Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Renifer" zapewnił Lechowi radosną zimę

Maciej Lehmann
Radość lechitów jest uzasadniona. Zimę spędzą na fotelu lidera ekstraklasy
Radość lechitów jest uzasadniona. Zimę spędzą na fotelu lidera ekstraklasy A. Szozda
To był ligowy mecz z pucharowym klimatem. Lech, by odzyskać pozycję lidera, którą w sobotę zajęła Legia, musiał nie tylko wygrać, ale na dodatek różnicą trzech bramek.

Zadanie wydawało się szalenie trudne. Bytomski zespół Marka Motyki dotąd nieźle spisywał się w meczach wyjazdowych. Strzelił w nich aż osiem goli. Gdyby podsumować wszystkie wyjazdowe bramki pozostałych śląskich drużyn, okazałoby się, że nie potrafiły nawet zbliżyć się do osiągnięcia bytomian.

Na dodatek Kolejorz przystępował do tego starcia lekko osłabiony. Poobijanego w meczu z Deportivo Semira Stilicia trener Franciszek Smuda posadził na ławce rezerwowych.
Lech bez swojego reżysera długo nie potrafił znaleźć właściwego rytmu gry. Brakowało niekonwencjonalnych, prostopadłych podań Bośniaka. Gospodarze atakowali trochę chaotycznie, nie potrafili swoich akcji zakończyć strzałami.

Przez pierwszy kwadrans z boiska wiało wręcz nudą. Wystarczyło jednak, by użytek ze swojej nieprzeciętnej techniki zrobił Manuel Arboleda i było 1:0.Akcja była niemal kopią tej, z której poznaniacy strzelili gola w czwartkowym meczu z Deportivo. Kolumbijczyk popędził prawą stroną boiska, kilkoma zwodami rozmontował obronę Polonii i idealnie dograł do stojącego pod bramką Rengifo. Peruwiańczyk z dużym spokojem z 7 metrów posłał piłkę do siatki.

Lechici uwierzyli, że są w stanie nie tylko wygrać, ale też w satysfakcjonujących ich rozmiarach. W 39. min z rzutu wolnego dośrodkował Ivan Djurdjević. Tym razem obrońcy Polonii zapomnieli o Jakubie Wilku. Pomocnik Lecha strzałem głową kompletnie zaskoczył Michała Peskovicia. Piłka dostała niesamowitej rotacji i przelobowała bramkarza Polonii, który mógł tylko śledzić wzrokiem, jak wpada do siatki.

Niewiele jednak brakowało, by poznaniacy stracili bramkę do szatni. Polonia zaprezentowała swoją słynną już szarańczę. Po rzucie rożnym czy wolnym w pole karne rywali wbiega niemal cała drużyna Polonii.

Tym razem piłka trafiła do Huberta Jaromina, który strzelił głową tuż przy słupku. Ivan Turina popisał się znakomitą paradą i obronił uderzenie pomocnika gości.
- Chcemy spędzić zimę na pierwszym miejscu, więc brakuje nam jeszcze jednego gola - mówił w przerwie Djurdjević.

Serb sam postarał się, by w Poznaniu było 3:0. W 59. min. odważnie wbiegł między obrońców Polonii, idealnie dograł do Hernana Rengifo, który z zimną krwią wykorzystał drugą sytuację sam na sam z Peskoviciem. Peruwiańczyk zwany w Poznaniu "Reniferem" zapewnił Lechowi radosną zimę.

Od tego momentu poznaniacy skoncentrowali się na obronie trzybramkowej zaliczki. Goście zaatakowali i kilka razy poważnie zagrozili Lechowi. Najbliżej zdobycia honorowej bramki był Michał Zieliński w 86. min. Po rzucie rożnym strzelił z bliska wysoko nad bramką.

Lech Poznań - Polonia Bytom 3:0 (2:0)
Bramki:
Rengifo 22, 59 Wilk 39
Sędziował: Jacek Walczyński (Lublin)
Widzów: 16 000
Lech: Turina - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda, Djurdjević - Peszko (74. Reiss), Murawski, Bandrowski, Wilk - Lewandowski (64. Stilić), Rengifo (90. Cueto). Trener: Franciszek Smuda.
Polonia: Pesković - Hricko, Klepczyński, Broniewicz, Sokolenko - Przybylski, Wolański, Grzyb, Jaromin - Podstawek (82. Bazik), Zabłocki (46. Zieliński). Trener: Marek Motyka .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski