Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego w szpitalu zmarł 7-letni chłopczyk?

Beata Pieczyńska
Chłopiec trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Koninie w stanie krytycznym
Chłopiec trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Koninie w stanie krytycznym Beata Pieczyńska
Sekcja zwłok 7-latka, który zmarł w środę w konińskim szpitalu, nie dała odpowiedzi, na pytanie, dlaczego doszło do tej tragedii.

W trakcie sekcji pobrane zostały wycinki do badań histopatologicznych. Wyniki tych badań prokuratura pozna dopiero za dwa tygodnie. Może one przyczynią się do rozwiązania tej zagadkowej śmieci. Przypomnijmy, że chłopiec zmarł w minioną środę w konińskim szpitalu zaledwie w godzinę po tym, gdy do niego trafił. Lekarzom nie udało się uratować życia dziecka, które trafiło do placówki w bardzo ciężkim stanie. Wykonana sekcja zwłok niczego do sprawy jednak nie wniosła.

- Na pewno dziecko nie ma obrażeń wskazujących na to, że do śmierci chłopca mógł się ktoś przyczynić - tłumaczy Marek Kasprzak, rzecznik prasowy konińskiej prokuratury. - Ale nie jest wykluczone, że do tragedii przyczyniła się na przykład jakaś bakteria, która zadziałała bardzo szybko i śmiertelnie - dodaje i informuje, że rodzina, lekarze, ratownicy oraz dyspozytor Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego będą w tej sprawie wkrótce przesłuchiwani.

Czytaj również: Konin: W szpitalu zmarł 7-latek

Jak się w dowiedzieliśmy, matka dziecka dzwoniła na pogotowie dwa razy.

- Pierwszy raz rano około godziny dziesiątej - mówi „Głosowi” Łukasz Maciejewski, rzecznik prasowy Wielkopolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - Pierwszy raz chciała jedynie rozmawiać z lekarzem, by zapytać co ma robić. Tłumaczyła, że dziecko bardzo boli brzuch.

Dyspozytor zaproponował wysłanie karetki, ale kobieta nie zgodziła się.

Po kilku minutach matka siedmiolatka zadzwoniła po raz drugi. Dyspozytor słysząc jakie dziecko ma objawy, przekonał matkę, by jednak karetka pojawiła się u niej w domu. Stan dziecka opisywany przez nią wyglądał na bardzo poważny. Kobieta zdecydowała się więc, by pomoc przyjechała. - Pogotowie pojechało do dziecka natychmiast - wyjaśnia Łukasz Maciejewski.

Pomoc pojawiła się zaledwie w kilka minut od wezwania. Chłopca natychmiast przetransportowano do szpitala w Koninie.

- Trafił na SOR w stanie krytycznym. Był reanimowany w drodze do szpitala i na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. W szpitalu jeszcze przez godzinę lekarze reanimowali chłopca - informuje rzecznik WSZ w Koninie Maria Karczewska.

Siedmiolatek nie miał żadnych niepokojących śladów wskazujących na przemoc. Wiadomo jedynie tyle, że uskarżał się na silne bóle brzucha.

Czytaj również: Konin: W szpitalu zmarł 7-latek

W czwartek o godzinie ósmej Wojewódzki Szpital Zespolony w Koninie zdecydował się powiadomić prokuraturę o śmierci małego pacjenta.

Chłopiec jeszcze w poniedziałek był w szkole i nic nie wskazywało na to, że w środę dojdzie do tragedii. Uczniowie i nauczyciele są wstrząśnięci śmiercią dziecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski