Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filmowy Poznań i Wielkopolska: Kradzież w gnieźnieńskiej katedrze na srebrnym ekranie

Maciej Szymkowiak
Maciej Szymkowiak
W główną rolę wcielił się Mateusz Kościukiewicz. Premiera filmu wiosną 2023 roku.
W główną rolę wcielił się Mateusz Kościukiewicz. Premiera filmu wiosną 2023 roku. R. Pijański/mat. promocyjne
Wielkopolska obfituje w muzea, pałace, przepiękne, wręcz pocztówkowe krajobrazy, które są idealne na spędzenie wolnego czasu. Dlaczego zatem tak mało filmów z wielkopolskimi lokacjami w tle oglądamy na wielkim ekranie? Niekwestionowaną stolicą polskiego filmu jest Łódź, z którą rywalizują warszawskie studia filmowe. Czy zachodnia część Polski ma szansę na swoją mocną reprezentację w branży filmowej? Tak, ale nie będzie to proste…

Pierwszy film w Wielkopolsce był kręcony już w... 1923 r. Zdjęcia do pierwszej poznańskiej produkcji filmu fabularnego powstawały na poligonie w Biedrusku. To tam realizowano sceny batalistyczne dla adaptacji noweli Henryka Sienkiewicza, pt. „Bartek zwycięzca”. Przed atakiem nazistowskich wojsk na Polskę, na poligonie w Biedrusku kręcono też „Szaleńców” (1928 r.), „Ponad śnieg” (1929 r.) oraz „Gwieździstą Eskadrę” (1930 r.). Poznańska produkcja „Diana-Film” swoją siedzibę miała na terenie Targów Poznańskich. Była jedną z najlepiej wyposażonych technicznie placówek pozawarszawskich.

Po wojnie, mimo upadku wytwórni filmowcy nie odwrócili się od potencjału wojskowego poligonu – stworzono tam poszczególne sceny serialu „Czterej pancerni i pies”. Po zmianie ustrojowej swoje oczy na Biedrusko skierowali twórcy „Ogniem i mieczem”, którzy nakręcili sceny bitewne, a także pierwszą scenę filmu w ruinach kościoła w Chojnicy (gm. Suchy Las). Do ruin kościoła później przyjechała hollywoodzka gwiazda kina, Russell Crowe. Nowozelandczyk wcielił się w rolę negocjatora w „Dowodzie życia” (2000 r.). Z wielkopolskich ruiny za sprawą „magii filmowej” wykreowano czeczeński meczet.

Nie tylko poligony

Wielkopolskie plenery wykorzystywane są nie tylko przez twórców wyspecjalizowanych w filmach wojennych. Choćby okolice Śremu wykorzystano do historycznego serialu o losach wielkopolskich organiczników, czyli „Najdłuższej wojny nowoczesnej Europy” (1979-1981). W 2020 r. w dawnym, śremskim więzieniu nakręcono sceny do kontynuacji „Długu” Krzysztofa Krauze, czyli do dzieła pt. „Mój dług”. Mini serial o historycznych postaciach z Buku prezentował „Tryptyk Bukowskiego”. Historia przedstawiła losy XV-wiecznych postaci: Andrzeja i skryptora Stanisława z Buku. W Swarzędzu nakręcono fragment dreszczowca „Chronology” (2016 r.), a w Owińskach komedię „Władcy przygód. Stąd do Oblivio” (2019 r.). Do Wielkopolski po latach od premiery „Ogniem i mieczem” powrócił Jerzy Hoffman, który kręcił sceny wiecu kmieci do filmu „Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem” (2003 r.). Niewiele osób też wie, że słynna scena z „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego, przedstawiająca Bogusława Lindę biegnącego do odjeżdżającego pociągu, została nakręcona na dworcu głównym w Poznaniu.

Kradzież na srebrnym ekranie

Twórcy filmów kryminalnych uwielbiają wątek złodziei i planów kradzieży. W latach 60. w filmie „Gdzie jest trzeci król” przedstawiono milicjantów, chroniących obraz w kórnickim zamku przed międzynarodową szajką złodziei. W 2000 r. z Muzeum Narodowego w Poznaniu skradziono rodem z filmu obraz Claude’a Moneta pt. „Plaża w Pourville”. Mężczyzna spędzał wiele godzin w muzeum pod pretekstem szkicowania innego obrazu. Uśpił czujność pracowników i korzystając z chwili nieuwagi, wyciął obraz z ram. Na miejscu podłożył kopię. Fakt ten odkryto po paru dniach, a brak alarmów i kamer, uchronił mężczyznę przed złapaniem. Obraz odzyskano dopiero po 10 latach, gdy policjanci namierzyli mężczyznę z Olkusza, a kradzież potwierdzili za pomocą wcześniej wykonanych i zarchiwizowanych odcisków palców. Taka historia nie mogła przejść niezauważona i zainspirowała scenarzystów filmu przygodowego pt. „Tarapaty 2”. Ujęcia do niego nagrywano m.in. w: Muzeum Narodowym, komisariacie policji w Poznaniu, Starej Rzeźni, kąpielisku Mosina Glinianki, dworcu kolejowym w Puszczykowie, stacji kolejowej Osowa Góra, Muzeum Przyrodniczym Wielkopolskiego Parku Narodowego w Jeziorach, Muzeum Przyrodniczo-Łowieckim w Uzarzewie oraz na Lotnisku Kobylnica.

Kradzież sarkofagu św. Wojciecha

W połowie lutego w Gnieźnie zapadł ostatni klaps filmowy na planie filmu sensacyjno-kryminalnego pt. „Święty”. Za reżyserię filmu odpowiada Sebastian Buttny, reżyser urodzony w Gnieźnie. Film opowie historię Andrzeja Barana, porucznika Milicji Obywatelskiej, który będzie musiał rozwiązać historię kradzieży srebrnego, XVII-wiecznego sarkofagu św. Wojciecha z katedry w Gnieźnie. W głównych rolach filmu wystąpią: Mateusz Kościukiewicz, Lena Góra, Dobromir Dymecki i Leszek Lichota. Za zdjęcia odpowiada Łukasz Gutt, laureat Złotego Lwa. W Poznaniu już wcześniej nagrywał sceny do filmu pt. „Serce Miłości” (2017).

Nagrania do „Świętego” odbywały się m.in. w gotyckich wnętrzach katedry gnieźnieńskiej. W Poznaniu filmowano przy ulicy Święty Marcin, a także w Hali Areny, która udawała Lotnisko Ławicę. Film zrealizowany był we współpracy z Poznan Film Commission, czyli jednostką miejską, zajmującą się wspieraniem i organizacją produkcji filmowej na terenie Poznania. Ekipa filmowa „Świętego” w Poznaniu spędziła łącznie 11 dni.

Arena z uwagi na to, że zachowała swój pierwotny charakter, umożliwia twórcom usadowienie akcji w latach 80. Grupa MTP użyczyła Arenę nie tylko do celów filmowych, ale też jako zaplecze techniczne, gdzie przetrzymywano scenografię i kostiumy. Kręcono w szkole przy ul. Wyspiańskiego, w mieszkaniu przy ul. Niegolewskich i szkole przy ul. Głogowskiej 90, czyli miejscach niedaleko Areny.

Wyjątkiem jest obiekt, który udawał redakcję „Głosu Wielkopolskiego”, ponieważ chciałem, żeby Poznań był widoczny. Znalazłem budynek, z którego przez okno widać Alfy i Okrąglaka. Samo biuro też musi mieć elementy dawnej epoki – stare okiennice, kaloryfery etc. Pomógł nam ZKZL, który ma informacje o opuszczonych lokalach. Trzeba pamiętać, że wybierając obiekt w 2020 r., trzeba na bieżąco kontrolować, czy w 2022 r. będzie w tym samym stanie

– opowiada Michał Ferlak z Poznan Film Commission.

Filmowa siedziba „Głosu Wielkopolskiego” to pusty lokal o charakterze biurowym, który długo pozostawał pusty w wyniku pandemii. Przy produkcji filmowej wybierane są głównie opuszczone mieszkania.

Trzeba współpracować ze wspólnotami i właścicielami lokalu, bo wiadomo, że żaden sąsiad nie spałby, gdyby w nocy były włączone światła w oknie obok

– dodaje Ferlak.

Czytaj też: Rafał Łysak: "Moja babcia zaakceptowała, że jestem gejem, ale nadal nie rozumie, dlaczego jestem ateistą"

Do kradzieży, która zainspirowała twórców, doszło w nocy z 19 na 20 marca 1986 r. Wówczas w Katedrze w Gnieźnie odbywały się prace remontowe, złodzieje dostali się do środka przez uchylone okno. Skradli srebrną płaskorzeźbę, która przedstawia św. Wojciecha. Dolną część sarkofagu, o znaczącej wartości historyczno-kulturowej zdewastowali. W celu znalezienia sprawców milicja prowadziła śledztwo na szeroką skalę. Po analizie śladów ustalono i zatrzymano sprawców: bliźniaków Krzysztofa i Marka M., Waldemara B. i Piotra N. Mężczyzn skazano na kilkanaście lat więzienia. Historia kradzieży i śledztwa zostanie przedstawiona w „Świętym”. Premiera filmu ma się odbyć wiosną 2023 r.

W konsultacjach do filmu uczestniczył Jerzy Jakubowski, były porucznik, który służbę kończył w stopniu inspektora policji. Na emeryturę przeszedł, jako naczelnik zarządu Centralnego Biura Śledczego w Poznaniu. W 1986 r. był milicjantem pracującym w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym ówczesnym Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Poznaniu. To jemu przypadło w udziale prowadzenie czynności śledczych w sprawie kradzieży sarkofagu św. Wojciecha. W latach 80. powołano grupę operacyjno-śledczą pod kierunkiem ówczesnego zastępcy naczelnika Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego majora Zenona Smolarka, późniejszego komendanta głównego policji. Jerzy Jakubowski prowadził czynności śledcze, które miały ujście w późniejszym akcie oskarżenia, które trafiło do sądu.

Sprawa była na tyle interesująca, że dotyczyła zamachu na mienie kościelne i poruszyła społeczeństwa nie tylko w Gnieźnie, ale w całej Polsce. Nie była trudna, jeśli chodzi o same czynności wykrywcze, ale była poważna ze względu na jej znaczenie medialne i społeczne. Dlatego była to taka sprawa, którą do końca życia zapamiętam

– mówi nam Jerzy Jakubowski.

Film jest inspirowany prawdziwą historią, ale nie będzie dokumentalnym zapisem tamtych wydarzeń. Przy konsultacjach Jerzy Jakubowski tłumaczył, jak działali milicjanci w latach 80.: jak przesłuchiwali, jaki był układ pomieszczeń na komendzie, jakimi samochodami się poruszali, jakie mundury nosili, czy w czasie pracy ubierali się po cywilnemu, w jaki sposób dokumentowano czynności procesowe, jak sporządzano plan śledztwa etc.

Reżyserem i scenarzystą filmu jest rodowity gnieźnianin. Miał 10 lat, kiedy doszło do kradzieży, więc pamiętał tę historię z czasów swojego dzieciństwa. Pomagałem w odtworzeniu wiarygodności tamtych realiów. Pamiętam śledztwo, jak przebiegało dokładnie z datami poszczególnych czynności. Tego się nie zapomina

– mówi Jakubowski.

20 marca 1986 r. została zgłoszona kradzież. Po tygodniu zatrzymano sprawców. Sprawa miała charakter poważny, pracowało przy niej mnóstwo ekspertów kryminalistycznych: porównywano i identyfikowano ślady kryminalistyczne, odzyskiwano przetopione srebro, przesłuchiwano świadków i przeprowadzano wizje lokalne. 19 maja tego samego roku trafił do sądu wojewódzkiego w Poznaniu akt oskarżenia. Wyrok ogłoszono 1 lipca. W 3,5 miesiąca sprawa została wykryta i osądzona. Miała charakter czysto kryminalny, bez podtekstu politycznego.

Reżyser Sebastian Buttny chce też pokazać na przykładzie tej sprawy pewne problemy społeczne i to, że tamte czasy nie były czarno-białe, jak niektórym się wydawało

– dopowiada Jakubowski.

Poznań na obrzeżach przemysłu filmowego

Powodów, dlaczego Poznań znajduje się poza obrzeżami polskiego przemysłu filmowego, jest kilka. Wynikają po części z historii: szkoły filmowe znajdują się w Warszawie, Łodzi, Katowicach, Krakowie. Tam też znajdują się studia filmowe. Niektóre są spuścizną czasów komunistycznych, a niektóre są nowymi tworami, jak np. ATM Studio, które ma siedzibę zarówno w Warszawie, jak i we Wrocławiu. Twórcy, którzy mieszkają w Łodzi, jeżdżą do Warszawy, bo zajmuje im to zaledwie godzinę. Nie ma też instytucji, która przez lata by w Poznaniu tworzyła środowisko filmowe. Proces powstawania filmu wymaga znaczącego dofinansowania, choćby Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. A poznańscy twórcy, którzy mogliby współtworzyć środowisko filmowe w Poznaniu, wyjeżdżają do miast, gdzie łatwiej o granty finansowe, sprzęt filmowy, tam, gdzie są też większe szanse na rozwój. Problematyczny jest brak Regionalnego Funduszy Filmowego, który dawałby pieniądze producentom, żeby ci filmowali w stolicy Wielkopolski. Wielu producentów chętnie przyjmuje taki „zastrzyk pieniędzy”, ale nie każdy, ponieważ wiąże ono z zakupem praw majątkowych do filmów.

W Poznaniu pieniądze z Funduszu były do 2019 r., ale później stopniowo były odbierane. Nie ma też odpowiedniego połączenia finansowego na linii marszałek a prezydent, które zachęciłoby producentów do finansowania w tym regionie. Estrada Poznańska jest Instytucją Urzędu Miasta Poznania, w której osadzony jest projekt Poznan Film Commission. Nie ma jednak budżetu na aktywne działania, więc możemy działać, tylko odpowiadając na zgłoszenia

– wyjaśnia nam Michał Ferlak.

Czytaj też: 77. urodziny "Głosu Wielkopolskiego". Rozmowa o prasie lokalnej do 1989 r. Ekspert: Wielkopolanie traktowali dziennikarza jak "lekarza"

Polski Instytut Sztuki Filmowej dotuje filmy rocznie w granicach od 120 do 160 milionów złotych. Środowisko filmowe ich nie trwoni, więc po 5 latach tych pieniędzy już jest ok. pół miliarda „wpompowanych” w branżę filmową. Część z producentów odnotowuje także potem przychody tytułem dystrybucji filmów w kinach czy na platformach streamingowych. W związku z tym producenci, którzy operują tymi pieniędzmi, naturalnie szukają nowych obiektów i miejsc, w których mogliby kręcić.

Artyści też nie chcą cały czas pracować w tym samym plenerze, bo jest to dla nich nudne. Dlatego ważne jest odpowiednie promowanie filmowych przedsięwzięć. Znam anegdotę związaną z Sandomierzem i „Ojcem Mateuszem”, że producenci byli w Poznaniu w sprawie tego filmu, ale miasto nie było zainteresowane współpracą. Myślę, że sukces serialu zaskoczył nawet jego twórców

– dodaje Michał Ferlak.

Filmowy Poznań

W Poznaniu przez ostatnie 10 lat brakuje produkcji, które przedstawiałyby na dużym ekranie wielkopolską stolicę w sposób rozpoznawalny. Pod tym względem „Święty” będzie nowością dla poznaniaków. Wcześniej w Poznaniu nagrywano: „Ostrą randkę” i „Hiszpankę”. Obiekty poznańskie były widoczne, ale nie stanowiły istoty filmu. Indyjski film „Mersal” wykorzystywał fragmenty katedry i Starego Rynku w Poznaniu, które udawały Paryż. Operator „Serca miłości” i „Świętego”, Łukasz Gutt w obu filmach wykorzystał ujęcia ul. Kantaka. Większość poznańskich scen ogranicza się do centrum miasta. Przykładem jest choćby film „Władcy przygód. Stąd do Oblivio”, kręcony przy pl. Cyryla Ratajskiego.

Miniony rok był przełomowy dla Poznania pod względem „wielkości” filmowych produkcji. We wrześniu rozpoczęto zdjęcia do „Raportu Pileckiego”. Sceny były nagrywane w Starej Rzeźni, w miejscu, gdzie część budynków została rozebrana, a leżące gruzy, tworzyły charakter powojennych zniszczeń. Równolegle kręcono przez 5 dni zdjęcia do filmu „Pogrom 1905. Miłość i hańba” przy ul. Grobla i przy ul. Szewskiej.

Te ulice będzie bardzo dobrze widać, ale historia fabuły dzieje się w Warszawie. Dopiero „Święty” przedstawia Poznań, jako Poznań i Gniezno, jako Gniezno. Są ujęcia m.in. sprzed Okrąglaka i Areny. Narracja filmowa też informuje widza, że akcja dzieje się w Poznaniu, co będzie atutem promocyjnym – donosi nam Ferlak i dodaje: - Natomiast tak naprawdę nie ma znaczenia, gdzie kręcimy filmy. Produkcja filmowa jest globalna. W hinduskim filmie Poznań udawał Paryż, co dowodzi tylko o elastyczności naszej architektury. Najważniejsze jest jednak wykorzystywanie odpowiednich okazji, ponieważ filmowcy, którzy przyjeżdżają, nie tylko promują dane miasto, ale też zostawiają w nim sporo pieniędzy, choćby dla branży hotelarskiej, ale też instytucji miejskich np. ZDM-u, ZZM-u, MPK, szkół itd.

- mówi Ferlak.

Niewykorzystany potencjał miasta

Poznan Film Commission ma przygotowaną bazę 250 różnych miejsc nadających się do sfilmowania w Poznaniu, ale baza danych na bieżąco się zmienia: dochodzą nowe miejsce, dezaktualizują się inne. Michał Ferlak wskazuje, że nie jest rozwinięty filmowo sektor tzw. dystryktu biznesowego w okolicy Starego Browaru.

Obszar wyglądający na bardzo nowoczesny, mógłby przedstawiać każdą część świata. Jest w nim duży potencjał. Filmowany od strony Alei Niepodległości mógłby wytworzyć obraz nowoczesnej metropolii

Brak też odpowiedniej promocji Traktu Królewsko-Cesarskiego obfitującego w przepiękne, architektoniczne budynki. Wykorzystać można by też, chociażby kamienice przy ul. Słowackiego i Matejki, posiadające bogato zdobione balkony na wzór tych paryskich i wiedeńskich.

Po oczach jednak bije brak spójności architektonicznej, ponieważ powstają coraz nowsze mieszkania, co utrudnia odgrywanie starszej epoki. Dlatego pozostając między realiami a marzeniami, Poznań bardziej nadaje się do współczesnych historii

– przekonuje Ferlak.

Nagrywanie filmu w danym mieście nie jest dotąd odpowiednio rozpropagowane w Poznaniu. A przecież poza tym, że poznaniacy mogliby zobaczyć swoje rodzime miasto w kinie, to dodatkowo znacząco wpłynęłoby to na ekonomię miasta, która rozchodzi się po różnych branżach: w transporcie, gastronomii, budownictwie, ubezpieczeniach, obsłudze medycznej, infrastrukturze itd. Ponadto filmy generują ruch turystyczny – tak było choćby w przypadku Sandomierza. Poza MTP nie ma miejsca, które generowałoby masowy napływ turystów. Brak intrygujących wydarzeń kulturalnych wpływa na młodych twórców (absolwentów m.in. UAP-u wyspecjalizowanych w: animacji, grach wideo, motion capture), którzy z powodu niedoboru poznańskiego przemysłu filmowego, ostatecznie wyjeżdżają do innych miast, gdzie tworzą swoje dzieła.

Wystawa zostanie otwarta w niedzielę, 27 lutego i eksponowana będzie do 8 maja. Obejmuje 300 dzieł sprowadzonych z różnych polskich muzeów, a także zbiorów prywatnych.Zobacz zdjęcia --->

Muzeum Narodowe w Poznaniu: „Tradycja i nowoczesność. Sztuka...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski