- Złożyłem zawiadomienie do prokuratury w sprawie m.in. nieprawidłowości przy doładowaniach kart PEKA oraz kontroli biletowych - mówi Jacek Kistowski z Poznania. Stwierdził, że ma dość traktowania go jak gapowicza, złodzieja i awanturnika, który nawiedza siedzibę Zarządu Transportu Miejskiego.
Czytaj także:
Poznań: Seniorzy mają kłopot z PEKĄ
Już przed wieloma miesiącami J. Kistowski wyrobił sobie kartę PEKA, którą doładowuje na trzy miesiące. - Potem przez dłuższy czas mam spokój i nie muszę się obawiać, że jadę na gapę - wyjaśnia nasz czytelnik.
Okazuje się jednak, że tak się zabezpieczając, nie można być pewnym tego, co stwierdzą kontrolerzy ZTM.
- Jechałem tramwajem, gdy podeszło do mnie kilka osób, które sprawdzały bilety - wspomina pasażer. - Dałem im moją PEKĘ i ci stwierdzili, że nie są w stanie odczytać czy mam wykupiony bilet - dodaje.
Został otoczony przez kontrolerów. Wyjaśnia, że czuł się jak złodziej, większość jadących tramwajem patrzyła na niego.
- Jeden ze sprawdzających stwierdził, że ich czytniki nie mają odpowiedniego oprogramowania i nie mogą sprawdzić, czy ma ważny bilet - wyjaśnia Jacek Kistowski.
PEKA w Poznaniu: Wszystko, co chcecie (i powinniście) o niej wiedzieć!
Wypisano mu wezwanie do zapłaty kary i pouczono, że przysługuje odwołanie. W tym celu musiał pojechać najpierw do centralnego punktu sprzedaży biletów przy ul. Głogowskiej, gdzie panie wystawiły zaświadczenie, iż jego karta była doładowana.
- Z nim udałem się na ul. Matejki do siedziby ZTM, by tam pokazać pismo i mieć anulowaną opłatę dodatkową - opowiada poznaniak. Tam spotkała go kolejna przykrość. Okazało się, że musi sam napisać prośbę o to, by nie płacić kary.
- Rozumiem jakby to była moja wina, ale przecież to czytniki kontrolerów źle działają - tłumaczy Jacek Kistowski. Stwierdził, że nie napisze takiej prośby. - Przyszła do mnie kierowniczka działu interesantów, podniosłem głos i od razu przy mnie pojawił się jakiś rosły ochroniarz, jakbym się zjawił po pijanemu i awanturował - mówi wzburzony pasażer. Wyjaśnia, że prośbę o anulowanie wypisała, podpisała i złożyła kierowniczka.
W czwartek znów natknął się na sprawdzających bilety, pokazał swoją kartę PEKA i... okazało się, że czytnik nie ma oprogramowania.
- Jeden z tych panów przyznał, że wie o wadach oprogramowania i poradził, by zawsze jeździć z paragonem, wówczas uniknie się kłopotów - mówi pasażer.
Bartosz Trzebiatowski, rzecznik ZTM stwierdza, że wszystkie sprawdzarki działają jak należy. Jedna mogła ulec jedynie... awarii.
Jednak inni pracownicy ZTM w rozmowie między sobą mówili, że jest problem z oprogramowaniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?