- To kolejna godzina i kolejny telefon z odmową w sprawie przyjazdu lekarza rodzinnego do mojego zmarłego ojca. Nie wiem już co robić
- zaalarmował w poniedziałek naszą redakcję Marcin Szulc, mieszkaniec Poznania.
Jego ojciec na wskutek nagłego krwotoku zmarł w swoim domu o godzinie 14. Do późnego wieczora rodzina zmarłego starała się sprowadzić kogoś, kto orzekłby jego zgon.
Lekarze rodzinni odmawiali przyjazdu do zmarłego
Przypadek rodziny Marcina Szulca nie jest odosobniony.
- Czekaliśmy od godziny 16 na przyjazd kogoś, kto mógłby wystawić akt zgonu. Zespół ratownictwa medycznego obecny na miejscu nie mógł tego zrobić, z kolei lekarze rodzinni do których dzwoniliśmy tłumaczyli, że nie ma takiej możliwości, bo są zajęci. Ostatecznie policja, z którą się skontaktowaliśmy, zasugerowała nam, by dzwonić na wieczorynkę. Dopiero wówczas, późnym wieczorem przyjechał dyżurujący lekarz do nas i wystawił akt zgonu
- opowiada Iza, mieszkanka poznańskiego Łazarza.
- U nas sytuacja była podobna. Do taty przyjechali także ratownicy medyczni, którzy starali się go jeszcze reanimować. Niestety, nie udało się. Jako że nie było z nimi lekarza, wystawili mi tylko zaświadczenie, że byli i podjęli próbę ratunku. Następnie zadzwoniłem do lekarza rodzinnego taty. Ten odesłał mnie do Narodowego Funduszu Zdrowia. Na infolinii NFZ usłyszałem, że to zadanie lekarzy rodzinnych
- relacjonuje Marcin Szulc.
Po kolejnej odmowie ze strony lekarza rodzinnego pan Marcin zaczął obdzwaniać innych lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Niestety, kolejni także odmawiali, argumentując, że denat nie był ich pacjentem, a oni nie mogą zostawić swoich, odsyłając przy tym do kolejnych instytucji.
- Nie oczekiwałem, że ktoś zaraz wsiądzie w samochód i do nas przyjedzie. Liczyłem się z tym, że na stwierdzenie zgonu możemy trochę poczekać, ale nie cały dzień, czy całą noc i że nie będzie nikogo chętnego, by ten akt nam wystawił
- mówi Szulc.
Ostatecznie w pomoc panu Marcinowi zaangażował się Urząd Miasta Poznania oraz przełożeni żony pana Marcina.
- Dzięki temu wieczorem przyjechał zespół ratownictwa medycznego z lekarzem, by stwierdzić zgon
- mówi poznaniak.
Stwierdzenie zgonu w oparciu o martwe przepisy
Problem pana Marcina czy pani Izy nie jest jednostkowy. Notorycznie lekarze odmawiają przyjazdu do zmarłego. Dlaczego?
Winne są przestarzałe przepisy, a także pieniądze. Za wystawienie karty zgonu lekarze rodzinni nie otrzymują dodatkowego wynagrodzenia i nie chcą wystawiać kart zgonu wobec osób w przypadku, gdy nie znali pacjenta. Ratownicy medyczni dyżurujący w karetkach wzywanych na miejsce zdarzenia nie posiadają uprawnień do wystawienia karty zgonu, pomimo tego, że faktycznie stwierdzają zgon pacjenta przy podejmowaniu czynności medycznych.
- Sprawa jest niezwykle skomplikowana, a przepisy niejednoznaczne
- przyznaje dr Michał Sutkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Od lat bowiem nie powstała i nie weszła w życie żadna ustawa, która w jakikolwiek sposób regulowałaby kwestie stwierdzenia zgonu. Przepisy, w oparciu o które lekarz leczący chorego w ostatniej chorobie powinien wystawić akt zgonu, pochodzą z ustawy z 1959 roku o cmentarzach i chowaniu zmarłych.
Jeśli jednak żaden lekarz w okolicy nie leczył zmarłego lub jeśli odmawia przyjazdu, bądź do zgonu doszło w czasie jego dni wolnych? Teoretycznie wtedy na miejsce powinien przyjechać koroner. Teoretycznie, bo w praktyce miasta nie mają obowiązku zawierania umów na świadczenie tego typu usług. Od 2017 roku rząd zapowiadał ustawę ustanawiającą koronerów, których obowiązek powołania spadłby na wojewodów. Ale ustawa nigdy nie weszła w życie.
- Ustawodawstwo jest stare. Lekarze rodzinni wystawiają akt zgonu zwyczajowo, ale nie można na naszych zwyczajach polegać. Od tego roku mieli być koronerzy, ale nie ma ich. To jest martwe prawo, szkodliwe społecznie dla pracy przychodni. Tak istotny element naszego życia, jakim jest śmierć, traktowany jest w sposób beznadziejny. W Polsce jest ochrona życia, powinna być też ochrona godnej śmierci
- komentuje dr Sutkowski.
Poznański koroner tylko wzywany przez policję
Poznań od 1 stycznia 2021 roku ma podpisaną umowę na świadczenie usług koronerskich z Wielkopolską Przychodnią Sportowo-Lekarską przy ul. Reymonta 35. Tylko, że nie w każdym przypadku koroner może przyjechać, by potwierdzić zgon.
- Usługi są realizowane całodobowo przez 7 dni w tygodniu. Lekarze jadą na miejsce zdarzenia wyłącznie na wezwanie przez funkcjonariusza policji. Usługi są realizowane tylko i wyłącznie w przypadku zgonów, które miały miejsce w przestrzeni publicznej, gdy nie ma możliwości ustalenia lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, pod opieką którego był zmarły lub lekarza, który udzielał świadczeń medycznych zmarłemu w ostatniej chorobie
- tłumaczy Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektorka Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych.
Poznań nie finansuje usług w następujących przypadkach: gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że zgon zmarłego nastąpił w wyniku przestępstwa lub wskutek nieszczęśliwego wypadku, a także gdy istnieje podejrzenie, że zgon dotyczy osoby zmarłej poza szpitalem, podejrzanej o zakażenie wirusem SARS-CoV-2 albo zakażonej tym wirusem tj. przebywającej w kwarantannie lub izolacji domowej.
Z kolei wojewoda wielkopolski powołał 12 koronerów, którzy potwierdzają zgon tylko w związku z zakażeniem COVID-19.
Zobacz ranking położnych:
Sprawdź też:
- Tak wyglądał Poznań w 2002 roku. Jak zmieniło się miasto? Zobacz zdjęcia!
- To miejsce pod Poznaniem ma tragiczną historię. Nadal przyciąga osoby żądne wrażeń
- 30 zdjęć przedwojennego Poznania. Tak pięknie wyglądał!
- Tak wyglądają najgroźniejsi przestępcy w Polsce. Zobacz zdjęcia poszukiwanych
- Przestępcy z Wielkopolski poszukiwani przez policję. Widziałeś któregoś z nich?
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?