– Byłem przekonany, że mam to pod kontrolą. Od pewnego jednak momentu straciłem rozeznanie i właściwą ocenę sytuacji. (...)W zasadzie do końca wierzyłem, że uda mi się wyjść z tych problemów – wyjaśniał śledczym były już poznański komornik Michał R.
Przypomnijmy, że prokuratura oskarżyła go o przywłaszczenie ponad 3,2 mln zł w okresie od kwietnia 2008 do lipca 2014 roku. Tylko w listopadzie 2010 roku zagarnął ponad 1,4 mln zł. Sam Michał R. przyznał się do stawianych mu zarzutów, zaś kontrole finansowe przeprowadzone w jego kancelarii wykazały, że ostatecznie zabrakło w niej ponad 3,5 mln zł.
Dotarliśmy do akt śledztwa, z których wynika, że Michał R. nie wiedział, co dzieje się z finansami w jego kancelarii.
– Wstyd mi powiedzieć, ale nie miałem dostępu do elektronicznego rachunku bankowego kancelarii. Z tego co pamiętam nie zaglądałem do papierowych wydruków z historii rachunku. Moja kontrola polegała na rozmowach z księgowym – zeznawał Michał R.
Zobacz też: Były komornik przywłaszczył 3 mln zł. Do więzienia nie pójdzie
Wyjaśniał również, że problemy finansowe w jego kancelarii były spowodowane przez kilka czynników. Jednym z nich była rosnąca liczba komorników.
– Kiedy rozpoczynałem działalność było 10 komorników, a w tej chwili (w czerwcu 2015 roku – przyp. red.) jest ich około 35. Dodatkowo następowało stałe obniżenie kosztów egzekucyjnych. Wprowadzono również instytucję miarkowania kosztów, co w sposób widoczny wpłynęło na zmniejszenie dopływu kosztów do kancelarii. Dochody kancelarii malały – mówił Michał R.
Jednocześnie wskazywał, że przez ostatnie lata znacząco wzrosły koszty prowadzenia kancelarii. Jeszcze w 1997 roku wynosiły ok. 10 tys. zł miesięcznie, podczas gdy w 2014 oscylowały w okolicach 100 tys. zł.
Śledczy zajmujący się tą sprawą ustalili, że problemy finansowe kancelarii pojawiły się już w 2008 roku, kiedy brakowało w niej około 300 tys. zł. Mimo iż jeszcze w 2010 roku w kancelarii przeprowadzono wizytację, nie wykazała ona niedoboru.
Zobacz też: Kolejny poznański komornik może stracić pracę
– Michał R. w związku z tą wizytacją dokonał jednorazowej i tymczasowej wpłaty, która ukryła istniejący już wówczas niedobór – wyjaśnia prokurator Daniel Kolasiński, który prowadził śledztwo.
Jego zdaniem w kancelarii zabrakło pieniędzy ponieważ jej dochody były zdecydowanie za niskie w porównaniu do osobistych wydatków Michała R. Zyski, jakie osiągała kancelaria wystarczały bowiem na pokrycie jej kosztów działalności. Ponadto, jak czytamy w aktach śledztwa, z zeznań świadków wynika, że Michał R. pobierał miesięczne wynagrodzenie w wysokości około 60 tys. zł niezależnie od aktualnego stanu finansowego kancelarii. Co więcej w ramach kancelarii Michał R. wziął w leasing dwa Lexusy i dwa samochody BMW 520.
– Wydawało mi się, że przez to kancelaria ma odpowiedni prestiż – wyjaśniał śledczym.
Pierwsza rozprawa dotycząca Michała R. ma się odbyć pod koniec czerwca. Początkowo wydawało się, że do procesu może w ogóle nie dojść, gdyż były komornik chciał dobrowolnie poddać się karze 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 10 lat. Ponadto miałby też zapłacić grzywnę w rozmiarze 100 stawek dziennych po 500 zł każda oraz naprawić wyrządzone szkody w ciągu 5 lat.
Zobacz też: Poznański komornik Michał R. usłyszał zarzuty prokuratury
Takiemu rozwiązaniu sprzeciwili się jednak przedstawiciele sądu rejonowego Poznań – Grunwald i Jeżyce. To właśnie komornikiem przy tym sądzie był Michał R. Z kolei sąd występuje teraz w charakterze pokrzywdzonego.
– Kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania jawi się jako rażąco niesprawiedliwa (zbyt łagodna) i nierealizująca celów wychowawczych – argumentowali przedstawiciele sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?