Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek pod Wolsztynem: skazano nieobecnego na miejscu mechanika. Prokuratura przyznaje, że to błąd

Łukasz Cieśla
archiwum Polskapresse/zdjęcie ilustracyjne
Zwrot w sprawie wypadku pod Wolsztynem, w którym zginęła 48-letnia Aneta. Drugim autem, z powypadkową przeszłością, jechał lokalny biznesmen. Ale prokuratura doprowadziła do skazania jego podwładnego, nieobecnego na miejscu mechanika samochodowego. Teraz śledczy przyznają, że doszło do "błędu w ustaleniach". Chcą, by sąd anulował skazanie mechanika. Bo prokuratura w końcu zaczęła badać rolę jego szefa, lokalnego biznesmena.

W wypadku z 13 listopada 2015 roku zginęła pochodząca z Poznania Aneta. Drugim samochodem, który zjechał na jej pas wskutek odkręcenia się koła, jechał lokalny biznesmen Piotr J. Zajmował się m.in. sprowadzaniem z Hiszpanii „skasowanych” samochodów, naprawiał je w okolicznych warsztatach i... wysyłał do swojej wypożyczalni samochodów na Wyspach Kanaryjskich.

WIĘCEJ
Wypadek pod Wolsztynem: prokurator oskarża nieobecnego mechanika
Biznesmen Piotr J. miał opowiadać w szpitalu, że jechał za szybko

Prokuratura w Wolsztynie szybko doszła do wniosku, że za nieumyślne spowodowanie śmierci Anety odpowiada... nieobecny na miejscu mechanik pracujący dla biznesmena. Bo miał niechlujnie dokręcić koło w aucie szefa. Mechanik, jak nam opowiadał, popłakał się po usłyszeniu zarzutów.

Mimo wątpliwych dowodów prokuratura oskarżyła mechanika Jacka Kaczmarka i domagała się jego skazania. Skutecznie, bo we wrześniu ubiegłego roku wolsztyński sąd ukarał go 8 miesiącami więzienia w zawieszeniu na 1 rok.

Prokuratura wątpi w dowody, w które sama zebrała

Niedawno apelację od tamtego wyroku złożył obrońca mechanika oraz... wolsztyńska prokuratura. Ta sama, która domagała się skazania Jacka Kaczmarka. Teraz chce uchylenia wyroku w całości, ponieważ doszło do „błędu w ustaleniach faktycznych”.

Po pierwsze, dlatego, że bezsprzecznie przyjęto, że koło dokręcał Jacek Kaczmarek i bezkrytycznie sąd uwierzył w zeznania świadka zeznającego na jego niekorzyść. Tymże świadkiem był Ukrainiec Taras T., kolejny mechanik pracujący dla lokalnego biznesmena. I on wykonywał prace przy sprowadzonym z Hiszpanii rozbitym mercedesie. Taras T. zeznał, że on nie przykręcał koła, więc „pewnie zrobił to Jacek”. Dlaczego prokuratura, w trakcie śledztwa, oparła się na zeznaniach Ukraińca? Dlaczego nie uwierzyła Jackowi? To pytania bez odpowiedzi. Teraz, w swojej apelacji, prokuratura sama zaczęła dystansować się od wiarygodności ukraińskiego mechanika.

To tylko fragment artykułu. Zobacz całość w serwisie Plus:

Zwrot w sprawie wypadku pod Wolsztynem!

W dalszej części przeczytasz:

Zobacz też: Magazyn "Info z Polski"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski