MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koncert: Ekspresyjne trio zatrzęsło Eskulapem

Jacek Sobczyński
The Subways w swoim (scenicznym) żywiole. Na zdjęciu Charlotte Cooper
The Subways w swoim (scenicznym) żywiole. Na zdjęciu Charlotte Cooper R. Królak
Choć The Subways jest bezdyskusyjnie jedną z największych gwiazd na brytyjskiej scenie rockowej, to w Polsce przez długi czas funkcjonowali jako zespół, o którym więcej mówi się w sferze koncertowej aniżeli muzycznej.

Podobno podczas ubiegłorocznego festiwalu w Jarocinie zagrali tak dobrze, że występujący po nich muzycy Kultu bali się wyjść na scenę. Podobno wokalista Billy Lunn podczas występów regularnie oddaje kilkumetrowe skoki w publikę. Podobno, podobno, podobno...

Być może wysoka frekwencja na niedzielnym koncercie The Subways w poznańskim Eskulapie spowodowana była chęcią rozwiania mitów i odpowiedzenia na pytanie, czy naprawdę angielskie trio na żywo prezentuje się aż tak dobrze.

Zanim koczująca przed klubem już na godzinę przed otwarciem bram widownia doczekała się pierwszych utworów brytyjskich gości, na scenie pojawiła się mogileńska formacja Kumka Olik. Młody zespół nie zawiódł - piosenki z ich przebojowej płyty "Jedynka" udanie rozruszały stłoczoną publikę. Poznaniakom najbardziej spodobał się utwór "Nie bój się deszczu", będący coverem dawnego hitu zespołu Malarze i Żołnierze. Dobór piosenki jest nieprzypadkowy - wokalistą Malarzy i Żołnierzy był Stanisław Holak, ojciec grających w Kumce Olik Kuby i Mateusza, notabene obecny na widowni podczas ich niedzielnego występu.

Po kilkunastominutowej przerwie na scenie pojawili się The Subways i już podczas ich pierwszego utworu Eskulap zatrząsł się w posadach. Twórczość Brytyjczyków oscyluje wokół postpunka, w którym teksty są na przemian skandowane i śpiewane przez grającego na gitarze Billy'ego Lunna oraz basistkę, Charlotte Cooper. Interakcja pomiędzy tą dwójką była bezbłędna; oprócz uzupełniania się wokalnie muzycy nie oszczędzali sił na sceniczne wygibasy. Wydaje się, że przed koncertem Billy i Charlotte założyli się o to, kto z nich dysponuje większą ekspresją ruchową. Kiedy ona szalała z boku sceny z gitarą, on wdrapywał się na perkusję, by wysokim na kilka metrów susem momentalnie powrócić do mikrofonu.

Dzielnie sekundująca im w podskokach poznańska widownia przez półtorej godziny czekała na "Rock'n'Roll Queen", największy przebój The Subways. Dostali go na sam koniec, do tego w zmienionej aranżacji i... z częściowo polskim tekstem. "Jesteś my sun, jesteś the only one" - tym wyznaniem Billy Lunn ostatecznie "kupił" zziajaną i poobijaną poznańską publiczność. Kto by się jednak martwił zdrowiem po tak dobrym koncercie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski