MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Zbigniewa Zapasiewicza: Powrót Słowackiego

Stefan Drajewski
Dorota Segda wspólnie z innymi aktorami  czytać będzie "Beniowskiego"
Dorota Segda wspólnie z innymi aktorami czytać będzie "Beniowskiego" WOJCIECH MATUSIK / POLSKAPRESSE
Sejm ogłosił rok 2009 "Rokiem Juliusza Słowackiego" ale czy ten szczytny gest zmienił coś w recepcji wielkiego poety? W Poznaniu, niestety, nie za bardzo.

W uzasadnieniu do Ustawy sejmowej czytamy: "Niech Rok Słowackiego stanie się okazją do przypomnienia zasług, twórczości i postaci wielkiego polskiego twórcy romantycznego, jednego z tych, którym Polska zawdzięcza przetrwanie duchowe i narodowe pod zaborami. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ogłasza rok 2009 Rokiem Juliusza Słowackiego". Tymczasem rzeczywistość jest taka, jaka jest.

W Poznaniu Rok Słowackiego uczcił sesją naukową Uniwersytet Adama Mickiewicza. Żaden teatr nie pochylił się nad spuścizną wieszcza. A szkoda, bo ostatni raz oglądaliśmy w Poznaniu "Balladynę" (premiera w 1979 roku w Teatrze Nowym), skandalicznego "Fantazego" (w 1982 roku na kilka tygodni przed premierą Mikołaj Grabowski, ówczesny dyrektor Teatru Polskiego, odebrał reżyserię Januszowi Nyczakowi i sam dokończył przedstawienie).

Honoru domu próbują bronić twórcy cyklu Verba Sacra. Podczas "Wielkiej Gali Słowackiego" zostanie zademonstrowany poemat dygresyjny "Beniowski", jeden z bardziej skomplikowanych utworów wieszcza.

"Beniowski" nie był pisany z myślą o wykonaniu na scenie. A jednak co jakiś czas reżyserzy sięgają po poemat Słowackiego (Mieczysław Kotlarczyk, Adam Hanuszkiewicz, Anna Polony i Józef Opalski). Podobnie pomyślał Przemysław Basiński. Nie będzie to jednak inscenizacja, ale wielkie czytanie. Przemysław Basiński do tego przedsięwzięcia zaprosił w większości kobiety: Teresę Budzisz-Krzyżanowską, Halinę Łabonarską, Halinę Winiarską, Dorotę Segdę, Annę Seniuk oraz trzech panów: Jerzego Kiszkisa, Wiesława Komasę i Tadeusza Malaka. Można się spodziewać "lekcji czytania wielkiej poezji", czegoś, co wyparowało z teatrów repertuarowych.

"Beniowski" nastręcza wiele kłopotów interpretatorom od samego początku. Jak na poemat dygresyjny przystało, wątek główny, czyli historia Beniowskiego, rozmywa się w licznych dygresjach, które z upływem czasu stają się jeszcze mniej czytelne niż były kiedyś. Jest to też poemat pod względem urody literackiej nierówny. Są w nim fragmenty wspinające się na wyżyny piękna, ale są też chwile, kiedy chciałoby się zamknąć książkę. Nie zazdroszczę interpretatorom na scenie, którzy muszą zatuszować mielizny wielkiej poezji. Bardzo trudno wyeksponować postrzępioną, ukrytą w meandrach dygresji, historię Beniowskiego i jego relacje z kobietami (może dlatego właśnie Przemysław Basiński zaprosił do współpracy tak liczne grono aktorek?).

Mam jednak pewność, że talent zaproszonych gości sprawi, że "Beniowski" oczaruje publiczność, bo jak pisze w komentarzu do prezentacji profesor Elżbieta Nowicka: "Mamy więc arcydzieło z nikłym zastępem uważnych czytelników, ciągnące za sobą niczym kometa (komety należały do ulubionych przez romantycznych poetów dziwów natury!) coraz bardziej rozproszone skojarzenia z dygresyjnością, oktawą, "dwoma bogami na dwóch słońcach", "językiem giętkim i głową", itp., itp...".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski