MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Druga jest po pierwszej

Redakcja
Jeśli ojciec dziecka, i jeszcze mąż pierwszej żony, zakochuje się w drugiej kobiecie, i to staje się powodem zakończenia małżeństwa, to w tej pierwszej żonie zazwyczaj pozostaje bardzo wiele emocji
Jeśli ojciec dziecka, i jeszcze mąż pierwszej żony, zakochuje się w drugiej kobiecie, i to staje się powodem zakończenia małżeństwa, to w tej pierwszej żonie zazwyczaj pozostaje bardzo wiele emocji 123RF
Wielu mężczyzn chce szybko zapomnieć o pierwszym nieudanym małżeństwie. Są jednak i tacy, którzy spod wpływu, a może nawet uroku pierwszej żony nie potrafią się wyzwolić. O życiu tej drugiej, w cieniu pierwszej, pisze Karolina Sternal.

Miało być tak pięknie. I było... aż do chwili, gdy ta pierwsza tak zdominowała ich życie, że żyć się już nie da. Wprawdzie on ciągle zapewnia, że to ją kocha, ale dlaczego, gdy tylko tamta zadzwoni, to on już się podrywa, już wsiada do samochodu. Od tej chwili przestaje być ważne to, co właśnie mieli zaplanowane. I te tłumaczenia - bo ta była jest nadal sama, bo sąsiad zalał mieszkanie, bo dzieci dostały gorączki. Zajęcie się tym wszystkim ma zająć pół godziny, no góra godzinę. Robią się z tego trzy, cztery, nawet cały dzień. To czekanie, zastanawianie się, podejrzenia. Co będzie dalej, co będzie z nimi?

Bo mały jest zaziębiony

Poznali się przypadkowo. On przyszedł z małym kupić łyżworolki. Chłopiec był dość marudny, więc wybieranie tych rolek trochę trwało. Ona przynosiła kolejne modele, mały przymierzał je, próbował. W tym czasie zaczęli rozmawiać. Był miły, dowcipny. Ale to nie wtedy umówili się. To było trochę później. Tym razem przyszedł sam, bo wybierali się z kolegami z pracy na taki męski wypad i potrzebował trochę rzeczy. Od słowa do słowa okazało się, że oni jadą w to samo miejsce, gdzie ona ze swoimi znajomymi. Zaproponował, że może obie grupy spotkają się któregoś wieczora i razem gdzieś wyskoczą. Zadzwonił zaraz pierwszego dnia. Wrócili już jako para.

- Pytania o jego małżeństwo zaczęłam zadawać dopiero później - opowiada Sylwia. - Jak się okazało, wprawdzie nadal mieszkali razem, ale sprawa rozwodowa była już w toku. Często przychodził wkurzony. Że ona się czepia, że burzy wszystko, co ustalili z adwokatem.

Wreszcie Kamil dostał rozwód. Ślub wzięli w niecały rok później. W ten sposób Sylwia została drugą żoną. W momencie, gdy sobie ślubowali, w jej głowie nie było tego słowa - druga. Była po prostu żoną. I to wszystko.

- O tym, że jestem tą drugą, zaczęło do mnie docierać jakieś pół roku po ślubie. Oczywiście wiedziałam, że Kamil jest ojcem i akceptowałam ten fakt. Zresztą mały był nawet z nami na wakacjach. Ale to, co zaczęło się dziać po naszym powrocie, przekracza moje siły - żali się Sylwia.

Dzwonek do drzwi. Kamil akurat brał prysznic, więc zostawiła przygotowywanie kolacji i poszła otworzyć. Na progu chlipiący syn i jego matka. Zaprosiła ich do środka, zaczęła się dopytywać, co się stało, ale ona ciągle powtarzała, że musi rozmawiać z Kamilem. I zaczęło się, że on go nie dopilnował, że nie wiadomo, co chłopiec jadł, czy nie miał kontaktu ze zwierzętami, czy chodził spać o odpowiedniej porze. Kamil zapewniał, przekonywał i oczywiście od razu zaoferował, że pojadą natychmiast do lekarza. To, że podjął taką decyzję Sylwię nie dziwiło, ale że nie reagował na te wymyślone powody stanu małego, to już ją zdenerwowało. Zanim jednak wrócił, jej przeszło. Chłopiec miał tylko stan podgorączkowy. I tyle. Ale jeszcze tej nocy odebrali dwa telefony, a następnego dnia Kamil ledwie wstał, to już popędził sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
- Od tej chwili ciągle się coś dzieje. A to mały jest zaziębiony, a to jest szczepienie czy dentysta, a przecież Kamil w takich sytuacjach najlepiej sobie z nim radzi. Gdy poszedł do szkoły, to oczywiście tym bardziej potrzebuje ojcowskiej ręki - relacjonuje Sylwia. - Ona najczęściej dzwo-ni, ale potrafi też przyjść do Kamila do pracy, a nawet do nas do domu. Do mnie się uśmiecha, powie coś zdawkowego, a wobec niego zachowuje się tak, jakby nic się nie zmieniło, jakby nadal byli małżeństwem. Może tylko takim nieco na dystans. Taką mam nadzieję, bo przecież ona też sobie kogoś znalazła.

Bo ktoś chodzi po tarasie

Na ślub zdecydowali się po trzech latach znajomości. Każde z nich miało ugruntowaną pozycję, dobre dochody i perspektywy na przyszłość. Każde z nich miało już za sobą małżeństwo. Były też dzieci. Paweł miał dwóch synów, ona córkę. Synowie mieszkali z matką w domu, który im zostawił. Oni zamieszkali w jej, bo nie chciała się go pozbywać. Jeszcze przed ślubem, i jakiś czas po nim, wszystko toczyło się normalnie. Wprawdzie z teściową nigdy nie zawarły szczególnie bliskich kontaktów, ale też nie było jakiejś wojny. To, co zaczęło się dziać, gdy chłopacy przechodzili z gimnazjów do liceum, to już była wojna. Po jednej stronie ona, po drugiej ta była, czyli pierwsza żona i mamusia Pawła.

- Nigdy nie próbowała stanąć ze mną oko w oko. To były zawsze telefony. Na początku Paweł rozmawiał przy mnie, więc od razu wiedziałam, co tym razem się wydarzyło - opowiada Anna. - Przede wszystkim chodziło o dom. Pomijam już sytuacje związane z przeróżnymi awa-riami, naprawami, ale gdy którejś nocy zadzwoniła, że Paweł ma przyjechać, bo ktoś chyba chodzi po tarasie i ona się tak wystraszyła, to wpadłam w furię.

Jak się miało okazać, to miał być dopiero wstęp, gdyż niebawem do natarcia przystąpiła także teściowa. - Tutaj argumentem byli chłopcy. Chodziło o to, że zdaniem teściowej, bez opieki ojca nie wyrosną na mężczyzn, nie zdobędą dobrego wykształcenia, pracy. To przecież śmieszne - denerwuje się Anna. - Paweł miał ciągły kontakt z synami - mieli swoje wyjazdy, spotkania, przychodzili do nas. Ale zdaniem teściowej, to było za mało. Wprawdzie wprost nigdy mi nie powiedziała, że Paweł powinien mieszkać z nimi, a nie z moją córką, ale o to właśnie jej chodziło. Jej argumentem było to, że wprawdzie pierwsza żona Pawła jest dobrą matką, ale jako kobieta nie radzi sobie już z dorastającymi synami. Na potwierdzenie tej teorii, tamta co chwilę miała jakiś nierozwiązywalny bez Pawła kłopot, spotykało ją nieszczęście, ktoś jej zrobił świństwo. No taka biedulka, sama, a chłopcy już prawie dorośli. A Pawełek tyle może, i dla niego to nie będzie żadnym kłopotem, zająć się tym drobiazgiem.

Anna próbowała tłumaczyć, przekonać Pawła, że nim manipulują, że ich małżeństwo zaczyna przypominać trójkąt z dodatkiem teściowej w roli wyroczni. Niby jej przyznawał rację, niby próbował coś z tym zrobić, ale ostatecznie było jeszcze gorzej.
- Potrafił nawet wyjść z przyjęcia, jakie urządziłam z okazji jego imienin, bo jej akurat zepsuł się samochód i stoi w szczerym polu. W łeb brały nasze plany weekendowe, wieczorne spotkania z przyjaciółmi czy inne plany. Dźwięk jego komórki wywołuje u mnie najgorsze odruchy. On już o tym wie, więc nie rozmawia z nią przy mnie. Co będzie dalej, dokąd nas to zaprowadzi? - Anna pyta sama siebie. - Niby jest ze mną, ale to jej życie, jej sprawy zajmują mu większość jego czasu. I do tego jeszcze ta teściowa, mamusia tak zatroskana o synka i wnuków.

Bo razem pracują

Patrycja, gdy tylko zaczyna o tym mówić, to zaraz ciekną jej łzy. Ona wie, że jest drugą żoną. Że ta pierwsza jest nie byle kim, że Jana łączy z tamtą nadal praca zawodowa. Ale przecież to oni mają wspólnie dziecko, to im niedawno urodziła się córeczka. To dlaczego on ciągle tłumaczy, że z tamtą musi coś załatwić, ustalić, wyjechać w sprawach służbowych.

- Wprawdzie ona nie dzwoni, nigdy u nas nie była, nigdzie jej nie spotykamy, ale czuję się tak, jakby ona ciągle tu była, jakby siedziała z nami przy stole, uczestniczyła w naszych rozmowach. No, może jedynie nie ma jej z nami w sypialni, ale od urodzenia córeczki to też się zmieniło - głos Patrycji odmawia posłuszeństwa. - Przecież był tak mną zachwycony. Powtarzał, że jestem najpiękniejsza na świecie. Że jestem taka normalna, że zajmują mnie zwykłe sprawy, a on już jest zmęczony tym życiem na wysokim tonie.

Patrycja może mieć, co tylko jej się zamarzy. Stać ją nie tylko na ciuchy, fryzjera, kosmetycz-kę. Ma swój samochód, swoją kartę, nawet dostała domek rekreacyjny w prezencie po urodzeniu dziecka. Jej córeczka ma najpiękniejsze ubranka, zabaw-ki, opiekę najlepszych lekarzy.

- Tak, to jest ważne. Wychodząc za Jana wiedziałam, że mam szczęście. Nie dość, że bogaty, to jeszcze mnie kocha. Ale teraz już nie wiem, co będzie dalej - Patrycja znowu milknie.Nie wie, bo on już z nią nie spędza tyle czasu, co kiedyś. Nie planuje wyjazdów, nie zabiera na spotkania. Rzadziej się razem śmieją, bawią, rozmawiają. Ona wie, bo kuzynka jej koleżanki pracuje w tej samej firmie co Jan i jego pierwsza żona. Ona wie, że z tamtą on rozmawia, że idą korytarzem i się śmieją, że są wspólne służbowe wyjazdy, a koledzy w pracy traktują ich tak, jakby nadal byli parą. Bo przecież Patrycji nawet nie zdołali dobrze poznać. Jan zawsze jej tłumaczy, że nie ma o co, bo przecież oni tylko o sprawach zawodowych rozmawiają.
Niektórzy ludzie nie powinni się rozwodzić

O tym, co wpływa na życie drugiego małżeństwa, i dlaczego drugie żony nie powinny rywalizować z pierwszymi, z leszczyńską psycholog Mirosławą Wieczorek-Stachowicz rozmawia Karolina Sternal.

Dlaczego mężczyźni tak łatwo ulegają pierwszym żonom, nawet jeśli okazało się, że nie chcą dalej z nimi żyć?

Pierwsze małżeństwo jest bardzo ważnym wydarzeniem w życiu. Podobnie ma się sprawa z pierwszą żoną. To tej kobiecie po raz pierwszy mężczyzna zadeklarował, że będą ze sobą na całe życie, na dobre i złe. To jest bardzo mocna deklaracja. Towarzyszą jej liczne obrzędy, które mają umocnić to bycie razem. Po raz pierwszy jest przeżywane narzeczeństwo, okres przygotowań do ślubu, sama uroczystość, i ten czas po niej. Następnie pojawia się dziecko, które jest ukoronowaniem. To wszystko wiąże się z pierwszą żoną. I cokolwiek stałoby się potem, to zawsze ta kobieta będzie pierwszą żoną, matką pierwszego dziecka.

Wydaje się, że w przypadku pierwszych żon, dziecko staje się pewnym kluczem do życia byłego męża, który ułożył je sobie z inną kobietą - drugą żoną. Dlaczego się tak dzieje?

Przyczyn tego, że pierwsza żona oczekuje od byłego męża znacznie więcej, niż by to wynikało z faktu, że nadal są rodzicami, jest wiele. Jeśli ojciec dziecka, i jeszcze mąż pierwszej żony, zakochuje się w drugiej kobiecie, i to staje się powodem zakończenia małżeństwa, to w tej pierwszej żonie zazwyczaj pozostaje bardzo wiele emocji. W takiej sytuacji, to zazwyczaj one sprawiają, że pierwsza żona nie daje o sobie zapomnieć. Inna sytuacja, która również powoduje zamęt w drugim małżeństwie mężczyzny, to sytuacja, gdy pierwsza żona nie ma partnera, nie może ułożyć sobie nowego życia. W takim przypadku pierwsza żona oczekuje, że jej były mąż będzie nadal jej pomagał, wspierał ją. Kolejną przyczyną jest przeświadczenie pierwszej żony, że jej były mąż porzucił nie tylko ją, ale także ich dziecko. W takiej sytuacji pierwsza żona oczekuje ciągłych dowodów miłości wobec dziecka. Powodów, dla których pierwsze żony tak bardzo są obecne w życiu byłych mężów, a tym samym, w życiu drugich żon, jest jeszcze wiele. Warto także zwrócić uwagę na sytuację samego mężczyzny. Być może on sam czuje się nie w porządku, że tej pierwszej kobiecie nie dotrzymał złożonej przysięgi i teraz stara się to w jakiś sposób jej wynagrodzić. Wprawdzie żyje z druga żoną, ale nadal pozostaje mężczyzną także w tej pierwszej rodzinie.

Czy była teściowa może stać się sojuszniczką pierwszej żony, choć syn ją tyle razy przekonywał, że teraz kocha inną kobietę?

Więzy teściowej z pierwszą żoną, to więzy nie z tą kobietą, ale z wnukami. To więzy krwi. Mają one szczególne znaczenie, gdy w ocenie byłej teściowej, pierwsza żona była dobrą matką. W takiej sytuacji, często zaczyna wspierać ją w jej dążeniach do utrzymywania silnych więzów.

Co zatem powinna robić druga żona, jak się zachować w sytuacji, gdy w jej życiu zbyt często pojawia się pierwsza żona?

Przede wszystkim nie powinna odmawiać pomocy mężowi w sprawach, które dotyczą jego poprzedniego życia, a przede wszystkim jego dzieci z poprzedniego małżeństwa. Dzieci nie są rywalami wobec miłości małżonków. Jednocześnie należy pamiętać, że pierwsza żona zawsze będzie pierwszą żoną i dlatego nie wolno przystąpić do walki, do rywalizacji. To nie ma sensu. Warto za to sobie przypomnieć, że teraz ja jestem żoną, to mnie ten mężczyzna wybrał, a ja wybrałam jego.

Jeśli jednak ten wybrany mimo wszystko jest na każde wezwanie pierwszej żony?

To być może jest tak, że on nadal kocha tamtą kobietę. Część ludzi nie powinna się rozwodzić, gdyż są ze sobą zbyt mocno związani. Mają tak wiele wspólnych spraw, zainteresowań, pasji, że mimo nawet silnego konfliktu, poznania innej osoby, nadal tkwią w tym pierwszym małżeństwie. Dlatego też, zanim rozpoczniemy nowy związek, zdecydujemy się na kolejne małżeństwo, należy zamknąć wszystkie sprawy z tego pierwszego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski