Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szokujące słowa kierowcy karetki o wypadku w Puszczykowie: wjazd na przejazd przy opadających rogatkach to praktyka kierowców karetek 2.10

Grzegorz Okoński
Kierowca karetki jest oskarżony o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym.
Kierowca karetki jest oskarżony o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Grzegorz Okoński
W Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się 2.10.2020 roku proces kierowcy karetki, w którą wjechał rozpędzony pociąg na przejeździe kolejowym w Puszczykowie pod Poznaniem. W wyniku wypadku karetki śmierć ponieśli lekarz oraz ratownik medyczny. Z kolei oskarżony o spowodowanie wypadku kierowca karetki w stanie ciężkim trafił do szpitala. W piątek 2.10.2020 roku swoje wyjaśnienia zaczął składać kierowca karetki. Przed procesem jego obrońca, mecenas Andrzej Jarosław Reichelt, zaznaczył, że mężczyzna wysłał listy do rodzin ofiar z przeprosinami. Jeden z nich został przyjęty. Z kolei podczas rozprawy Sebastian S. zaznaczył, że nie pamięta samego wypadku. Zeznający świadkowie mówili zaś o jękach dobywających się z karetki, tuż po uderzeniu pociągu.

Podczas rozprawy kierowca zeznał, że nie pamięta dobrze samego przebiegu wypadku, tym bardziej, że po nim otrzymywał przez 3-4 dni silne leki z morfiną. Zapytany przez oskarżycieli, czy wcześniej przyjmował takie leki, czy morfinę, zaprzeczył.

Kierowca karetki o wjeździe na przejazd, gdy opuszczają się rogatki: To normalna praktyka kierowców pogotowia

Zeznał, że wjeżdżał przez otwarte lewe – wyjazdowe rogatki, chcąc opuścić przejazd w ten sam sposób – przez wyjazdowe z drugiej strony. To normalna praktyka kierowców pogotowia, zwłaszcza w sytuacjach, gdy przejazd jest długo zamknięty, a trzeba jak najszybciej dotrzeć do chorego, by ratować życie. Dodał, że nikt wcześniej nie uczył kierowców pogotowia postępowania w takich przypadkach, nie wiedział też, że bariery łamią się pod uderzeniem. Próbował ustawić się obok toru, gdy widział, że rogatka wyjazdowa zamknęła się.

Czytaj też: Kierowca karetki oskarżony za wypadek w Puszczykowie

Świadkowie potwierdzili – że wjeżdżał przez otwartą rogatkę, że dwie były otwarte, a dwie – wjazdowe zamknięte, że kierowca wjeżdżał ostrożnie na sygnałach. Drugi ze świadków dodał, że przed wjazdem kierowca zawahał się, wyłączył sygnały, wjechał, i ponownie je włączył, próbując wyjechać, wtedy doszło do zderzenia.

Kolejny ze świadków, kobieta, która w chwili zderzenia przebywała na peronie, zeznała, że widziała karetkę wjeżdżającą na przejazd, gdy tam już połowa szlabanów była zamknięta. Pomyślała wówczas, że może komuś coś się stało na przejeździe, a samochód jedzie, by jego załoga ratowała go. Jednocześnie świadek usłyszała nadjeżdżający pociąg – szyny wyraźnie wibrowały, niosąc dźwięk.

Wypadek karetki w Puszczykowie: był przeraźliwy huk. Słychać było jęki

- Był przeraźliwy huk, widziałam jak karetka rozbija się o wiatę podziemnego przejścia. Pociąg jechał naprawdę szybko. Pamiętam, że po uderzeniu spadały kawałki tego samochodu, widziałam też leżący na peronie but. To jeszcze bardziej uświadomiło mi, że stało się coś bardzo złego. Gdy podeszłam do samochodu, słyszałam, że ktoś w środku jeszcze żyje, jęczy. W tym czasie ludzie, którzy podeszli do karetki komentowali bardzo pesymistycznie, więc poprosiłam, by odeszli, by osoby w karetce nie słyszały tego.

Sąd przesłuchał też kierownika pociągu i maszynistę, którzy przypomnieli, że pociąg nie miał zatrzymywać się w Puszczykowie, więc nie zwalniał przed stacją

Czytaj też: Kolejarze: tej tragedii można było uniknąć

Pociąg uderzył w karetkę na przejeździe w Puszczykowie z dużą prędkością. Jaką?

- Odczułem uderzenie, huk – zeznawał kierownik pociągu. - Gdy zatrzymaliśmy się, wraz z konduktorem pytaliśmy wszystkich pasażerów, czy nic im się nie stało. Nikt w pociągu nie ucierpiał. Wzięliśmy apteczkę i poszliśmy do rozbitego samochodu, ale tam już udzielano pomocy.

- Pociąg 45101 przejąłem we Wrocławiu i prowadziłem go bez żadnych kłopotów w ładnej pogodzie do Poznania – opowiadał maszynista. - Tam jednak jest taki odcinek z nienajlepszą widocznością: las, barierki dźwiękochłonne, łuk trasy kolejowej. Samochód na przejeździe zobaczyłem jakieś 4-5 sekund przed zderzeniem. Od razu hamowałem, lokomotywa po uderzeniu wykoleiła się. Nie minęły może dwie minuty jak słyszałem nadjeżdżające karetki. Maszynista powiedział, że na prędkościomierzu zatrzymał się zapis wskazujący na prędkość 113 km/godz.

Wjeżdżają mimo opuszczających się szlabanów, bo jada ratować życie. Ryzykują jednak własnym

Ważną informację podał inny świadek, pracownik pogotowia ratunkowego. Przyznał, że niejednokrotnie jako ratownik medyczny wjeżdżał bądź był w składzie załogi karetki, która wjeżdżała na czerwonym świetle lub ulicą pod prąd, by jak najszybciej dotrzeć do wezwania, by ratować czyjeś życie. Zdarzało się zatem, że był świadkiem, gdy karetka podjeżdżała na sygnale pod szlaban zamknięty, a wówczas dróżnik otwierał je, by pojazd uprzywilejowany mógł szybko przejechać. Świadek powiedział, że każde zadanie przewozu chorego ma określone przez szpital ramy czasowe, a za ich przekraczanie grożą kary.

- Jestem przekonany, że to był transport pilny, ratujący życie, że uzyskał najwyższą rekomendacje działania, o czym świadczy chociażby obecność lekarza na pokładzie, wymuszona stanem pacjenta – mówi świadek.

Prokuratorzy pytali o ocenę kwestii dojazdu załogi po lekarza, a dopiero później – po jazdę na sygnałach do chorego. Takie sytuacje zdarzają się, choć nie często – mówił świadek. - Tak jest wtedy, gdy jest wezwanie, a nie ma na miejscu dostępnego zespołu specjalistycznego. Dyrekcja zezwoliła na dyżury lekarzy pod telefonem i wówczas, albo także w sytuacjach losowych, załoga jedzie po lekarza, a następnie jak najszybciej udaje się do chorego.

Świadek ocenił także kwestię wyłączenia sygnałów przez karetkę przed przejazdem: karetka wysyła je gdy jedzie, domagając się tym samym od innych kierowców przepuszczenia. Gdy staje, kierowca wyłącza sygnał dźwiękowy.

Kierowcy karetek nie przechodzili wcześniej szkoleń specjalistycznych, które przygotowałyby ich do sytuacji takich, jaka zdarzyła się w Puszczykowie, dopiero po niej zorganizowano szkolenia – mówił świadek.

Rozprawa zakończyła się ustaleniem terminu kolejnego spotkania sądu, w celu przesłuchania innych świadków i zbadania wcześniejszego zapisu z prędkościomierza lokomotywy. Kolejna rozprawa odbędzie się zatem 26 listopada.

33-letni Piotr Żelasko, lekarz, który zginął w tragicznym wypadku w Puszczykowie, w piątek przed południem został pochowany na Cmentarzu Jeżyckim w Poznaniu. Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Wypadek w Puszczykowie: Pogrzeb lekarza, który zginął na prz...

Proces za wypadek w Puszczykowie: pociąg dosłownie staranował karetkę

Przypomnijmy, że do tragedii doszło 3 kwietnia przed godziną 16 na przejeździe kolejowym w Puszczykowie. To właśnie tam karetka wjechała na przejazd kolejowy, mimo że szlabany zaczęły się opuszczać. Wówczas to kierowca próbował bowiem ustawić pojazd, tak by przejeżdżający pociąg w niego nie uderzył. Skończyło się tragicznie.

W wypadku zginęli koledzy oskarżonego kierowcy: lekarz oraz ratownik medyczny. Jak wynika ze śledztwa feralnego dnia kierowca jechał po pacjenta w Puszczykowie. Karetka miała go zabrać do innego szpitala.

Wypadek karetki w Puszczykowie: proces się opóźniał. Dlaczego?

Początkowo proces miał się rozpocząć w grudniu 2019 roku. Do niego jednak nie doszło, bo brakowała opinii biegłych, którzy mieli zdecydować, czy oskarżony jest w stanie uczestniczyć w rozprawie.

Czytaj też: Proces kierowcy karetki opóźniony. Dlaczego?

Przypomnijmy, że prowadząca sprawę prokuratura początkowo zarzuciła m. in. kierowcy spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Wiele zmieniła jednak opinia biegłych z dziedziny rekonstrukcji wypadków drogowych. Ostatecznie śledczy oskarżyli kierowcę karetki o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. On sam na etapie śledztwa nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Sprawdź też:

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski