MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poznań przegrał sprawę w sądzie. Boisko na Strzeszynie zostanie zlikwidowane. Radni: prezydent Jaśkowiak zrobił za mało

Emilia Ratajczak
Emilia Ratajczak
Radni sugerują, że prezydent Jaśkowiak zrobił w tej sprawie za mało.
Radni sugerują, że prezydent Jaśkowiak zrobił w tej sprawie za mało. Robert Woźniak
Na Strzeszynie wkrótce zniknie boisko, które znajduje się na ulicy Kaczmarskiego. Cała sprawa wzbudza wiele kontrowersji, a radni Osiedla Strzeszyn uważają, że prezydent Jaśkowiak zrobił w tej sprawie za mało. Podobna sprawa miała miejsce w Puławach, tam prezydent Maj decydował, że obiekt nie zostanie usunięty - teraz może trafić do aresztu.

Spis treści

Boisko zostanie zlikwidowane. "Strata dla dzieciaków"

Boisko na ulicy Kaczmarskiego na poznańskim Strzeszynie zostało wybudowane w 2016 roku. Projekt został zrealizowany z Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego i otrzymał prawie 3 tysiące głosów. 1 sierpnia 2023 roku okazało się, że miasto Poznań przegrało sprawę w sądzie i obiekt zostanie zlikwidowany. Wszystko przez "przekroczenie dopuszczalnych poziomów hałasu".

- Jest to strata dla dzieciaków, ja nawet ze swoim maluchem tam chodziłam. Widzę, że dzieci wciąż z niego korzystają, tym bardziej w wakacje - to jest ich czas wolny - mówi jedna z kobiet, która bawiła się ze swoim dzieckiem przy piaskownicy.

W maju 2024 roku sąd drugiej instancji podtrzymał wyrok i wkrótce Zarząd Zieleni Miejskiej (bo to oni są teraz zarządcą terenu) będzie przygotowywał się do likwidacji obiektu. Proces trwał trzy lata. Jak wynika z uzyskanych informacji, sąd nie mógł podjąć innej decyzji, a ze względu na pomiary hałasu i inne przedstawione dowody - można było przewidzieć, że tak to się skończy. Sprawa miała być rozpatrywana bardzo szczegółowo, a w sądzie drugiej instancji orzekał rozszerzony skład sędziowski.

Mieszkańcy nie są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Kilka dni temu na boisku pojawiła się kartka z napisem "Zakaz gry w piłkę" oraz wyrok sądu. 2 lipca ich już nie było, regularnie są usuwane przez mieszkańców.

- Jesteśmy przeciwni likwidacji boiska. Jest to miejsce do zabaw i dla małych i dla dużych dzieci. Nasz wnuk ma 9 lat i przychodzi tu grać w piłkę nożną. Jeżeli komuś się nie podoba, że dzieci się bawią, to jest z nim po prostu coś nie tak - mówi pani Danuta, którą spotkaliśmy na spacerze z mężem Jerzym i wnuczką.

Pan Jerzy potwierdza, że nawet w ostatnim tygodniu na obiekcie przewijało się wiele dzieci i dorosłych. My spotkaliśmy tam rodzinę grającą w koszykówkę i piłkę nożną - ciotkę z siostrzeńcami i siostrzenicą.

- Ciocia, my często chodziliśmy na to boiska - powiedziała dziewczynka podczas rozmowy z nami.

Prezydent zrobił za mało?

Małgorzata Bogusławska przekazała, że Rada Osiedla poprzedniej kadencji podjęła uchwałę skierowaną do pana prezydenta z prośbą o odwołanie się od wyroku sądu. Jaśkowiak miał być również poinformowany o tym, że mieszkańcy są zorganizowani i są w stanie pomóc w uchyleniu tego wyroku. Chcieli wykonać kolejne ekspertyzy akustyczne na swój koszt oraz wspomóc prawnie.

- Prezydent na ten gest mieszkańców nie zareagował - dodaje Bogusławska.

Dominika Zenka-Podlaszewska dodaje, że w piśmie znajdowały się również rozwiązania problemu, tak aby boiska nie likwidować. Zawnioskowali o to, by zmienić obowiązujący plan, by pozwolić na grodzenie i w ten sposób postawić ekrany akustyczne.

- Przede wszystkim należało zrobić swoje miejskie ekspertyzy pomiaru hałasu. Co nie zostało wykonane i przez to wyrok sądu oparł się o te strony skarżącej. Tego nam tutaj zabrakło - mówi Zenka-Podlaszewska.

Jedną możliwością było złożenie apelacji.

Kulisy procesu sądowego. Mieszkańcy kontra miasto

Jak usłyszeliśmy, Rada Osiedla Strzeszyn "nie interesowała się procesem sądowym". Podczas rozpraw mieli wykazali się "niewiedzą", a na pytanie, dlaczego boisko nie powstało dalej, gdyż działka nie jest mała, odpowiedzieli, że w innym przypadku trzeba byłoby wyciąć drzewa.

Przedstawicielka Rady Osiedla, Małgorzata Bogusławska, uważa jednak, że czynnie brali udział zarówno w rozprawach, jak i jako świadkowie.

- Osobiście przez dwie godziny tłumaczyłam sądowi historię powstania tego boiska, to jak potrzebne jest mieszkańcom i to, że wybudowaliśmy je zgodnie z obowiązującym miejscowym planem.

Potwierdziła również, że rzeczywiście wybrali taką lokalizację, dlatego by drzew nie wycinać, ale także dlatego, by w przyszłości w niedalekiej odległości można było postawić kolejne.

Plan zagospodarowania przestrzennego nie przewidywał możliwości zamontowania ekranów akustycznych, dlatego Rada Osiedla chciała go zmienić. Mieszkańcy, którzy zdecydowali się na procesowanie z miastem, od początku mieli interweniować u Rady Osiedla chociażby o ograniczenie możliwości korzystania z boiska w określonych godzinach.

Dominika Zenka-Podlaszewska wskazuje jednak na to, że nikt z Radą czy zarządem osiedla się nie kontaktował. Pojawiały się znaki o niezadowoleniu mieszkańców jak pocięte hamaki, skradzione części siłowni zewnętrznej czy notoryczne zgłaszanie placu zabaw na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa policji. Na zebraniach wspólnoty jednak nikt się nie pojawiał.

Podobna sprawa w Puławach. Prezydent pójdzie do więzienia?

Od 2018 roku mieszkańcy jednego z osiedli w Puławach borykają się z problemem hałasu emitowanego przez boisko przy Szkole Podstawowej nr 4. Ich nieustanne skargi doprowadziły do wydania przez sąd zakazu korzystania z boiska po godzinach lekcyjnych oraz ograniczenia dostępu do obiektu wyłącznie dla uczniów tej szkoły.

W odpowiedzi na postulaty młodzieży, pragnącej mieć dostęp do miejsca aktywności fizycznej, lokalne władze zdecydowały się na instalację ekranu dźwiękoszczelnego, co miało kosztować 250 tysięcy złotych. Ta decyzja miała na celu znalezienie kompromisu między potrzebami mieszkańców a oczekiwaniami dzieci i młodzieży.

Niestety, radość z tej inwestycji nie trwała długo. Sąsiedzi ponownie zaskarżyli decyzję o montażu ekranu, twierdząc, że nie eliminuje on całkowicie problemu hałasu i nie odwołuje wcześniejszego wyroku sądu dotyczącego zamknięcia boiska.

Paweł Maj, prezydent Puław, stanął w obliczu kolejnego wyzwania, gdyż sąd nałożył na miasto grzywnę w wysokości 5 tysięcy złotych za niezastosowanie się do jego decyzji. Prezydent zadeklarował, że nie zamierza uiścić tej kwoty. Po upływie terminu płatności, który minął 11 czerwca, grzywna ta może zostać zamieniona na 5 dni aresztu dla prezydenta. Maj czeka teraz na dalsze działania ze strony wymiaru sprawiedliwości.

- Wyrok jest absurdalny, bezduszny i bezsensowny. To są nasze dzieci z naszego miasta. Płacenie kar finansowych za to, że mogą ćwiczyć i aktywnie spędzać czas na jedynym boisku przyszkolnym na całym osiedlu byłoby złem w czystej postaci. Dlatego miasto tej grzywny nie zapłaci, a ja odsiedzę tę karę w areszcie. Jest to symbol naszych absurdalnych czasów, gdy aferzyści, złodzieje i bandyci chodzą wolni, a za umożliwienie dzieciom aktywnego spędzenia czasu na boisku, dacie szansy odejścia od tabletów i telefonów, karze się grzywną lub aresztem. Jeżeli my sami nie zwalczymy o nasze dzieci, to kto ma to zrobić? - mówi prezydent Maj.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski