Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blue Jasmine: Depresja Woody'ego Allena w wykonaniu Cate Blanchett [RECENZJA FILMU]

Jacek Sobczyński
Kadr z filmu "Blue Jasmine"
Kadr z filmu "Blue Jasmine" Materiały dystrybutora
Allen objawia swoją prawdziwą twarz twórcy zafascynowanego dogłębnym, przeszywającym smutkiem - pisze Jacek Sobczyński o "Blue Jasmine".

Dawno nie widziałem tak smutnego w wymowie filmu, co wchodząca na nasze ekrany "Blue Jasmine". Dziwne, zwłaszcza że mówimy o nowym obrazie Woody'ego Allena, najważniejszego z trefnisiów X Muzy.

Po bardziej ("Vicky Cristina Barcelona") i mniej (koszmarne "Zakochani w Rzymie") udanych wycieczkach do Europy samolot filmowych linii Woody Allen Airlines przeleciał na drugą stronę oceanu i miękkim lotem wylądował w San Francisco.

Tam przeprowadza się tytułowa Jasmine (Cate Blanchett), niestabilna psychicznie kobieta, która zamieszkuje u swojej siostry. To rodzi konflikt pomiędzy Jasmine a jej szwagrem. Znamy? Oczywiście, że znamy, ponieważ Allen luźno przenosi na ekran kultowy "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa.

Podobnie jak przy sięganiu po innych klasyków - Tołstoj i jeden z pierwszych filmów Allena, "Miłość i śmierć" lub przerzucanie się nawiązaniami w "O północy w Paryżu" - nowojorski okularnik sięga po błyskotliwy, dialogowy żart. Ale w przypadku "Blue Jasmine" śmiejemy się przez łzy. Takiej bohaterki, jak Jasmine, Allen nie portretował od dawna. Kobieta bez przerwy monologuje (często do siebie samej, co tylko wzmaga jej poczucie beznadziei), xanax popija alkoholem, jest rozedrgana, jakby wiecznie podłączona do prądu.

Blanchett jest w tym filmie wielka, ale czuć także, że za wszelką cenę stara się zdominować sobą ekran

Odtwarzająca rolę Jasmine Cate Blanchett wzbudza skrajne opinie - od krytyków, którzy już teraz pchają ją na półkę Oscara, po padające głosy tych, którzy dostrzegają, że jej kreacja jest zbudowana z narcyzmu.

Ja stoję pośrodku - Blanchett jest w tym filmie wielka, ale czuć także, że za wszelką cenę stara się zdominować sobą ekran.
Wolę przyjrzeć się, jak Allen po raz kolejny kpi ze swoich bohaterów, którzy już byli w ogródku, już witali się z gąską, ale zły los porozrzucał pionki na ich szachownicy życia.

Teraz znów chcą być szczęśliwi, ale to im się nie uda. Nie w tym filmie.

Tak, tak, drogi widzu, nie bądź zaskoczony - po kabaretowych "Zakochanych w Rzymie" Allen objawia swoją prawdziwą twarz twórcy zafascynowanego dogłębnym, przeszywającym smutkiem. A że opowiada o nim dziwnie wesoło? "Kiedy dorastałem na Brooklynie, nikt nie popełniał samobójstw. Wszyscy byli zbyt nieszczęśliwi" - mówił bohater "Zbrodni i wykroczeń". Wszak Woody Allen śmieje się nawet na swoim najsmutniejszym filmie. I chyba to już się u niego nie zmieni.

Blue Jasmine
USA, dramat, 2013
reż. Woody Allen
wyst. Cate Blanchett, Sally Hawkins

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski