W hospicjum pw. św. ojca Pio, będącym głównym miejscem akcji filmu „Johnny”, opowiadającego o ks. Janie Kaczkowskim, wolontariusz w ostatnich chwilach życia obdarowuje umierającą kobietę zerwaną w ogrodzie różą. W poznańskim Hospicjum Palium wiedzą doskonale, że każda chwila jest ważna, bo „później” może już nie być.
- Niedawno pewna pacjentka zapytała, czy mogę jej zrobić sok jabłkowy z wodą - mówi jeden z wolontariuszy Palium. - Gdy spróbowała, skrzywiła się, ale powiedziała, żebym się nie przejmował. Już chciałem wyjść, jednak zrobiłem jej kolejny sok z wodą. Uśmiechnęła się, powiedziała, że o to jej chodziło. Następnego dnia już nie żyła. Jestem świadom tego, że za tydzień pewnej części podopiecznych już z nami nie będzie. Wiem, że niczego nie powtórzę. Nie przeproszę, jeśli coś pójdzie nie tak. Bardzo szanuje chwilę
- podkreśla.
Wolontariusze skupieni wokół Hospicjum Palium tworzą zespół nazywany Motylim Wolontariatem. Podobnie jak ci z filmu o ks. Kaczkowskim, towarzyszą pacjentom i starają się spełniać ich życzenia. Andrzej został wolontariuszem we wrześniu ubiegłego roku. Doświadczony chorobą swojej matki i żony postanowił pomóc innym.
- Nigdy nie spodziewałem się, że między wolontariuszami, białym personelem , a pacjentami jest tyle śmiechu. Sam miałem do czynienia z chorobą matki oraz żony, którą opiekowałem się 5 lat. Wiedziałem z czym to się wiąże
- podkreśla.
Także samo hospicjum w niczym nie przypomina szpitala. W sadzawce w holu pływają złote karpie, gdzie okiem sięgnąć jest mnóstwo roślin, nad którymi unoszą się na sznurkach wielobarwne papierowe motyle. Wolontariusze i personel zachęcają rodziny i znajomych pacjentów, by przychodzili do nich w odwiedziny. Nie ma w tym zakresie żadnych ograniczeń.
- Mogą przychodzić przyjaciele, rodzina, znajomi. Wszyscy mogą się pojawić i czuć swobodnie. Nawet psy i koty mogą odwiedzać swoich właścicieli
- mówi wolontariuszka Magdalena.
Wolontariusze, świadomi wagi chwili, starają się spełniać pragnienia pacjentów. Czasem są bardzo zwyczajne.
- Kiedyś pacjentka zamarzyła o bułce z pasztetem. W hospicjum zrobiło się wielkie poruszenie. Każdy chciał wydobyć tę bułkę z pasztetem spod ziemi. Akurat jedna z pielęgniarek miała taką kanapkę i oddała ją pacjentce - opowiada Andrzej. - To są rzeczy, które nam mogą wydawać się banalne, ale ktoś o tym właśnie marzy. Zrobimy wszystko, żeby to pragnienie spełnić. Gdy pacjent ma wielką ochotę na pizzę, zamawiamy pizzę. Jeśli przez swój stan zdrowia nie zje nawet całego kawałka - nie szkodzi. Liczy się ten gest.
Czasem spełnianie drobnych marzeń wymaga pewnego wysiłku organizacyjnego.
- Kiedyś zawiozłam jedną z pacjentek samochodem z windą na spacer nad jezioro, bo tego właśnie chciała
- opowiada Magdalena.
Nikt jednak nie zamyka oczu na fakt, że hospicjum jest miejscem, z którego ludzie wyruszają w ostatnią drogę. Umierają spokojnie, otoczeni opieką dającą im najwyższy możliwy komfort w ostatnim etapie życia. Nie stosuje się tutaj uporczywej terapii i nie wdraża niepotrzebnych procedur medycznych, które nie przynoszą znaczącej poprawy stanu chorego.
- Wszyscy ci ludzie mimo choroby, mają spokój na twarzy. To jak lekarze potrafią im pomóc i zniwelować uporczywy ból jest niesamowite - mówi wolontariuszka i dodaje: - Tutaj nikt nie wije się w cierpieniach. Może po prostu odejść ze spokojem.
Niektórzy u kresu życia odnajdują pocieszenie w religii.
- Mieliśmy taką sytuacją z pacjentem Staszkiem, który nie był osobą religijną - wspomina Magdalena. - Nagle pewnego dnia zgodził się na wizytę księdza i okazało się, że przyjął wszystkie sakramenty. Poszła do niego wolontariuszka i zabrała Staszka na papierosa. Zaczęli wspólnie odmawiać pokutę zadaną w czasie spowiedzi, czyli koronkę do Bożego Miłosierdzia. Zapalił papierosa, odmówił koronkę kończąc Jezu ufam Tobie i zmarł. To była piękna śmierć. Scena zupełnie jak z filmu - opowiada wolontariuszka.
Wolontariusze zwracają uwagę,żeby nigdy osoby śmiertelnie chorej nie pocieszać i nie obiecywać niemożliwego.
- Najważniejsza w takiej sytuacji jest bliskość. Nie będzie dobrze, dlatego nie wolno dawać złudnej nadziei, ponieważ stracimy zaufanie pacjenta
- mówi Andrzej.
- Można usiąść, pójść na spacer. Gdy ktoś pyta mnie o to jak się zachować, mówię: po prostu bądź, nie pocieszaj. Kiedyś widziałem bliskiego, który przyjechał do osoby umierającej i powiedział „nie wiem jak się zachować, nie wiem co zrobić, ale musiałem przyjechać, bo chce z tobą być”. I to właśnie powinniśmy zrobić
- podkreśla.
Hospicjum oprócz pomocy dla osoby chorej zapewnia wsparcie całej rodzinie. Najbliżsi po stracie krewnych mają do dyspozycji psychologa, osobę od spraw socjalnych i pomoc w ZUS-ie. To ważne także dla pacjentów.
- Na koniec życia pacjenci nie boją się o siebie, tylko o bliskich, którzy pozostaną bez nich. Martwią się o swoje dzieci, mężów i żony. O to, czy sobie poradzą z otrzymaniem renty, czy spadku. Dlatego w hospicjum otrzymują ten komfort psychiczny, że my im pomożemy i to odbiera wiele bólu i niepokoju
- twierdzą wolontariusze.
Świadomość społeczna dotycząca działania hospicjum w ciągu ostatnich kilku lat bardzo się zmieniła.
Początkowo wielu ludzi traktowało to miejsce jak szpital lub wręcz rodzaj umieralni. Osoby, które korzystały z pomocy placówki w opiece nad swoimi bliskimi spotykały się z ostracyzmem.
- Kiedy powstało Hospicjum Palium ludzie protestowali; twierdzili, że na osiedlu Rusa powstaje umieralnia i to jeszcze obok szkoły. Bali się tego miejsca. Czasem nawet osoby proszące o wsparcie były postrzegane negatywnie - mówią wolontariusze. - To jest zupełnie niepotrzebne. Zauważyliśmy, że to podejście bardzo się zmieniło. Nawet podczas spotkań wolontariuszy w szkołach, dzieci potrafią odpowiedzieć, że hospicjum to taki tymczasowy dom.
Dom, w którym żyje się do końca.
Praca w hospicjum sprawia, że także i wolontariusze weryfikują swój własny system wartości.
- W życiu trzeba pilnować relacji, aby nie zostać samemu na starość - twierdzi Andrzej. - Nie uświęcajmy na siłę chorych, część ich samotności to jest efekt tego, jak przeżyli swoje życie. Serce boli gdy widzisz starszą i samotną osobę, ale jak pomyślisz, że ktoś był całe życie nieprzyjemny to rozumiesz, dlaczego nikt nie chce go odwiedzić. Myśl o hospicjum i o tym, że kiedyś będę potrzebować pomocy powinna zacząć nam towarzyszyć już dzisiaj.
Czytaj też:
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?