Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisława Szymborska: Nie do końca odeszła.Zostały nam wiersze

Stefan Drajewski
Wisława Szymborska - poetka uśmiechu i intelektualnej zadumy nad światem
Wisława Szymborska - poetka uśmiechu i intelektualnej zadumy nad światem Andrzej Banaś/Polskapresse
Mówi się, że Wielkopolska nie jest poetycka. Tu nie rodzą się wielcy poeci. To wierutne kłamstwo, czego najlepszym dowodem Wisława Szymborska czy Stanisław Barańczak, by poprzestać tylko na najwybitniejszych poetach polskich XX wieku.

Wisława Szymborska nie miała wpływu na to, że rodzice opuścili Kórnik-Prowent i wyjechali do Torunia. Też nie na długo.

CZYTAJ TEŻ:
Przyjaciółka Wisławy Szymborskiej - lubiła wiedzieć co inni myslą

Poetka zrosła się z Krakowem, stając się symbolem miasta. Z Wielkopolską łączyła ją dość "szorstka" przyjaźń. Przyjeżdżała tu po cichu, bez rozgłosu. Jacek Baluch, krytyk i literaturoznawca z Krakowa, miejsce jej urodzenia tak wspomniał w jednym z limeryków: "W nędznej szopie narodzona, w Kórniku, / nie przywykła żyć na świeczniku".

W 1969 roku dała się namówić Ryszardowi Krynickiemu (jeszcze wtedy mieszkał w Poznaniu) na wieczór autorski w Liceum Ogólnokształcącym. W 1980 i 1992 roku skusiły ją do przyjazdu do Kórnika kwitnące magnolie. 27 X 1994 w ramach Czwartków Literackich w Pałacu Działyńskich odbył się wieczór "NaGłosu" dedykowany Barańczakowi, w którym wzięła udział wraz z m.in. Julianem Kornhauserem, Ryszardem Krynickim, Bronisławem Majem, Piotrem Sommerem.

"Z ironiczną precyzją odsłania prawa biologii i działania historii we fragmentach ludzkiej rzeczywistości" - podano w uzasadnieniu Nagrody Nobla. Unikając wielkich słów, robiła to przez całe swoje długie życie poetyckie

15 maja 1995 natomiast przyjęła jedyny doktorat honoris causa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, którego promotorem był profesor dr hab. Edward Balcerzan. W swoim przemówieniu poetka powiedziała: "Urodziłam się na Ziemi Wielkopolskiej, co oczywiście nie jest żadną moją zasługą - ale tutaj pracował mój ojciec i jeszcze do niedawna żyli ludzie, którzy go pamiętali. Na tej ziemi odnajduję za każdym razem swoje pierwsze ujrzane w życiu krajobrazy".

CZYTAJ TEŻ:
Recenzja ostatniego tomiku wierszy Wisławy Szymborskiej

Wiersze Szymborskiej towarzyszą mi od bardzo dawna. Nigdy w szkole nie przypuszczałem, że staną się moją przepustką zawodową. W 1986 roku ukazał się tomik - jak zwykle szczuplutki - zatytułowany "Ludzie na moście". Wywarł na mnie ogromne wrażenie i na wiele lat został tym najważniejszym. Napisałem recenzję i wysłałem do tygodnika "Kierunki". Po dwóch tygodniach ukazała się w druku, a ja zostałem zaproszony do grona recenzentów poezji.

Potem były kolejne tomiki, kolejne recenzje, aż do tego ostatniego "Milczenie roślin", który ukazał się kilka tygodni temu i nie zdążyłem go jeszcze zrecenzować. Przeglądając go w nocy po śmierci poetki, przypomniała mi się anegdota, którą Szymborska sama opowiadała.

Jako młoda dziewczyna nie lubiła w powieściach opisów przyrody. Konsekwentnie je omijała. Interesowała ją tylko akcja. "To się zmieniło, kiedy wpadła mi w ręce książka Filipowicza - opowiadała. - Patrzę, są opisy przyrody, trzeba będzie opuścić. Przeczytałam jednak jedno zdanie, drugie i nagle odkryłam, że mnie to wciąga, bo opisy nie są tu tylko dekoracją, w nich już się dzieje. W dzisiejszej prozie nie ma już całego tego zamieszania świata. Niestety".

CZYTAJ TEZ:
Szymborska była skromna - twierdzą kórniczanie

Najnowszy tomik "Milczenie roślin" wydaje się być swego rodzaju zadośćuczynieniem za opuszczanie opisów przyrody w młodości. To niezwykle przejmujące studium natury, przemijania świata, który nas otacza.

Z Kornelem Filipowiczem stanowili wiele lat parę, chociaż nigdy nie wzięli ślubu ani nawet razem nie zamieszkali. Poetka po otrzymaniu Nobla mówiła "Jestem kameralna". Nadal, bo wcześniej też nie przepadała za towarzystwem tłumu. Zawsze potrzebowała prywatności i osobności, jak powietrza.

Poezja nie znosi hałasu. I chociaż starannie dobierała przyjaciół, nie prowadziła bujnego życia towarzyskiego, zostawiła po sobie zaledwie około 350 opublikowanych wierszy.

"Wynika z tego, że pisze ona około 4-5 utworów rocznie. Mówi to, co najważniejsze i konieczne" - pisał o poetce Stanisław Balbus.

Pisała tak, aby zrozumiał ją i odczuł każdy, unikając wielkich słów, gardząc patosem, z lekkim dystansem i dużą dawką autoironii. Noblista Czesław Miłosz mówił: "przemawia do nas, równocześnie z nią żyjących, jako ktoś z nas, chowając swoje prywatne sprawy dla siebie, poruszając się w pewnej od nas odległości, ale zarazem odwołując się do tego, co każdy zna z własnego życia".

CZYTAJ TEŻ:
Nie robi się tego człowiekowi. Nie powinno

Poetka nie "osierociła" swoich wielbicieli. Jak zapewnia Michał Rusinek, osobisty sekretarz poetki, zostawiła wiersze do publikacji. W najbliższych miesiącach możemy się więc spodziewać ostatniego tomiku wierszy, jaki przygotowała. Czy będzie to tomik-testament?.

Każdy z nas zawdzięcza coś Wisławie Szymborskiej. Wszyscy jednak powinniśmy zapamiętać prawdę absolutną, którą ona odkryła już kilkadziesiąt lat temu i zapisała w wierszu: "Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy".

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski