MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Poznania i jego syn Kordian Ratajski. Od bohatera do zdrajcy

Zbyszek Snusz
Kordian Ratajski - drugi syn Stanisławy i Cyryla. Enfant terrible całej rodziny. Oskarżony o kolaborację został rozstrzelany w czasie powstania warszawskiego. Miał wtedy niecałe 32 lata.

Mimo upływu lat okoliczności śmierci Kordiana Ratajskiego nadal nie są do końca jednoznaczne. Drugi syn Stanisławy i Cyryla, w czasie okupacji piastującego najwyższe stanowisko cywilne w podziemiu, czyli Delegata Rządu na Kraj, przyszedł na świat 10 listopada 1912 r.

Na świecie od czterech lat był już jego brat Ziemowit, który od małego fascynował się techniką. Starszy brat Kordiana ukończył później Wydział Elektryczny Politechniki Gdańskiej, pracował w Instytucie Lotnictwa w Warszawie, prowadził też badania nad rozwojem radia i był konstruktorem pierwszej samochodowej stacji nadawczej. W czasie okupacji ewakuowano go z personelem do Francji, a stamtąd do Anglii. Po wojnie został dyrektorem jednego z oddziałów IBM w Stanach Zjednoczonych.

Rykowisko przyciąga
Kordian różnił się znacznie od brata. Był wiecznym zmartwieniem rodziców. "Lekkomyślny, nieobowiązkowy, zadufany w sobie, lubiący lekkie i łatwe życie", a jednocześnie "o szarmanckich manierach, błyskotliwy i obdarzony dużą inteligencją", jak w biografii Cyryla Ratajskiego pisze o nim Andrzej Zarzycki.

Jego tragiczny los naznaczyła okupacja. "W pierwszych dniach okupacji Ratajski wraz z rodziną (żoną Krystyną, córką zamożnego kupca z Poznania) przybył do stolicy. Natychmiast po zameldowaniu się został aresztowany. Gestapo chciało wydobyć od niego, gdzie przebywa ojciec. Ponieważ odmówił, wysłano go do Dachau. Po kilku miesiącach postawiono go przed Sondergericht w Berlinie. Sąd go uniewinnił. Zaledwie jednak Ratajski wyszedł na ulicę, został aresztowany ponownie. Dano mu do wyboru: albo zostanie konfidentem, albo wróci do obozu. Obóz zaś to śmierć. Ratajski wybrał współpracę z Gestapo. Odesłano go do Warszawy, gdzie Gestapo dało mu dokładną instrukcję" - donosił dwa lata po zakończeniu wojny na pierwszej stronie - za "Wieczorem Warszawy" - "Głos Wielkopolski".

Fakt, że Kordian współpracował z Gestapo, nie ulega wątpliwości, jednak rozbieżności w informacjach jest tak dużo, że do dzisiaj nie udało się jednoznacznie ustalić, jaki był zakres jego zobowiązań. Paweł M. Lisiewicz w monografii "W imieniu Polski Podziemnej - z dziejów wojskowego sądownictwa specjalnego Armii Krajowej" przyznaje wprost: "O jego działalności konfidenckiej nic bliższego nie wiemy".

Pewne jest to, że o jego kontaktach z niemiecką policją bezpieczeństwa jeszcze przed wybuchem powstania warszawskiego wiedział Kontrwywiad Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej, który zdołał ustalić jedynie, że zadaniem młodego Rataj-skiego było rozpracowanie podziemia. Kordian uwielbiał towarzystwo Niemców, afiszował się w towarzystwie funkcjonariuszy Gestapo. Nawet nie próbował schronić się poza miastem, tak jak czyniło to wielu konspiratorów.
Wszystko wydaje się świadczyć przeciwko Kordianowi. Wszystko, gdyby nie sprawa uwolnienia z więzienia Gestapo koło Dębicy Adama Filipowskiego, kuzyna Cyryla Ratajskiego, współwłaściciela majątku Karczewo w okolicach Gniezna. Do materiałów na ten temat dotarł Adam Białobłocki, specjalista sądowy, autor ponad 800 ekspertyz dla polskich sądów.

Nocne marki
W 1943 r. z Kordianem skontaktowała się siostrzenica aresztowanego i poprosiła go o pomoc w uwolnieniu Filipowskiego. Po jakimś czasie Ratajski wysłał list, w którym poinformował siostrzenicę, że po wpłaceniu 5 tys. zł udało mu się wykupić uwięzionego. Adam Filipowski po kilku dniach rzeczywiście znalazł się na wolności, przeżył całą okupację, wrócił w rodzinne strony i zmarł w 1949 r. w Gnieźnie.

"Patrząc na umiarkowaną w ówczesnych warunkach wysokość okupu, można z jak największym prawdopodobieństwem przyjąć, że podjęte czynności dokonane zostały przez Kordiana R. zupełnie bezinteresownie", a jego "kontakty z władzami okupacyjnymi niekoniecznie musiały godzić w polską rację stanu" - pisze w swojej analizie zamieszczonej w miesięczniku "Nasza Wielkopolska" Adam Białobłocki. W sierpniu 1944 r. najmłodszy syn Cyryla Ratajskiego został przypadkowo zatrzymany w okolicach placu Zbawiciela i od razu przyznał się, że współpracuje z Gestapo. Miał przy sobie niemiecką przepustkę i 10 tys. zł. Z więzienia na Mokotowie zwolniono go po tym, gdy obiecał, że przejdzie na stronę polską i jako agent pomoże w rozpracowaniu polskiego ruchu oporu. Wpadł szybko. W trakcie składania zeznań przed Sądem Specjalnym Armii Krajowej przyznał, że w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. został zatrzymany przez Niemców i w obawie przed rozstrzelaniem powołał się na swoją współpracę z Gestapo. Tłumaczył, że po przejściu na polską stronę zamierzał poinformować o wszystkim władze ojczyzny. Na zakończenie oświadczył, że współpraca z niemiecką policją bezpieczeństwa była tylko pozorna i nikogo w tym czasie nie wydał, a ponieważ zawsze czuł się Polakiem, poczuwał się też do obowiązku zwrócenia zarówno przepustki, jak i pieniędzy.

Sąd nie dał wiary jego tłumaczeniom. W uzasadnieniu obciążył go między innymi tym, że po wypuszczeniu z aresztu nie opuścił Warszawy i nie starał się nigdzie ukryć. Przyjęto też, że po przejściu na polską stronę na pewno starałby się rozszyfrować polski ruch oporu.

Jeszcze w sierpniu, po szybkim procesie Kordian Ratajski został rozstrzelany w jednej z piwnic przy ulicy Marszałkowskiej. Po wykonanym wyroku śmierci do Szefostwa Służby Sprawiedliwości zgłosiła się jego żona. - Ma, na co zasłużył - przyznała ze spokojem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski