Tylko w Poznaniu od września na urlopie dla poratowania zdrowia przebywa 271 nauczycieli, w Koninie - 48, w Gnieźnie - 30, w Pile - 19. Miesięcznie władze Poznania płacą ponad milion złotych nauczycielom przebywającym na urlopie. Drugie tyle muszą wydać na zastępstwa i nadgodziny, dla tych nauczycieli, którzy przejęli obowiązki po swoich kolegach. W skali roku mówimy o kwocie 12,6 miliona złotych!
NASZE KOMENTARZE:
Dają urlop? To brać i nie patrzeć na innych!
Nauczyciel: wzór, tylko się na nim nie wzorujcie
LIKWIDUJĄ SZKOŁY W POZNANIU:
Radni z komisji oświaty o likwidacji szkół [ZDJĘCIA Z KOMISJI]
Poznań: Kto wydał wyrok na Gimnazjum nr 57
Poznań: Gimnazjum nr 57. Kto chce jego śmierci?
Poznań: Miller na ratunek gimnazjum? [FILM ZDJĘCIA]
Dla budżetu Konina urlopy są także poważnym obciążeniem finansowym.
- Kosztują nas mniej więcej tyle, ile utrzymanie kadry jednej szkoły - żali się Dariusz Wilczewski, wiceprezydent Konina. - Wydatki idą w miliony złotych, bo dyrektorzy szkół zatrudniają zazwyczaj na zastępstwo nauczycieli dyplomowanych.
Jak zauważa Maria Chrośniak, dyrektor poznańskiego Zespołu Szkół Zawodowych nr 6 w Poznaniu, znaleźć nauczycieli, którzy zastąpiliby kolegów, wcale nie tak łatwo, zwłaszcza gdy urlop spada znienacka w trakcie roku szkolnego.
- Ciężko też znaleźć nauczyciela, który przejmie klasę maturalną czy ostatnią klasę gimnazjum, kiedy trzeba uczniów przygotować do egzaminów - tłumaczy Maria Chrośniak.
Zgodnie z artykułem 73. Karty Nauczyciela do urlopu dla poratowania zdrowia nauczyciel ma prawo, jeśli jest zatrudniony na pełnym etacie (18 godzin pensum) i przepracował siedem lat. W ciągu całej pracy zawodowej może na takim urlopie przebywać aż do trzech lat. Co więcej, minimalna przerwa między urlopami wynosi zaledwie rok.
- Przywileje z Karty Nauczyciela obróciły się przeciwko nauczycielom - przyznaje wiceprezydent Wilczewski. - W dobie kryzysu wielu z nich będzie korzystało z tego urlopu. To generuje dodatkowe koszty dla szkół.
- W wielu przypadkach urlop ten będzie wykorzystany jako ucieczka przed zwolnieniem lub zmniejszeniem etatu podczas niżu demograficznego - mówi Andrzej Tomczak, dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Poznania.
"Uciekając" na urlopy zdrowotne część pedagogów ratuje swoje miejsca pracy. Nauczycielka jednej z gnieźnieńskich szkół przyznaje, że dyrekcja postawiła sprawę jasno: nie potrzebujemy tylu twoich lekcji co wcześniej, więc albo dwie pracownice nie będą miały pełnych etatów, albo jedna z was zrobi sobie rok przerwy.
O taki urlop wcale nie jest trudno. Zwłaszcza że stosowne zaświadczenie może nauczycielom wystawić nawet lekarz rodzinny. Najczęstszą przyczyną zwolnień są kłopoty z gardłem, krtanią, bezgłos czy tak zwane guzki śpiewacze.
Magdalena Kaszulanis, rzecznik prasowy Związku Nauczycielstwa Polskiego, przyznaje, że winny tutaj jest nieszczelny system. - Jesteśmy otwarci na rozmowę i wspólne wypracowanie rozwiązania, które będzie dobre zarówno dla nauczycieli, jak i samorządów - mówi Magdalena Kaszulanis.
LIKWIDUJĄ SZKOŁY W POWIECIE:
Powiat poznański: W gminach też będą łączyć szkoły
Swarzędz: Gimnazjum w Zalasewie nie zamkną [ZDJĘCIA]
- Teraz możemy jedynie prosić dyrektorów szkół o odwoływanie się od orzeczeń lekarskich do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy - dodaje Dariusz Wilczewski. Samorządy uważają, że za urlop nauczyciela dla poratowania zdrowia powinien płacić ZUS. O jego przyznaniu mogłaby decydować komisja.
W kraju w tym roku szkolnym liczba osób, które z tego prawa skorzystały, zwiększyła się aż o dwa tysiące w porównaniu z rokiem poprzednim. W efekcie blisko 15 tysięcy nauczycieli jest na urlopie zdrowotnym. To koszt 600 milionów złotych.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?