Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne zobowiązania 2012

Kamilla Placko-Wozińska
Jak tam z wami, jakieś zobowiązania noworoczne? Odchudzacie się czy coś? - koleżanka w pracy spytała, taka co to temat ów całkowicie obcym zawsze jej był. - Ciasto przyniosłam, mąż upiekł…

Baba i przyjaciółka zazdrośnie łypnęły. Na paczuszkę, a trochę i na Magdę, że męża co piec potrafi ma.

- Piecze tak dobrze jak gotuje? - baba dociekała.

- No, pyszne jest - przyjaciółka szczupła kusiła. Druga, ta co razem z nią baba o północy zobowiązania poczyniła milczała wymownie.

- To może spróbujmy - nieśmiało baba zaproponowała. - To będzie jakby sylwestra przedłużenie.

- Świetny pomysł! - koleżanka widać się przy diecie upierać nie zamierzała. - W końcu 2 stycznia dopiero jest…

Tak więc baba już drugiego dnia roku zobowiązanie złamała. Jedyne, które podjęła. Wyrzuty sumienia potem gryzły ją bardzo. Pocieszała się trochę, że jak sporty uprawiać będzie, to może kawałek ciasta takiego nie zaszkodzi. Wskutek wiosny, co to ją nienajgorszą zimy tej mamy na biegówki z dziadem szans raczej nie widzi, ale na rowerze za to pojeździć się da. Jeszcze bardziej kolega ją pocieszył, co na korytarz wprost na nią wyszedł.

- O myślałem, że to Magda - rzekł, a baba z zachwytu oniemiała. Że to Magda pomyślał, o dwadzieścia lat i nie wiadomo o ile kilo młodsza!

- Poważnie? Z Magdą mnie pomyliłeś? - dopytywała.

- Otwieranie drzwi jej pokoju usłyszałem tylko -jakby lekko speszony wyjaśnił.
Zaraz skrzydła babie opadły. Ale przyjaciółce, co grypa ją chwyciła jeszcze bardziej. Wieczorem do baby zadzwoniła, że coś nie tak z nią jest, nie tylko wskutek choroby.

- Czuję, jak się w latach od sylwestra posunęłam - wyznała i uspokojenia baby, że o dni parę raptem nie przyjęła. Opowiedziała, że z pamięcią pogorszyło jej się bardzo. Kolega córki w kotletów smażeniu wyręczyć ją chciał. Dała mięso i słoiczki z przyprawami. Najpierw myślała, że wskutek choroby smak straciła i kotlet kwaśnym jej się wydaje. Potem wzrok jej na słoiczki padł.

- Pomyśl, babo, jak mogłam pomylić sól z kwaskiem cytrynowym? Źle ze mną… - westchnęła i zaraz z troską się pochyliła, czy babie nic się nie kręci, bo starszą jeszcze jest. Niedługo owa czekać musiała. Po urlopie kolega radosny do pracy wrócił.

- Jakieś zobowiązania na 2012? - baba podstępnie spytała, bo nadzieję stale ma, że uda się go ożenić w końcu.

- Żadnych! Lepsze mam, wróżka kabałę mi stawiała i wyszło, że miłość znajdę, zza oceanu - oświadczył. I zaraz dodał: - Nie mówiła zza którego, więc tu poczekam, pewnie przyleci.

Tak sobie baba myślała, że na miejscu lepiej by się rozejrzał, gdy do pracy zasiadła. I przerażenie na nią spadło. Dwa słowa raptem napisała, a słownik, co to w komputerze siedzi obydwa na czerwono podkreślił. Pisać całkiem zapomniała? Wgapiała się w to zakreślone "wskutek przedłużenia" i intensywnie myślała, czy wskutek przez "ó" być powinien, a przedłużenie przez "ó" czy "ż"? Czarna rozpacz ogarniać ją zaczęła, gdy kolega stale radosny do pokoju wszedł.

- Co robisz? - zagaił.

- A, piszę trochę - ekran zasłonić próbowała, celem błędów ukrycia.

- Do kogo? - spytał dziwnie.

- Jak do kogo? Do nas - baba wyjaśniła, a ów zdziwienie większe jeszcze okazał:

- To po co ci hiszpański słownik?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski