Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rysuje dla Lady Gagi i The Rolling Stones. Rafał Wechterowicz z Poznania [ZDJĘCIA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
Będąc dzieckiem szkicował samochody, ale kiedy jako nastolatek odkrył punk rocka, zaczął rysować czaszki. Dziś z jego talentu korzystają Slayer, Lady Gaga, The Rolling Stones i liczne zespoły undergroundowe. O Rafale Wechterowiczu z Poznania, jednym z najbardziej rozchwytywanych projektantów muzycznych gadżetów na świecie pisze Cyprian Łakomy.

Na spotkanie w jednej z poznańskich kawiarni, Wechter (jak nazywają go znajomi) przyjeżdża rowerem. Ma na sobie bluzę hardcore'owej wytwórni Dischord Records z USA, a na plecach torbę wypchaną płytami winylowymi i t-shirtami, na których widnieją jego dzieła. Mimo wielu lat z ołówkiem w ręku, niechętnie używa w stosunku do siebie słowa "artysta".

- Określiłbym siebie bardziej jako rzemieślnika. Skupiam się na własnych umiejętnościach i chcę być coraz lepszy w tym, co robię. Kiedy patrzę na dzieło sztuki, interesuje mnie przede wszystkim to, ile włożono w nie pracy - mówi 39-letni twórca. - Z racji mojego wykształcenia, pewnych powiązań, a także ambicji, nie uważam się za członka środowiska stricte artystycznego.

Jak twierdzi, nie robiłby tego, co robi, gdyby nie muzyka. Dodajmy - muzyka ostra i intensywna.

- Miałem czternaście lat i jak większość ludzi w tym wieku, byłem bardzo zbuntowany. To wtedy odkryłem punk rocka i całą związaną z nim kulturę. Kiedy moi rodzice wrócili z letnich wakacji, na ścianie mojego pokoju była już namalowana farbami plakatowymi czaszka z irokezem, co trochę ich zaskoczyło - wspomina Rafał Wechterowicz.

Jednym z pierwszych wzorców nastoletniego Rafała był Brian "Pushead" Schroeder, odpowiedzialny za grafiki dla takich punkowych legend jak Misfits czy szkocki The Exploited.

- Czaszka z irokezem, którą wykonał dla The Exploited była prawdopodobnie pierwszym tego typu symbolem, który zobaczyłem w zestawieniu z tą muzyką - opowiada Rafał Wechterowicz, na którego rysunkach czaszki można liczyć w tysiącach.

Kiedy moi rodzice wrócili z letnich wakacji, na ścianie mojego pokoju była już namalowana farbami plakatowymi czaszka z irokezem. To trochę ich zaskoczyło

Nie minęło wiele czasu, gdy sam zaczął myśleć o tym, by tworzyć dla ulubionych zespołów. Będąc w listownym kontakcie z członkami polskich kapel sceny niezależnej, czasem wsuwał do kopert swoje rysunki. Osobą, która po raz pierwszy otwarcie zaproponowała mu stworzenie szaty graficznej, był lider krakowskiej Inkwizycji, Ex-Pert. Rafał zaprojektował okładkę do wznowienia pierwszej demówki zespołu.

- Dziś nie mogę na nią patrzeć - śmieje się.

Okładkowy debiut dla poważanej formacji otworzył mu i inne furtki. Szybko nawiązał współpracę z kolejnymi zespołami. Wykonał też ilustracje dla wydawanych w Polsce Zinów [undergroundowa gazetka wydawana w małym nakładzie - red]. Po jakimś czasie, Wechter musiał nieco zwolnić rysunkową aktywność. Zmusiły go do tego studia polonistyczne na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i konieczność wyprowadzki z rodzinnego Wolsztyna.

- Od dziecka lubiłem czytać. Kiedyś wszystkie przeczytane książki zapisywałem w specjalnym zeszycie. Przypuszczam, że dziś ta lista zrobiłaby na mnie spore wrażenie... - wspomina Rafał Wechterowicz.

Kiedy pytam, czy zdobyte wykształcenie i zamiłowanie do literatury mają wpływ na jego prace, odpowiada, że nawet jeśli takowy istnieje, to z pewnością nie jest to wpływ bezpośredni.
- Czytam dziś głównie literaturę faktu, historie o złu, które dzieje się na naszym świecie. Nie wiem, dlaczego tak ciągnie mnie w tę negatywną stronę, bo przecież nie żyjemy w idealnym miejscu. Być może jest to sprawa dla psychologa.

Nie myśląc jeszcze poważnie o karierze rysownika, Rafał Wechterowicz rozpoczął poszukiwanie pracy. Tuż po studiach próbował swych sił jako dziennikarz w jednej z poznańskich rozgłośni, jednak mając w kieszeni dyplom filologii polskiej ostatecznie wylądował w Gimnazjum nr 50 na Górczynie, gdzie przez pięć lat uczył języka polskiego.

- Praca w szkole była rozwiązaniem naturalnym, biorąc pod uwagę specjalizację nauczycielską, którą profilaktycznie wybrałem podczas studiów. Okres ten wspominam raczej miło, choć nie do końca potrafiłem się odnaleźć w szkolnych realiach. Ale miło mi, że nawet dziś zdarza się, że byli uczniowie zaczepiają mnie na ulicy, by powiedzieć "dzień dobry".

Niestety, wkrótce zaczął o sobie dawać znać niż demograficzny, wraz z którym ograniczono młodemu pedagogowi liczbę godzin pracy. To właśnie wtedy przypomniał sobie o graficznych umiejętnościach, na które nie brakowało zapotrzebowania.

- Nie ryzykowałem wiele. W związku z pogłębiającym się niżem, pracy w szkole było dla mnie coraz mniej, a kolejnych zamówień przybywało. W pewnym momencie ta sytuacja zaczęła być dla mnie korzystna - mniej pracowałem w szkole, a więc miałem więcej czasu na rysowanie, na którym zacząłem zarabiać.

Zaproponowano mi stworzenie projektów dla Guns N' Roses i Michaela Jacksona, który osobiście zaakceptował to, co dla niego zrobiłem

Rysunki Wechtera zaczęły zdobić coraz więcej koszulek sprzedawanych na hardcore'owych koncertach. W pierwszej dekadzie XXI stulecia nie było praktycznie w Polsce i krajach sąsiednich zespołu grającego w podobnym klimacie, który nie korzystałby z jego usług.

- Znajomi z grup Bridge To Solace (Węgry - przyp. red.) i Cataract (Szwajcaria - przyp. red.) polecili mnie pewnej amerykańskiej firmie. I tak, po serii wymienionych e-maili, zaproponowano mi stworzenie projektów dla Guns N' Roses i Michaela Jacksona, który na niecały miesiąc przed swoją śmiercią w 2009 r. osobiście zaakceptował to, co dla niego zrobiłem - mówi Rafał Wechterowicz.

Wkrótce potem przyszły kolejne propozycje współpracy od przedstawicieli innych gwiazd. Część z nich pojawia się w dorobku Rafała jednorazowo, a dla niektórych tworzy on już od kilku lat. Kogo zatem ma jeszcze w swym portfolio?

- Chwalę się jedynie tymi pracami, które zostały zatwierdzone przez wykonawców. W moim oficjalnym portfolio znajdują się zlecenia od Lady Gagi, The Rolling Stones, Iron Maiden, Metalliki, Slayer czy firmy Harley Davidson. Prócz tego jest jeszcze cała rzesza artystów, którym z jakichś względów to, co robię, się nie podobało - dodaje Rafał Wechterowicz.

A kto odrzucił jego projekty?
- Motörhead i Red Hot Chilli Peppers - odpowiada Rafał Wechterowicz. - Bolało szczególnie "nie" od Lemmy'ego, lidera Motörhead. Z kolei członkowie RHCP znani są już z tego, że nie do końca potrafią sprecyzować swoje oczekiwania.

Czy praca dla gwiazd światowego formatu w szczególny sposób różni się od zleceń, które poznański rysownik dostaje od wykonawców mniej znanych?

- Charakter tych zleceń różni się w zależności od konkretnego projektu. Są artyści, którzy kojarzą się ze ściśle określoną symboliką. Do takich z pewnością należy thrashmetalowy Slayer, którego odzież raczej trudno wyobrazić sobie bez charakterystycznego logo i wielkiego orła. Mimo to zawsze, ilekroć dla nich pracuję, mogę te elementy modyfikować - mówi Rafał Wechterowicz.

Przytacza także przykład Lady Gagi, która pierwszy narysowany wzór zatwierdziła, natomiast kolejne dziewięć odrzuciła.
- Zdarzają się projekty, które tworzę od podstaw, ale są i takie, które poza cyfrową obróbką nie wymagają ode mnie postawienia choćby jednej kreski - reasumuje Rafał, którego zasadniczy twórczy arsenał to ołówek, kartka papieru i cienkopisy.

Jak sam jednak przyznaje, nie czuje się usatysfakcjonowany, jeśli raz na jakiś czas nie zaprojektuje czegoś dla mniejszych zespołów, zwłaszcza tych związanych ze sceną hardcore punk. Dla nich, prócz wzorów koszulek, projektuje także okładki płyt.
- Największą satysfakcję czuję, gdy mogę postawić na swojej półce płytę - najlepiej winylową - z zaprojektowaną przez siebie okładką. Ostatnią zrobiłem dla amerykańskiej formacji Sworn Enemy, a przede mną projekt dla warszawiaków z The Lowest - zapewnia Rafał Wechterowicz.

Będąc silnie związany ze sceną niezależną, Wechterowicz wspiera swoimi rysunkami nie tylko inicjatywy muzyczne. Od piętnastu lat jest weganinem, dlatego też bardzo cieszy go prośba od Stowarzyszenia "Otwarte Klatki", promującego idee praw zwierząt, by zaprojektował dla niego plakat. Pracował również dla międzynarodowej organizacji PETA. Nie odmawia także, gdy koledzy ze skłotu Rozbrat proszą go o zaprojektowanie plakatu.

Chlebem powszednim Rafała są jednak obrazy zdominowane przez czaszki i pełne mrocznej symboliki dla zespołów kojarzonych z muzyką ekstremalną. Jak podkreśla, do własnej twórczości podchodzi z należytym dystansem. W jego pracach pojawiają się odwrócone krzyże, które są elementem związanym z określonym rodzajem muzyki. Choć nie utożsamia się bezpośrednio z taką stylistyką, nie odbiera jej też jako coś, co może obrażać.

- Nie spotkałem się jeszcze nigdy z tym, by ktoś zarzucał mi obrazę uczuć religijnych. Oczywiście mam świadomość tego, że jedni wolą krzyż w tradycyjnej konfiguracji, inni preferują ten odwrócony. Kiedyś nawet dostałem zamówienie od firmy produkującej szaty liturgiczne z prośbą o zaprojektowanie ornamentów, które miałyby je zdobić - opowiada Rafał Wechterowicz.

Pomimo przeszło 10-letniej aktywnej twórczości, Wechter nie jest w Poznaniu postacią szczególnie rozpoznawalną. Jego prace nie są wystawiane w galeriach, można je było za to podziwiać podczas corocznych Dni Weganizmu na Rozbracie.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski