Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mlekovita była szantażowana? Oskarżeni mieli żądać 4 mln zł w zamian za niepublikowanie rzekomych nagrań o fałszowaniu dat produktów

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
W czwartek, 5 maja odbyła się kolejna rozprawa w sprawie Mlekovity. Spółdzielnia miała być szantażowana przez cztery osoby
W czwartek, 5 maja odbyła się kolejna rozprawa w sprawie Mlekovity. Spółdzielnia miała być szantażowana przez cztery osoby JP
Trwa proces czterech osób oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała szantażować spółdzielnię Mlekovita, domagając się 4 mln zł w zamian za niepublikowanie w mediach materiałów mających świadczyć o rzekomym fałszowaniu dat ważności produktów mleczarskich. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Tymczasem podczas czwartkowej rozprawy przedstawicielka Mlekovity opowiadała o spotkaniu, na którym jeden z oskarżonych miał żądać pieniędzy.

Wśród oskarżonych jest Marcin O., prawnik z Leszna, Paweł Miter (zgodził się na publikację danych), kontrowersyjny były dziennikarz oraz Przemysław S. i Zuzanna C.-J., byli już pracownicy spółdzielni.

Czytaj też: Matura matematyka 2022: ODPOWIEDZI [zamknięte i otwarte] i ARKUSZE CKE. Jakie były zadania? Co mówią sami maturzyści? Sprawdź!

Sprawa ma swój początek w lipcu 2019 r., kiedy Marcin O. przesłał do firmy Mlekovita list, w którym napisał, że posiada kompromitujące spółdzielnię nagrania i prosi o wyjaśnienie. Film miał być dowodem na to, że zakład w Kościanie przerabia daty ważności produktów. Prawnikowi nagranie miał dostarczyć jego kolega, pracownik mleczarni.

Między kancelarią a szefostwem spółdzielni doszło do wymiany korespondencji. Do sprawy włączył się także znajomy prawnika - Paweł Miter, który domagał się wyjaśnień od Mlekovity - planował napisać artykuł o rzekomych nieprawidłowościach.

W międzyczasie spółdzielnia złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, twierdząc, że jest szantażowana. Z kolei kancelaria z Leszna złożyła własne zawiadomienie, wskazując, że mleczarnia fałszuje daty ważności produktów.

Szefostwo spółdzielni zleciło kontrolę w hurtowni w Kościanie, która miała nie wykazać żadnych nieprawidłowości. Również śledczy nie dopatrzyli się, by dochodziło do antydatowania, uznali za to, że doszło do szantażu spółki Mlekovita.

Czytaj też: 15 lat więzienia za zabójstwo Ewy Tylman? Tego żąda prokurator

W czwartek, 5 maja w Sądzie Okręgowym w Poznaniu odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie. Sąd przesłuchał w charakterze świadków Dariusza Sapińskiego, prezesa Mlekovity oraz Adriannę Sapińską, dyrektor ds. marketingu i jednocześnie pełnomocnik reprezentującą spółdzielnię w tej sprawie.

Jeden z pracowników hurtowni w Kościanie, obecnie oskarżony Przemysław S. korzystając z monitoringu firmy nagrał film telefonem, na którym ma być widoczne rzekome antydatowanie produktów. O tym fakcie szefostwo firmy miało dowiedzieć się od innych pracowników, którzy napisali list do prezesa i domagali się zwolnienia Przemysława S.

Jak mówiła w sądzie Adrianna Sapińska, pracownik został dyscyplinarnie zwolniony, po czym żądał od prezesa rozwiązania umowy za porozumieniem stron oraz zapłatę zadośćuczynienia w kwocie 20 tys. zł.

Dalej mówiła, że razem z prezesem Mlekovity spotkała się w kancelarii w Lesznie z prawnikiem Marcinem O. oraz pracownikiem Przemysławem S.

– Staraliśmy wyjaśnić, że nie dochodziło do nieprawidłowości w spółdzielni. W pewnym momencie S. przyznał, że nie ma mowy o antydatowaniu, pokazał zdjęcia z produktami, których data upłynęła. Zgodził się, że nie jest to antydatowanie tylko marnotrawstwo. Podczas spotkania S. rozmawiał z prezesem. Padła propozycja ugody. Jak wyszliśmy z kancelarii zadzwonił prawnik, mówił żebyśmy zaproponowali ugodę. Propozycja ta wyszła od niego

– mówiła przed sądem Adriana Sapińska.

Dodała, że spółdzielnia zgodziła się na ugodę, by zakończyć tę sprawę i wskazała, że umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. Dalej opowiadała o kolejnym spotkaniu w kancelarii w Lesznie, podczas którego prawnik miał żądać 4 mln zł.

– Pan O. podszedł do mnie z telefonem komórkowym, na którym widniał zapis „4 mln”, po czym zabrał telefon i zapytał, czy rozumiem. Powiedziałam, że zrozumiałam i zapytałam, co dalej zamierza i ile czasu mamy na decyzję. Pan O. chyba powiedział, że do 25 września, bo wtedy mija termin odwołania w sądzie pracy przez pana Przemysława S.

– mówiła Sapińska.

Dodała, że o żądaniu poinformowała niezwłocznie prezesa. Razem z prawnikami ustalili, by zawiadomić prokuraturę o szantażu.

– Nawet nie pomyślałem, żeby dać jakiś okup

– mówił podczas rozprawy prezes Mlekovity.

Czytaj też: Szantażowali spółdzielnię mleczarską Mlekovita? Oskarżeni nie zgodzili się na mediację

Oszuści i naciągacze poszukiwani przez policję z Wielkopolsk...

Przestępcy z Wielkopolski poszukiwani przez policję. Widział...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski