Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań dofinansuje in vitro

Bogna Kisiel
Bogna Kisiel
- Co piąta para boryka się z problemem niepłodności – twierdzi Beata Urbańska, radna Lewicy. - Jeżeli nie ma już możliwości, leczenie jest bezskuteczne, dopiero wtedy kwalifikują się oni do programu in vitro.
- Co piąta para boryka się z problemem niepłodności – twierdzi Beata Urbańska, radna Lewicy. - Jeżeli nie ma już możliwości, leczenie jest bezskuteczne, dopiero wtedy kwalifikują się oni do programu in vitro. Paweł Miecznik
Poznań dofinansuje in vitro. Co roku na ten cel miasto zamierza przeznaczyć prawie 2 miliony złotych. Rocznie skorzysta z tego programu 367 par.

Co roku przez cztery lata Poznań zamierza przeznaczyć prawie 2 mln zł na program in vitro. Ma on objąć 367 par rocznie, które jeszcze nie korzystały z tej metody. - Dofinansowanie wyniesie do 5 tys. zł na każdą próbę zapłodnienia metodą in vitro. Maksymalnie mogą to być trzy próby. Dofinansowujemy wszystkim równo - tłumaczy Małgorzata Dudzic-Biskupska, radna PO. I dodaje, że w zależności od skomplikowania procedury, koszt jednej próby to 8-12 tys. zł.

- Rząd wycofał się z tych działań, dlatego to my, jako samorząd, staramy się część tego ciężaru wziąć na siebie - mówi prezydent Jacek Jaśkowiak. I podkreśla, że ten program jest odpowiedzią na postulaty mieszkańców, wyciągnięciem ręki do tych, którzy starają się o dziecko, a z różnych powodów nie mogą go mieć.

- Co piąta para boryka się z problemem niepłodności - twierdzi Beata Urbańska, radna Lewicy. - Jeżeli nie ma już możliwości, leczenie jest bezskuteczne, dopiero wtedy kwalifikują się oni do programu in vitro.

Radna Lewicy przypomina, że z dofinansowania miasta skorzystają pary, które spełniają ustawowe warunki, są mieszkańcami Poznania, kobiety między 20. a 43. rokiem życia.

- Tym programem chcemy pokazać, że Poznań to miasto dla wszystkich - zaznacza M. Dudzic-Biskupska. - Wspieramy nie tylko seniorów, rodziny z małymi dziećmi, ale także te pary, dla których posiadanie własnego potomstwa jest największym marzeniem. Chcemy im pomóc spełnić to marzenie.

"Żądamy edukacji seksualnej i krajowego programu in vitro"

Źródło: TVN24 / x-news

To nie jest metoda leczenia
Nie wszyscy jednak radni są zwolennikami finansowania przez miasto in vitro. Uchwała w tej sprawie przeszła zaledwie trzema głosami. Przeciwni byli jej nie tylko radni PiS i PRO.

Wojciech Kręglewski, radny PO, zwrócił uwagę, że in vitro będzie co roku obciążać budżet miasta, a nie jest to zadanie własne gminy. Jego zdaniem, ta procedura nie powinna być finansowana z pieniędzy publicznych.

- To nie jest metoda leczenia - uważa Tomasz Kayser, radny PRO. - Ona wywołuje problem tysięcy istnień ludzkich zamrożonych w ciekłym azocie. Jaki jest na nie pomysł? Czy będziemy mówić, że są to komórki i niszczyć je? Na te i inne pytania nie ma odpowiedzi. Finansowanie metody, tworzącej wiele problemów, które moralnie nie są do zaakceptowania, uważam za niewłaściwe.

- Życie człowieka jest darem, którym nie można swobodnie szafować - przestrzega Przemysław Alexandrowicz, radny PiS, uważając za niedopuszczalne „traktowanie misterium życia jako technologii medycznej”. Radny zaznacza jednocześnie, że nie lekceważy argumentów zwolenników in vitro, bezdzietnych małżeństw. - Dziecko jest darem, a nie prawem, które przysługuje rodzicom - dodaje.

Prezydent Jaśkowiak przyznaje, że nie rozumie, dlaczego PiS ma z in vitro ideologiczny problem. - Przecież nikt nikogo nie zmusza, żeby z tego programu korzystał - wskazuje J. Jaś-kowiak. - Jeśli komuś wiara nie pozwala na tego typu działania, to taka osoba może korzystać z rozwiązań proponowanych przez Kościół, starać się o adopcję. Nie należy ograniczać możliwości wyboru innym. Politykom PiS rekomenduję: żyj i daj żyć innym.

Zamrożone zarodki
B. Urbańska przypomina, że przyjęty na wtorkowej sesji program in vitro jest kontynuacją projektu rządowego, który został zlikwidowany. - Program przygotowało Stowarzyszenie Bocian, które udostępnia go samorządom za darmo. Dlatego można było go szybciej wdrożyć - wyjaśnia B. Urbańska. - Drugi program obejmuje zamrożone już zarodki. Mam nadzieję, że wdrożymy go w połowie roku.

Pracuje nad nim Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych.

- Przygotowujemy go własnym sumptem, by nie zlecać tego na zewnątrz - mówi Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych. - Umożliwi on parom, które posiadają zamrożone zarodki, ich implantację.

Urząd szacuje, że w ciągu dwóch lat program obejmie ok. 200 zamrożonych zarodków. W szpitalu na Polnej jest ich ok. 90, ale poznańskie pary mają zamrożone zarodki także w innych ośrodkach w kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski