Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch na Dębcu: Działania Tomasza J. doprowadziły do eksplozji? Zeznawał biegły, który badał przyczynę wybuchu

Norbert Kowalski
Norbert Kowalski
Tomasz J. nie przyznaje się do winy. Nie uczestniczy też w swoim procesie. Na pierwszej rozprawie złożył oświadczenie, że nie chce być doprowadzany do sądu
Tomasz J. nie przyznaje się do winy. Nie uczestniczy też w swoim procesie. Na pierwszej rozprawie złożył oświadczenie, że nie chce być doprowadzany do sądu Łukasz Gdak
Trwa proces Tomasza J. oskarżonego o zabójstwo swojej żony Beaty oraz spowodowanie wybuchu w kamienicy na Dębcu, w wyniku czego zginęły kolejne cztery osoby. W piątek w poznańskim Sądzie Okręgowym zeznawali kolejni pokrzywdzeni mieszkańcy kamienicy oraz biegły sądowy, który wyjaśniał, jak doszło do eksplozji w kamienicy. Z jego zeznań wynika, że to właśnie Tomasz J. miałby być odpowiedzialny za spowodowanie wybuchu.

Do tragicznego wybuchu na Dębcu doszło w niedzielę, 4 marca, około godziny 8 rano. Początkowo wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia z tragicznym wypadkiem. Dopiero dzień później okazało się, że przed wybuchem doszło do morderstwa Beaty J.

Odpowiedzialny za to ma być jej mąż Tomasz J., który następnie miał doprowadzić do wybuchu gazu w kamienicy, by zatuszować ślady morderstwa. Oprócz tego mężczyzna, którego proces ruszył w listopadzie 2019 roku, został też oskarżony o spowodowanie wypadku z 1 stycznia 2018 roku, który miał miejsce w Plewiskach. Ciężko ranny został w nim jego syn Kacper. Proces Tomasza J. ruszył w listopadzie 2019 roku. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Czytaj też: Były wiceprezydent Poznania znów stanie przed sądem. Wyrok uniewinniający Jakuba J. uchylony. "Wyjaśnienia oskarżonego budzą wątpliwości"

W piątek w poznańskim sądzie odbyła się kolejna rozprawa. Tym razem zeznawali kolejni pokrzywdzeni mieszkańcy oraz biegły sądowy, który wydawał opinię na temat bezpośredniej przyczyny wybuchu w kamienicy. Przypomnijmy, że w ocenie śledczych Tomasz J. rozszczelnił instalację gazową, a następnie spowodował eksplozję.

– Wentylacja wybuchu nastąpiła w oknie kuchennym. Można przyjąć, że w tym miejscu (przy oknie w kuchni – dod. red.) znajdowało się epicentrum wybuchu. Do takiego wybuchu wystarczyła iskra z zapalniczki ręcznej. To wystarczający bodziec do zapłonu atmosfery wybuchowej - zeznawał Tomasz D. Z jego zeznań wynikało też, że to właśnie Tomasz J. miał bezpośrednio spowodować wybuch w kamienicy na Dębcu.

Poznański sąd tego dnia przesłuchał także strażaków, którzy pracowali na miejscu zdarzenia. – Prowadząc działania na miejscu, natknęliśmy się na rurę gazową. Końcówka rury wyglądała jakby nie była uszkodzona, lecz odkręcona. Wzbudziło to nasze podejrzenia. Kierownik nakazał nam ją zabezpieczyć – zeznawał strażak Jarosław P.

Zobacz też: Czyściciel kamienic z Poznania walczy o uniknięcie odsiadki. Mimo kary więzienia wciąż jest na wolności. Trwa kolejny proces Piotra Ś.

Z kolei przesłuchiwani mieszkańcy zeznawali m.in. na temat niedzielnego poranka, kiedy doszło do wybuchu. – Obudziłam się chwilę przed godziną 8. Usłyszałam jakiś pisk, a chwilę później był wybuch. Po chwili zobaczyłam gruz. Zaczęliśmy szukać córeczki. Znaleźliśmy ją w łóżku nieprzytomną. Była przysypana gruzem, podobnie jak ja. Musieliśmy ją spod niego wydobyć. Miała wtedy trzy lata. Reanimowaliśmy ją. Potem przyjechali strażacy a córka zabrała do szpitala. W tej chwili wszystko z córką jest już dobrze. Ja, mąż i syn nie odnieśliśmy poważnych obrażeń - mówiła Izabela S.

I dodawała: – W sobotę przed wybuchem, około 22-23 słyszałam jakieś szuranie, jakby przestawianie mebli. Ich mieszkanie znajdowało się nad naszymi dwoma pokojami. Około godziny 21 córka oglądała telewizor i coś tam słyszałam, ale wtedy nie przywiązywałam do tego wagi. Po tym, jak poszła spać, słyszałam to już bardziej. Myślałam, że może coś przestawia. Pani Beata była bardzo zapracowana, bo cały dzień pracowała w swoim zakładzie, więc myślałam, że może wieczorem znalazła czas na sprzątanie.

Sprawdź też: Były trener Kotwicy Kórnik molestował piłkarki? "Klepnął mnie w pośladki i proponował stosunek we troje"

Izabela S. przyznawała też, że całe zdarzenie było dla jej rodziny ogromnym stresem. – Do tej pory bardzo to przeżywamy. Córka wciąż w nocy się budzi i przychodzi do mnie do łóżka. Ona nie pamięta tego zdarzenia, ale syn tak. Miał wtedy 11 lat. Był objęty w szkole pomocą psychologa, ale w tej chwili sytuacja już się unormowała - mówiła Izabela S.

Z kolei inna z mieszkanek, Monika K., zeznawała: – W niedzielę synek przyszedł do mnie rano do łóżka i włączył bajkę. Ja jeszcze przysypiałam. Nagle obudził mnie huk i odgłos lecących cegieł. Wszystko się trzęsło. Nie mogliśmy wydostać się z mieszkania. Pomógł nam sąsiad, który wyważył drzwi.

Czytaj też: Chcieli zarobić i odłożyć pieniądze na emeryturę, zostali oszukani przez poznaniaka? Jedna osoba straciła ponad 800 tys. zł

Ponadto dodawała, że przez pół roku po wybuchu musiała korzystać z pomocy psychiatry i brać leki uspokajające. - Nie mogłam w ogóle spać. Każdy dźwięk mnie wybudzał i powodował, że stawałam na równe nogi i nie mogłam spać - zeznawała Monika K.

Sprawdź też:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski