Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozliczamy siedem lat (nieudolnych) przygotowań do wprowadzenia PEKA

Marcin Idczak
Siedem lat przygotowań do wprowadzenie PEKI i.... efektem był horror pasażerów
Siedem lat przygotowań do wprowadzenie PEKI i.... efektem był horror pasażerów Waldemar Wylegalski
– Prowadzimy audyt systemu PEKA, który ma wychwycić wszelkie niedociągnięcia – mówi Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. Nie wiadomo, czy władzom uda się znaleźć winnych bałaganu związanego z PEKA. Władze miasta tak długo wzbraniały się przed rozliczeniem odpowiedzialnych za wprowadzenie PEKA, że zrobiliśmy to my.

Tyle prezydent, ale przecież od miesięcy pisaliśmy, kto i jakie decyzje podejmował w sprawie PEKI. Przeciwnicy Ryszarda Grobelnego, oprócz prezydenta, też mają winnego. Wskazali na Mirosława Kruszyńskiego, zastępcę prezydenta odpowiedzialnego m.in. za transport publiczny w Poznaniu, który ma startować z listy prezydenta w najbliższych wyborach samorządowych.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dyrektor ZTM broni PEKA: Przyjdzie czas, że będziemy z niej dumni

To właśnie podczas jego kolejnych kadencji było opracowywane wdrożenie systemu PEKA.

– Po raz pierwszy o nim usłyszałem w 2007 roku, gdy mieliśmy głosować nad finansami miasta – wspomina Michał Grześ, wiceprzewodniczący Rady Miasta, który wówczas był przewodniczącym komisji gospodarki komunalnej i mieszkaniowej. – Przedstawiono nam propozycje budżetu miasta podpisane przez Ryszarda Grobelnego, w których była mowa o przeznaczeniu 7 lub 8 milionów złotych na prace nad przygotowaniem karty aglomeracyjnej, czyli pierwszej wersji PEKI – wspomina.

Zaznacza, że wówczas się temu przeciwstawił. Uważał, że lepiej, by taki system był realizowany przez firmę zewnętrzną w zamian za pobieranie przez nią prowizji od dokonanych transakcji. Większość radnych była innego zdania i zaczęto przygotowania do wprowadzenia PEKI.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: System PEKA i jego siedem grzechów głównych

Głównym orędownikiem działań był Piotr Kołodziejczyk, ówczesny sekretarz miasta. – Powołałem specjalny zespół, który miał zajmować się wprowadzeniem systemu. Pracowaliśmy dwa lata, do momentu, gdy rozstałem się z urzędem miasta. Wówczas moi przełożeni odpowiedzialni za komunikację (M.Kruszyński i R.Grobelny - przyp. red.) rozwiązali grupę. Przez następne dwa, trzy lata nikt nie zajmował się PEKĄ.

Zaznacza, że prace miały być prowadzone z Politechniką Poznańską. – Po odejściu Piotra Kołodziejczyka sprawa z PEKĄ jakoś ucichła. Mirosław Kruszyński przypomniał sobie o niej ze dwa lata temu, gdy nagle okazało się, że jeśli się nie wprowadzi systemu, to trzeba będzie oddać unijne dofinansowanie, które Poznań otrzymał na ten cel – wspomina Michał Grześ.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dyrektor ZTM broni PEKA: Przyjdzie czas, że będziemy z niej dumni

Według niego głównymi odpowiedzialnymi za wszystkie kłopoty z PEKĄ są Mirosław Kruszyński oraz Ryszard Grobelny. Podobnie wypowiada się Tomasz Lewandowski, obecny przewodniczący komisji gospodarki komunalnej i mieszkaniowej. – Przez kilka lat o systemie słyszeliśmy tylko wówczas, gdy trzeba było przegłosować budżet. Pojawiał się wówczas punkt ''karta aglomeracyjna'' – był dla nas niemal mityczny. To dlatego, że nikt z zapraszanych urzędników nie potrafił nam nawet powiedzieć, na jakim etapie są prace związane z wprowadzeniem PEKI – dodaje Lewandowski.

Według niego widać, że nikt wówczas nie panował nad pracami nad systemem. – Brakowało jednej osoby, która by to wszystko ogarnęła. Przykładem może być chociażby fakt, że Ryszard Grobelny wciąż zmieniał dyrektorów ZTM – stwierdza radny. Łącznie było ich trzech i jeden pełniący obowiązki.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: System PEKA i jego siedem grzechów głównych

Dodaje, że bałagan był nie tylko w sferze personalnej i kompetencyjnej, ale również nie udało się od początku ustalić, jakie funkcje ma spełniać PEKA.

– Ryszard Grobelny, Mirosław Kruszyński i kolejni szefowie ZTM mówili nam, że będzie można płacić nią w kinach, teatrach, za parkowanie. Jednak wraz za powiększaniem liczby możliwych funkcji nie szły działania, dzięki którym można było z nich korzystać – dodaje T. Lewandowski.

Jako przykład podaje parko-maty. W ramach dofinansowania systemu PEKA można przerobić na płacenie kartami 90 urządzeń. – Pozostałe 150 trzeba będzie już na koszt miasta – zaznacza. Gdyby wcześniej ktoś o tym pomyślał, to i na tę inwestycję można było dostać unijne dofinansowanie – dodaje.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dyrektor ZTM broni PEKA: Przyjdzie czas, że będziemy z niej dumni

Nasi rozmówcy zgodnie zwracają uwagę na ogromny bałagan, kolejki do punktów ZTM, awarie systemu, które pojawiają się od początku PEKI.

Firmą odpowiedzialną za PEKĘ jest BULL Polska. Jej przedstawiciel Marcin Woźny stwierdził, że podobne rozwiązanie wprowadzano w Białymstoku i tam przebiegało to spokojnie. W Poznaniu zaskoczeniem było, że aż tak wiele osób chce dokonywać transakcji związanych z PEKĄ za pomocą płatności elektronicznych, czy też korzysta z internetowych możliwości PEKI.

– Jak widać władze miasta chciały bardzo wprowadzić PEKĘ, ale nie do końca wiedziały, co to ma być, jak to zrobić. Stąd wzięły się wszystkie problemy pasażerów – zaznacza Tomasz Lewandowski. Według niego najmniej winny jest, ale zawsze jest, Bogusław Bajoński, dyrektor ZTM, który na arenę wkroczył przed ponad rokiem, gdy go wybrano na to stanowisko. – Nie dopilnował wszystkich szczegółów. Wśród nich można wymienić brak odpowiedniej kadry. Gdy zachorowała jedna z pracownic punktu ZTM, nie miał jej kto zastąpić. A przecież pod dyrektorem Bajońskim pracuje ponad 150 osób – stwierdza radny.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: System PEKA i jego siedem grzechów głównych

Mirosław Kruszyński przez ponad tydzień nie znalazł 15 minut, by porozmawiać z nami o problemach z PEKĄ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski