Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia goni tragedię. Czy tak łatwo dziś umrzeć? Boimy się coraz bardziej

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
Mieszkańcy Poznania byli poruszeni tragedią 5-letniego Maurycego. Na miejscu zdarzenia, przed budynkiem przedszkola i na placu Wolności pojawiły się znicze, kwiaty i maskotki.
Mieszkańcy Poznania byli poruszeni tragedią 5-letniego Maurycego. Na miejscu zdarzenia, przed budynkiem przedszkola i na placu Wolności pojawiły się znicze, kwiaty i maskotki. Robert Woźniak
Giną najmłodsi, rodzice zabijają swoje dzieci, mężowie żony. To, co wydarzyło się w Polsce w ostatnich dniach nie mieści się w głowie i przeraża. Tylko czy na tyle, byśmy jako społeczeństwo więcej do tego nie dopuszczali?

To, co wydarzyło się 18 października w Poznaniu nie mieści się w głowie. Grupa przedszkolaków wraz ze swoimi opiekunkami wybrała się na wycieczkę. Mieli odwiedzić pocztę z okazji Dnia Listonosza. Wśród nich był 5-letni Maurycy. W środku dnia, w centrum miasta, dorosły, 71-letni mężczyzna wyszedł naprzeciw tej grupie z nożem. Zaatakował małego Maurycego.

- Widziałam wszędzie krew. Godzinę reanimowali dziecko. Potem karetka jechała. Policjant powiedział, że stan jest kiepski. Mam nadzieję, że dziecko przeżyje. Co mógł zrobić mu chłopiec, co ledwo umie mówić? Boję się wychodzić z domu, a co dopiero dzieci. To było tylko dziecko - mówiła chwilę po zdarzeniu Jessica Plecha, która była świadkiem tej tragedii.

Chłopiec zmarł w szpitalu.

Gdy Poznań i cała Polska żyła jeszcze tragedią Maurycego, tego samego dnia na SOR szpitala w Wadowicach trafiła matka i jej 12-letni syn, oboje z ranami kłutymi. Prokuratura podejrzewa matkę o próbę zabójstwa syna.

Kolejnego dnia, w łazience jednego z mieszkań w Suwałkach znaleziono ciało martwej kobiety z ranami postrzałowymi. Jak informowała prokuratura, kobietę miał zabić... jej mąż.

Kolejnego dnia, w piątek 20 października, w Gdyni, ok. godz. 10 rano kobieta znalazła ciało swojego 6-letniego syna. Dziecko wykrwawiło się wskutek ran szyi zadanych nożem. Oprócz niego w podobny sposób zabity został pies. Śledczy o zabójstwo podejrzewają 44-letniego kierowcę z Komendy Portu Wojennego w Gdyni Grzegorza Borysa, ojca chłopca, którego ostatni raz kamery zarejestrowały uciekającego w stronę lasu tuż po tragicznym zdarzeniu. Od kilku dni trwa obława.

Kolejnego dnia media obiegła też dramatyczna informacja z południa kraju. Do szpitala w Rzeszowie trafiła 4-miesięczna dziewczynka z Jasła, która miała połamane rączki i nóżki, liczne zadrapania, a jej stan ogólny był bardzo ciężki. Sprawę policji zgłosił zaniepokojony personel szpitala. Zarzuty w tej sprawie usłyszeli rodzice dziewczynki.

„Dziwny”, chory, pijany?

71-letni mężczyzna, który odebrał życie małemu Maurycemu usłyszał zarzut zabójstwa. Obecnie przebywa w areszcie. Podczas przesłuchania twierdził, że „nie pamięta tego, co się stało”. Prokuratura czeka teraz na opinię psychiatrów, która stwierdzi czy może on ponieść odpowiedzialność karną. 71-latek leczył się neurologicznie.

- Chodzi tutaj o zaburzenia somatyczne, psychiczne - informował Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.

Nadal jednak nie wiadomo, czy te zaburzenia mogą mieć wpływ na braki w pamięci mężczyzny. Tuż po tragicznym wydarzeniu w mediach wypowiadali się sąsiedzi mężczyzny. Pojawiły się informację, że 71-latek niejednokrotnie miał przejawiać agresywne zachowania.

Jedna z mieszkanek Łazarza, w rozmowie z PAP przyznała, przed atakiem na chłopca mężczyzna był w pobliskim sklepie.

- Przed atakiem rozmawiał z jedną z ekspedientek, jak była na papierosie. Zapytał się jej, czy wie, że papierosy zabijają. Powiedziała: „I co z tego?”, a on jej na to: „To jak papieros cię nie zabije, to ja cię zabiję” i ona coś mu odpowiedziała, a potem weszła do środka” - mówiła pani Renata.

Dodała, że z rozmów z sąsiadami wynika, że 71-latek był agresywny już wcześniej.

- Słyszałam, że miał z okna krzyczeć, że wysadzi tę kamienicę - powiedziała.

Czy jednak niepokojące wypowiedzi, obelgi rzucane „w powietrze” mogą świadczyć o tym, że taka osoba planuje zrobić coś złego? Z pewnością większość z nas nazwie taką osobę „dziwakiem” i machnie ręką. Ale czy tak to powinno wyglądać? A może taka osoba potrzebuje pomocy? Jak to rozpoznać i jak reagować?

- Z pewnością nie wolno stawiać znaku równości między osobami, które wykazują zaburzenia psychiczne a agresją, bo ona zdarza się też u osób, które nie chorują na żadne zaburzenia psychiczne, czy od razu próbować dopatrywać się istnienia choroby - wyjaśnia dr Artur de Rosier, psychiatra.

- Druga rzecz, z jaką mamy do czynienia, która powoduje, że niektóre zachowania są nieprzewidywalne, to używki. Proszę zwrócić uwagę, że zachowanie po alkoholu, po dopalaczach, po narkotykach potrafi być nieprzewidywalne. Osoba zachowuje się w sposób zupełnie nieadekwatny do tego, w jaki ją znamy. Ona sama nie jest w stanie przewidzieć swojej reakcji, swojego zachowania. Pojawiają się sytuacje gwałtowne różnego rodzaju i to są takie rzeczy, których po prostu przewidzieć się nie da. Tu z pomocą przychodzi cała kwestia psychoedukacji, leczenia, przeciwdziałania uzależnieniom - mówi.

- Najważniejsze, żeby tego nie pozostawiać na zasadzie “on po prostu tak ma”. Tylko, żebyśmy byli czujni na to, że dzieje się tragedia za ścianą, a nie zakładali słuchawki i zamykali się w sobie. Takie sprawy trzeba zgłaszać, muszą odbywać się interwencje. Mamy policję, mamy mechanizmy, które pozwalają ocenić już na późniejszym etapie, czy mamy do czynienia z osobą poczytalną czy nie. Ale żeby on zaistniał, potrzebne jest zainicjowanie. Bo niestety często nam się wydaje, że lepiej się nie wtrącać, że to mnie nie dotyczy. Mam nadzieję, że ta świadomość zacznie coraz bardziej wzrastać, bo ostatnie sytuacje pokazują, że tragedia może dotknąć każdego, nawet najbardziej niewinne istoty. W związku z tym trzeba temu absolutnie zapobiegać - twierdzi de Rosier.

Reakcja - najlepszy sposób na uniknięcie tragedii

Być może, gdyby któryś z przechodniów wcześniej zorientował się, że 71-latek budzi niepokój i by zareagował nie doszłoby do takiej tragedii. Ogromną odwagą wykazał się Grzegorz Konopczyński, brygadzista w Remondis Sanitech Poznań, który zaatakował napastnika i wyrwał mu nóż.

- Taka sytuacja mi się przydarzyła, a ja nie przeszedłem obok niej obojętnie. Mam czyste sumienie, że zareagowałem. Jednocześnie mam trochę żal, że gdyby los tak dał, to mógłbym być tam wcześniej - mówił.

Być może, gdyby sąsiedzi rodziny z Suwałk zwrócili wcześniej uwagę, może usłyszeliby, że za ścianą dzieje się coś niepokojącego? Albo gdyby pracownicy MOPR-u w Jaśle, którzy pojawili się w domu tej rodziny, wykazali trochę większą uwagę i skupili się również na dziecku, może tej tragedii również udałoby się uniknąć? Nikt tego nie wie.

Pewne jest jednak to, że każda reakcja, choć nie daje pewności, daje szansę, a to już bardzo dużo, jeżeli gra toczy się o ludzkie życie.

Jak jednak tłumaczył rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, mimo wielu niepokojących zachowań 71-letniego mężczyzny, nikt nigdy nie zgłosił żadnej związanej z nim sprawy na numer alarmowy 112.

- Jeśli wystąpi jakakolwiek sytuacja wzbudzająca poczucie zagrożenia, w wyniku zachowania jakiejś osoby to bezwzględnie należy to zgłosić na numer alarmowy 112. Policjanci przyjadą, ocenia sytuację i uruchomią odpowiednią procedurę postępowania - podkreśla Andrzej Borowiak.

Niestety, brak interwencji ze strony świadków niepokojących zdarzeń czasami wynika też z braku zaufania do służb. Jak wskazują wyniki badania CBOS z 2022 roku dotyczącymi poziomu zaufania w społeczeństwie, policji ufa 63 proc. Polaków. Co więcej, czas reakcji policji w przypadku tzw. interwencji zwykłych z roku na rok jest coraz dłuższy - w 2016 roku wynosił 12 minut i 7 sekund, a już w 2020 roku - 20 minut i 18 sekund.

Trauma i solidarność społeczna w obliczu tragedii

Każda tak tragiczna sytuacja, jak śmierć niewinnej osoby, budzi w społeczeństwie smutek, rozczarowanie, strach. Doskonale było to widać w Poznaniu, gdy po śmierci Maurycego mieszkańcy zbierali się w miejscu tragedii.

- To widać nawet u pacjentów w gabinecie. Jak mieliśmy trudny czas pandemii, to przekładał się on na to, jak ludzie się czuli. Pacjenci mówili często o tym, że czują się gorzej z uwagi na to, że ludzie umierają, że nieznana jest przyszłość. Potem pojawiła się wojna w Ukrainie i pacjenci też przychodzili nierzadko ze łzami w oczach, z lękiem o siebie. W tej chwili rzeczywiście temat śmierć tych dzieci też jest widoczny. Pacjenci sami o tym mówią, że są tym przejęci, że próbują myśleć myślami rodziców i zaczynają płakać. To przekłada się na to, że czujemy się po prostu gorzej. Dlaczego? Bo jeżeli mamy w sobie empatię, to kiedy próbujemy pomyśleć, że moglibyśmy być rodzicem takiego malucha, którego nagle zabrakło, to właściwie brakuje nam słów. Brakuje emocji, które są w stanie to wyrazić - mówi psychiatra.

- To są takie rzeczy, które doprowadziły do pewnego wstrząsu i dyskusji ogólnopolskiej. Proszę zobaczyć zachowanie poznaniaków - ile było osób, które przychodziły razem z dziećmi, przynosiły pluszaki, zapalały znicze. W takich momentach wszyscy łączą się w bólu, także ewidentnie to są sytuacje, które wpływają nie tylko na osoby bezpośrednio związane z tragedią, tylko to rozszerza się społecznie - dodaje.

Pytanie jednak, na jak długo te emocje w nas pozostają i, przede wszystkim, czy takie śmierci mogą być dla nas jakąś lekcją na przyszłość?

- Takie emocje wytwarzają pewne uwrażliwienie. Oczywiście, że one z czasem opadają, natomiast ślad pamięciowy tragedii, która się wydarzyła, pozostaje w nas i pozostaje w nas ostrożność. Rodzice będą bardziej ostrożni, bardziej czujni, będą obawiali się o dzieci. To nie jest tak, że wszystko zniknie - zaznacza dr de Rosier.

Dzieci też cierpią i chcą zrozumieć

Należy jednak pamiętać, że w obliczu śmierci dziecka cierpią nie tylko dorośli i najbliższa rodzina, ale też jego rówieśnicy.

Doktor Marta Majorczyk, psycholog, psychoterapeuta z poradni przy USWPS, mówi o tym, z jaką traumą mogą zmagać się przedszkolaki, które były świadkami śmierci Maurycego.

- Tego zdarzenia nie dało się w żaden sposób przewidzieć i na to zdarzenie się przygotować, to jest jak z wypadkiem samochodowym. To jest trauma typu I. - to wszystko, co się wydarzyło, było nagłe. W takiej sytuacji może dojść do wystąpienia stresu pourazowego PTSD - opowiada psycholog.

- Leczenie ostrego PTSD trwa powyżej 3 miesięcy. Proszę pamiętać, że długość leczenia zależy od małego pacjenta i na ile dziecko ma wsparcie w środowisku - na ile te wsparcie jest szybkie, dostosowane, adekwatne - dodaje dr Marta Majorczyk.

Dr Artur de Rosier podkreśla z kolei, że przede wszystkim powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że dzieci, tak samo jak my dorośli, choć w trochę inny sposób, też przeżywają tragedię, tęsknotę.

- Małe dzieci, dzieci w przedszkolu mogą jeszcze nie rozumieć pojęcia nieodwracalności śmierci. W związku z tym z dziećmi na pewno trzeba porozmawiać, bo one mogą oczekiwać, że ten ich kolega wróci, że on nie odszedł na zawsze, mogą pytać, kiedy wróci. Trzeba zwrócić uwagę na zachowania dzieci, bo one mogą być czasami nietypowe. Reakcja żałoby nie zawsze musi wiązać się z płaczem. Może to być izolacja, monotonne zabawy czy zaburzenia snu. Naszą rolą jako rodziców, jako wychowawców w tym momencie jest przede wszystkim zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i bycia razem z dzieckiem. Odpowiedzenia mu na wszystkie pytania. Nie należy się przy tym wszystkim wstydzić własnych łez, własnych emocji. Czasami w reakcji na żałobę dzieci próbują obwiniać siebie. Pojawiają się u niech myśli jak np. „czy przez to, czy ja byłem niegrzeczny stało się może coś złego”. I to jest kolejna rzecz, którą trzeba też z dzieckiem przepracować - zwraca uwagę dr de Rosier.

Bezpieczeństwo dzieci, także w internecie

Skoro mowa już o bezpieczeństwie dzieci, to nie można pominąć też tego, jak wpływa na nie internet. Szczególnie w obliczu niepokojącej i głośnej w ostatnim czasie afery „Pandora Gate”, w którą zamieszanych było kilkoro polskich youtuberów i influecerów, których treści kierowane były głównie do młodego pokolenia.

Jak wynika z ogólnopolskich badań jakości życia dzieci i młodzieży zleconych przez Rzecznika Praw Dziecka (2021 rok), 13 proc. młodszych dzieci i aż 15 proc. nastolatków jest uzależnionych od social mediów. Aż dwie trzecie z nich w internecie przez ponad 4 godziny dziennie.

Autor bloga KwestiaBezpieczenstwa.pl i serwis TopVPN.pl zlecili wykonanie badania dotyczącego obaw o bezpieczeństwo dzieci w sieci. Okazuje się, że społeczeństwo jest głęboko zaniepokojone poziomem ochrony najmłodszych użytkowników w sieci. Aż 66 proc respondentów wyraziło opinię, że obecne środki bezpieczeństwa nie są wystarczające, aby skutecznie chronić dzieci i młodzież przed potencjalnymi zagrożeniami w internecie.

- Ten alarmujący wynik wskazuje na potrzebę refleksji nad obecnymi praktykami, narzędziami i regulacjami dotyczącymi bezpieczeństwa online - mówi Mateusz, twórca bloga KwestiaBezpieczenstwa.pl. - W obliczu rosnącej liczby zagrożeń, takich jak cyberprzemoc, dezinformacja czy dostęp do nieodpowiednich treści, społeczeństwo wyraźnie sygnalizuje potrzebę podjęcia działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa w cyfrowym świecie.

Ufać intuicji?

- Myślę, że każde przedszkole w tej chwili zastanawia się nad tym, jak wyglądają procedury wewnętrzne dotyczące bezpieczeństwa, więc na pewno to będzie rodzić dyskusję i wzmocni się na pewno ostrożność, czujność. Oczywiście, że one nigdy nie będą w 100 procentach pewne. Nikt nie da nam 100 proc. pewności, że taka sytuacja się nie zdarzy. Ale im lepiej będziemy przygotowani, tym bardziej będziemy to minimalizować i to jest tu istotne - mówi dr de Rosier.

Fundacja „To się uda” organizuje cykl szkoleń zwiększających świadomość sytuacyjną, które mogą pomóc w przyszłości zapobiec nieszczęściu. Szkolenia przeprowadza Mateusz Orczykowski doświadczony instruktor bezpieczeństwa osobistego.

W poniedziałek jedno z takich szkoleń odbyło się w Międzynarodowym Dwujęzycznym Przedszkolu i Żłobku KIDS&Co w Poznaniu.

- Nie kontrolujemy ludzi i ich zachowań, ale możemy dostrzegać sygnały, które świadczą o nadchodzącym ataku. To będą sygnały werbalne, niewerbalne, mimika, ruch ciała, sposób mówienia, chodu, kierunek chodu. Jest bardzo wiele czynników, które mogą nam mówić o tym, że ktoś może nam zagrażać. Do tego wszystkiego dochodzi też kwestia naszej intuicji - mówi Mateusz Orczykowski.

Jak twierdzi, każdy z nas jest w stanie ocenić sytuację czy może ona być niebezpieczna. Problem polega na tym, że wielu z nas bagatelizuje własną intuicję.

- Nigdy nie ma rozwiązań, które gwarantują 100 proc skuteczności. Jedyne, co możemy zrobić trenując ciało i umysł to zwiększyć nasze szanse. Nawet jeżeli to jest jeden procent, to już jest dużo. To, czego uczę na szkoleniach, może zmienić przebieg np. tej sytuacji, która miała miejsce w Poznaniu - podkreśla Orczykowski.

- Po pierwsze musimy wierzyć w to, co podpowiada nam intuicja, nasze ciało, nasze emocje. Druga rzecz, to bycie tu i teraz. Jeżeli zbieramy informacje z otoczenia, rozglądamy się, jesteśmy obecni, to dajemy tej intuicji materiał, żeby ona sprawnie działała. Kolejna rzecz, to trenowanie ciała i umysłu. Naszą podświadomość trzeba wciąż szkolić, żeby ona była naturalna, a ciało, żeby było odporne na stres, było przyzwyczajone do podwyższonego tętna, bólu brzucha, wybuchu adrenaliny. Po prostu trzeba wyjść poza strefę naszego komfortu, żeby później, w sytuacji zagrożenia to nas nie sparaliżowało.

Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowszy ranking miast w Polsce z największą liczbą przestępstw stwierdzonych na 1000 mieszkańców. Pod uwagę wzięto przestępstwa kryminalne, gospodarcze i drogowe. Oto 20 miast z Wielkopolski, które uplasowały się najwyżej w rankingu niebezpiecznych miast. Kto znalazł się na liście? Sprawdź w galerii --->

Oto 20 niebezpiecznych miast w Wielkopolsce. Mieszkasz tu? M...

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Własne M:

od 16 lat

Obserwuj nas także na Google News

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski