Kenneth Greve dotrzymał słowa. Jego inscenizacja jest bardzo czytelna. Wprowadzenie postaci małego Zygfryda i Benno (Jacek Logdański i Michał Zelent), którym Niania czyta baśń "Jezioro łabędzie", wyjaśnia późniejsze - dość niesamowite perypetie. Tym samym inscenizator wskazuje, że późniejsze relacje Zygfryd - Benno mają głębszy związek. Kennetha Greve’a zdaje się bardziej interesują relacje między tymi bohaterami, niźli uczycie, jakim obdarzy Książę Zygfryd Odettę…
Choreograf w swoich pomysłach inscenizacyjnych odwołuje się do projekcji wideo, które akurat w tym balecie są niezwykle przydatne. Na dodatek, są bardzo subtelnie zrobione, podobnie jak niezwykle wysmakowana i oszczędna, minimalistyczna wręcz dekoracja Anny Knotek. Powiedziałbym o niej graficzna. Knotek zrezygnowała z rodzajowości, lasu, jeziora… na rzez znaków-symboli i gry świateł. Podobnie w trzecim akcie, bal ma klasę godną książęcego dworu.
Kenneth Greve dotrzymał słowa również w warstwie choreograficznej. Pozostał wierny tradycji wykonawczej, pięknym linom klasycznym, które - niestety - w partiach zespołowych raziły brakiem precyzji. A szkoda, bo właśnie w białych aktach widać było piękno ruchu, zwłaszcza rąk. Choreograf twórczo przetworzył jednak klasyczne pas, pozy, gesty… Tancerki nie tyle machają rękoma, ale próbują naśladować ruchy skrzydeł (charakterystyczne wykrzywienie rąk).
Bohaterami wieczoru byli soliści: Agnieszka Wolna jako Odetta-Odylia, Dymitr Tentyski w roli Zygfryda i Arkadiusz Gumny jako Rotbart. Szkoda, że za sprawą obsadową rozmył się koncept choreografa Zygfryd - Benno. W roli tego drugiego wstąpił Gento Yoshimoto. Niestety, japoński tancerz jest za młody do tej roli, technicznie tańczy bez zarzutu, ale nie sprostał aktorsko partnerom. Scena, w której próbuje ostrzec Zygfryda przed niebezpieczeństwem przypomina oganianie się od natrętnej muchy.
Agnieszka Wolna stworzyła kreację. Od pojawienia się na scenie przykuwała wzrok publiczności: precyzyjna a przy tym nasycona do maksimum emocjami, które zmieniały się wraz z uczuciami, jakie łączą ją z Zygfrydem. Potrafiła być dostojna i władcza jak na łabędzia przystało, by w za chwilę emanować uczuciem miłości i przyjaźni czysto ludzkiej. Trudno się jej dziwić, skoro starającym się o jej względy był tak liryczny a przy tym męski tancerz jak Dymitr Tentyski (świetne skoki), z którego emanuje piękno i czystość ruchu, który - co nie zdarza się w balecie klasycznym zbyt często - gra twarzą.
Wielki dzień miał także Arkadiusz Gumny, który wykreował czarny charakter perfekcyjnie i co najważniejsze przekonująco. Jego Rotbart był okrutny, bezwzględny a pod względem technicznym rewelacyjnie zatańczony.
Czasami warto chodzić na drugie premiery. Gdyby jeszcze orkiestra trochę równiej grała a dyrygent nie przyspieszał...
Teatr Wielki w Poznaniu, "Jezioro łabędzie" Piotra Czajkowskiego, choreografia Kennetha Greve’a, kierownictwo muzyczne Mieczysław Nowakowski, scenografia Anna Knotek, reżyseria świateł Marek Rydian. II premiera 18.02.2012.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?