Mieszkańcy Sosnowca 16 września zza zamkniętych okien oglądali pożar nielegalnego składowiska odpadów. Gęsty słup czarnego dymu unosił się nad okolicą, a w górę - raz po raz - kule ognia. Burmistrz nakazał pozostać w domach i pozamykać wszystkie okna. To, że nikomu nic się nie stało, jest cudem. Jednak do takich zdarzeń może dojść wszędzie, a przede wszystkim w Wielkopolsce, gdzie również są pozostawione tzw. bomby ekologiczne.
Czytaj: Wielki pożar w Sosnowcu. "Kule ognia wznosiły się w górę. Coś gryzącego unosiło się w powietrzu"
- Wiemy o ponad 60 podobnych nielegalnych składowiskach odpadów niebezpiecznych. Gdy jedno znika, odpady są utylizowane, pojawia się kolejne, wieś, dwie wsie obok. Na każde zgłoszenie reagujemy w trybie pilnym
- mówi Małgorzata Koziarska, zastępczyni Wielkopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
Niebezpieczne odpady porzucane w szopach to efekty działań mafii śmieciowych
Nielegalne odpady niebezpieczne są składowane w starych szopach, magazynach, które wynajmowane są za przysłowiowe grosze, zdarza się, że część zakopywana jest w ziemi, inne są pozostawione bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Wystarczy iskra lub rozszczelnienie się kilku pojemników z nieznanymi substancjami, by te zaczęły ze sobą reagować. Wówczas może dojść do samozapłonu lub wybuchu. Kilka lat temu podobne zdarzenie miało miejsce w gminie Kleszczewo, gdzie w szopie pozostawiono ogromne mauzery i beczki z chemią.
Więcej o działaniu mafii śmieciowych czytaj:- Mafia śmieciowa z Poznania. Toksyczne odpady w całej Polsce. Włoska Camorra dała przykład, jak robić kokosy na trującym biznesie
- Afera toksyczna. Tak w Wielkopolsce zarabia się na odpadach. Ujawniamy proceder prowadzony na ogromną skalę
- Afera toksyczna ma swoje źródło w Wielkopolsce
Małgorzata Koziarska zwraca uwagę, że nielegalne działanie tzw. mafii śmieciowych przybiera różne formy.
- Czasami jest to z początku działanie legalne, firmy mają terminowe zezwolenia na zbieranie czy składowanie, a po czasie odpady są porzucane. Wtedy możemy skontrolować transportującego i składującego odpady. Czasami nie ma w ogóle wskazanego sprawcy, ani wskazanej działalności. Wszystkie miejsca, o których wiemy, staramy się na bieżąco monitorować, wszystkie informacje przekazujemy policji, do centrów zarządzania kryzysowego, samorządowców
- zapewnia.
Jako przykład podaje składowisko w Pyszącej, gdzie firma miała początkowo zgody na zbieranie i przetwarzanie odpadów. Po czasie spółka jednak ogłosiła upadłość, nie ma pieniędzy, by odpady usunąć, a co jakiś czas na składowisko wybuchają pożary, które strażacy muszą gasić przy wsparciu wojska.
Więcej o sprawie z Pyszącej: Odebrane pozwolenia, kary, a śmieci w Pyszącej wciąż leżą
Polska jest śmietnikiem Europy?
Dwa lata temu, gdy na takich nielegalnych składowiskach odpadów pożary wybuchały tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, minister środowiska zapowiedział wojnę z mafią śmieciową. Dlatego dziś w walkę angażuje się wiele podmiotów, nie tylko inspektorzy WIOŚ, ale tez policja, służby graniczne. Zdarza się bowiem, że do Polski trafiają odpady z zagranicy. Świadczą o tym kody i karty przekazania odpadów, a czasem taki nielegalny transport jest zatrzymywany przez służby celne. Takie naczepy pełne niebezpiecznej chemii zostały w ostatnim czasie zatrzymane w Tarnowie Podgórnym czy Międzychodzie. W tych przypadkach służby gminne w ramach działania zastępczego same zapłaciły za ich utylizację.
- Zatrzymane transporty z zagranicy z odpadami niebezpiecznymi kierujemy do miejscy wyznaczonych przez marszałka województwa. Tam odbywa się ich pełna kontrola, weryfikacja dokumentów zatrzymane odpady. Czasem naczepy są też po prostu porzucane
- przyznaje M. Koziarska.
Sprawdź też:
Jak długo podatnik będzie ponosił koszty działania mafii śmieciowych?
Zazwyczaj, gdy sprawca unika odpowiedzialności, albo nie wiadomo, kto nim jest, do usunięcia nielegalnego składowiska pociągane są władze samorządowe.
- Z art. 26 prowadzone są wówczas działania w sprawie usunięcia zastępczego. Wtedy za utylizację niebezpiecznych odpadów pozostawionych przez nieznanych sprawców płaci podatnik. Gminy mogą się starać też o wsparcie do narodowych funduszy - mówi M. Koziarska.
Niestety są gminy, które nie mają pieniędzy, by usunąć na własny koszt tykającą bombę ekologiczną. To np. gmina Chodów w powiecie kolskim, gdzie w Szołajdach znajduje się składowisko odpadów niebezpiecznych.
Zobacz:
- Niestety, właściciel nieruchomości, który porzucił odpady, mimo początkowej obietnicy ich usunięcia, zapadł się jak kamień w wodę. Stało się to po tym, jak policja miała go aresztować
- mówi wójt gminy Chodów, Marek Kowalewski.
Wójt obawia się, że w Szołajdach może stać się to samo, co w Sosnowcu. Zwłaszcza, że opinie biegłych nie pozostawiają wątpliwości. Pod wpływem wysokich temperatur może dojść do bardzo gwałtownych reakcji, co w efekcie może spowodować samozapłon. Składowisko stanowi zagrożenie dla okolicznych mieszkańców. Dlatego wójt Chodowa ma spotkać się po raz kolejny z władzami województwa, licząc na ich wsparcie.
Sprawdź też:
Czy to jedyne rozwiązanie?
- Przepisy w ostatnich latach mocno się zaostrzyły, każda legalna firma jest kontrolowana, musi spełniać szereg zapisów, ma zabezpieczone roszczenia. Ale należy pamiętać, że mafie śmieciowe działają nielegalne, przestępczo, robią to dla czystego zysku. To nie przez luki w przepisach. Nie ma schematu i nigdy nie będzie recepty, jak tego typu działania ograniczyć. Dlatego apelujemy, by nie wynajmować magazynów, szop, budynków gospodarczych, działek przypadkowym osobom, pod bliżej nieokreśloną działalność, bez decyzji. Jeśli ktoś zauważy jakiś ruch w okolic, niezwłocznie niech to zgłasza służbom
- apeluje Małgorzata Koziarska.
Zobacz też:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?