Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tricky, legenda trip-hopu, już w środę w Empedwójce!

Kamil Babacz
Choć ciężko w to uwierzyć, Tricky, czyli Adrian Thaws, jeden z najoryginalniejszych twórców muzyki popularnej, jest już na scenie od niemal 30 lat!
Choć ciężko w to uwierzyć, Tricky, czyli Adrian Thaws, jeden z najoryginalniejszych twórców muzyki popularnej, jest już na scenie od niemal 30 lat! Archiwum artysty
Największa gwiazda muzyki z Bristolu wraca z nową płytą. Nagrywając ją, Tricky starał się ominąć stawiane przed nim wymagania i ciężar własnej legendy.

Stworzył najbardziej charakterystyczne brzmienie w muzyce lat 90. i padł ofiarą własnego wynalazku. Na wydanej w tym roku płycie "False Idols" wraca do swoich trip-hopowych korzeni, tak jakby, jak szepcze w jednym ze swoich nowych utworów, nie zmieniło się nic.

Powolne, mroczne, duszne beaty, "hip-hop na kwasie" i atmosfera szarego, przygnębiającego miasta nocą stały się znakiem rozpoznawczym jego macierzystej grupy Massive Attack, której brzmienie szybko określono trip-hopem. W latach 90. najciekawsze stało się mieszanie gatunków, które dotychczas spotykały się rzadko - zestawienie dubu i rapu okazało się strzałem w dziesiątkę, idealnie wyrażającym raczej niezbyt optymistyczną atmosferę Bristolu.

Zachwyt był błyskawiczny i tak intensywny, że reprezentanci tego gatunku i ich dzieła szybko doczekali się kanonizacji. Massive Attack do tej pory ugina się pod ciężarem własnej legendy, którą stworzyły płyty "Blue Lines", "Protection" i "Mezzanine". Tricky rozstał się z grupą jeszcze przed wydaniem trzeciej z nich i w 1995 roku wypuścił nie mniej kultowy album - uznawany za jego najlepszy, prawdziwy klasyk gatunku - "Maxinquaye".

Panuje opinia, że scena bristolska zawdzięcza swoją wyjątkowość nieznajomości zasad kompozycji i podstaw harmonii. To bzdura, jeśli myślimy o dokonaniach Massive Attack i Portishead. Ale już w przypadku Tricky'ego można w to uwierzyć. "Maxinquaye" to płyta trudna, dziwna, pełna kontrastów i brudów. Hip-hop, soul, dub, rock i elektronika nie tworzą na niej spójnej, jednolitej mieszaniny, lecz raczej chaotyczną, frapującą kombinację tych elementów. Bałaganiarskie sample, koślawe beaty, pełne namiętności wokale Martiny Topley-Bird i narkotyczne melodeklamacje Tricky'ego do dzisiaj zaskakują błyskotliwością, świeżością, ale i tkwiącym w całości wrażeniem przypadkowości.

A jednak, choć "Maxinquaye" lub "Mezzanine" do dziś się nie zestarzały, to upływ czasu dla Tricky'ego okazał się ciężki do uniknięcia. Wałkowanie własnych schematów w kółko, niezależnie od tego, jak nowatorskie początkowo by nie były (a może tym bardziej), mogło prowadzić tylko do ślepej uliczki. Nie stało się to oczywiście od razu - wszystkie albumy Tricky'ego wydane w latach 90. były chwalone przez krytykę, a ich twórca osiągnął status gwiazdy. Niestety, nigdy nie było to jego marzeniem. Sukces "Maxinquaye" szybko zaczął mu uwierać, podobnie jak trip-hopowa etykietka. Wtedy zwrócił się w stronę ostrzejszego i jeszcze bardziej paranoicznego brzmienia. Do czasu.

W 2001 roku Adrian Thaws (tak naprawdę nazywa się Tricky) zaprosił do współpracy m.in. muzyków z grupy Red Hot Chili Peppers, Cyndi Lauper czy Alanis Morissette, nagrywając zaskakująco pozytywny i komercyjny album, na znak uwolnienia się z depresji, która męczyła go od lat. Krytyka płytę "Blowback" przyjęła raczej chłodno, podobnie jak niemal pop-rockową "Vulnerable" i równie lekką "Knowle West Boy". Rezygnując z rozpoznawalnego brzmienia, konfundująco optymistyczny i pozbawiony "alternatywności" Tricky okazał się nie tym twórcą, jakim oczekiwano, by był - nie takim, jakim go pokochano.

Być może dlatego "False Idols" to pierwsza od co najmniej 15 lat płyta, na której Thaws sięga po brzmienie, które wyniosło go na piedestał. Warto docenić wysiłek, jaki włożył w udowodnianie, że trip-hop to nadal niezamknięta historia. Pytanie, czy mu się to udało, pozostaje otwarte. To porządna płyta, ale i nie dopisuje do historii trip-hopu niczego nowego. Wydaje się jednak nagrana bez wysiłku. Tricky nie pierwszy raz mówi, że nagrywając album odnalazł siebie. Przyglądając się ścieżce jego kariery, można uznać, że właściwie tak było - "False Idols" brzmi jak połączenie dusznego klimatu jego początków i nieco bardziej zrelaksowanej atmosfery późniejszych płyt. Historii już nie zmieni - nie musi, bo sam ją pisał - ale być może faktycznie w ciągu tych kilkunastu lat, od czasu, gdy mówił i tworzył tak, że wszyscy go słuchali, nie zmieniło się aż tak wiele.

TRICKY
MTP2 (ul. Głogowska 14)
środa 20.11., godzina 20
bilety: 125 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski