektowano komórkę. Znalazły się tam przyłącza do wszelkich pionów kanalizacyjnych. Kiedy zmieniła się koniunktura polityczna, były gotowe, by stworzyć w nich łazienki - wspomina Pawlik.
Architekt Piotr Marciniak przypomina z kolei, że na ratajskie osiedla wprowadzali się nieraz ludzie z ruder, sutener, z przeludnionych staromiejskich kamienic. - Przenosiny na Rataje były awansem społecznym. Ludzie akceptowali każde warunki - mówi.

Zmiany w Śródmieściu
Oprócz rozwoju osiedli mieszkaniowych, w Poznaniu zmieniało się także śródmieście.
Jedna z najwspanialszych realizacji to budowa Okrąglaka na działce po dawnym Banku Cukrownictwa. Budynek zaprojektował warszawski architekt Marek Leykam. Ten sam, który nieco później zaprojektował gmach Akademii Wychowania Fizycznego przy ul. Królowej Jadwigi.

- Okrąglak był budowany z prefabrykatów. Zewnętrze ściany były łączone bezpośrednio na placu budowy. To był pierwszy taki przypadek w Poznaniu - mówi Piotr Marciniak. - Tak czy inaczej, ten 9-kondygnacyjny gmach, ze względu na swoją formę, budził spore kontrowersje w mieście - dodaje.

Okrąglak, mimo iż obecnie jest biurowcem klasy A, został wybudowany jako powszechny dom towarowy "PDT". Część biurowa, czyli tzw. kwadraciak, powstała dopiero jakiś czas później.

Znika rzeka Warta
Największa zmiana w mieście dotyczyła chyba jednak nie tyle budowy, co usunięcia - chodzi o rzekę i jej zniknięcie z Chwaliszewa. Koncepcja zasypania koryta Warty na Starym Mieście pojawiła się w 1952 r. Argumentowano to poprawą jakości żeglugi i koniecznością regulacji trasy rzeki, która często zalewała Stare Miasto. Prace rozpoczęto w 1965 r.

- Była to niezwykle brzemienna w skutki decyzja. W żadnym innym mieście w Polsce nie zdecydowano się na tak radykalną ingerencję w zabytkowe centrum miasta - mówi Piotr Marciniak. - Najpierw zasypanie koryta rzeki, a potem budowa trasy pseudoszybkiego ruchu w kierunku Warszawy, spowodowała nieodwracalne zmiany w centrum miasta. Zniszczyła historyczny układ północno-wschodnich fragmentów miasta - uważa architekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski