O hodowli w Pyszącej zrobiło się głośno pod koniec czerwca 2017 roku, kiedy to na jej teren weszła policja i przedstawiciele organizacji prozwierzęcych. Znaleźli około 300 zwierząt ponad 80 gatunków, często chronionych. Były tam m.in tygrysy, lamparty oraz różne gatunki ptaków. Hodowla działała przez wiele lat i posiadała zwierzęta egzotyczne. Była zarejestrowana jako cyrk, jednak miała status jednostki zatwierdzonej, przez co mogła się wymieniać zwierzętami z innymi podmiotami.
Prokuratura, a także przedstawiciele Międzynarodowego Ruchu na Rzecz Zwierząt - "Viva!" i Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo, do którego trafiło wiele zwierząt z Pyszącej, podkreślali, że zwierzęta żyły w hodowli w skandalicznych warunkach. Ich wybiegi miały być zbyt małe, bardzo zabrudzone, brakowało wody, a często stwarzały też niebezpieczeństwo dla zwierząt. Śledztwo w sprawie Macieja M. wszczęła prokuratura.
Zobacz też: Nożownik zabił na przystanku autobusowym w Poznaniu. Grozi mu dożywocie
Jeden z wątków postępowania wobec Macieja M. został już zakończony. Jeszcze pod koniec 2019 roku sąd w Śremie skazał go za posiadanie niebezpiecznych zwierząt oraz posiadanie amunicji do broni. - Maciej M. został uznany winny wykroczenia polegającego na tym, że w nieustalonym czasie w Pyszącej dopuścił się naruszenia zakazu posiadania żywych zwierząt z gatunków niebezpiecznych dla ludzi - informuje Katarzyna Błaszczak z biura prasowego poznańskiego Sądu Okręgowego.
I dodaje: - Ponadto Maciej M. został uznany winnym wykroczenia w postaci posiadania amunicji do broni palnej w sposób umożliwiający dostęp do niej osobom nieuprawnionym.
Za oba wykroczenia Maciej M. usłyszał wyrok nakładający na niego karę grzywny w wysokości 5 tys. zł. Maciej M. został za to uniewinniony od podejrzeń o nieodpowiednie utrzymywanie swoich zwierząt domowych. Wyrok sądu w Śremie jest nieprawomocny.
Tymczasem w Poznaniu wciąż trwa główny proces wobec Macieja M., w którym hodowca usłyszał łącznie 19 zarzutów, w tym dotyczących nielegalnego handlu zwierzętami czy znęcania się nad nimi. Ten proces ruszył w czerwcu 2019 roku. Maciej M. nie przyznał się do większości zarzutów, w tym najpoważniejszych. Przyznał się jedynie do dwóch zarzutów, które dotyczyły nieodprowadzania składek do ZUS dwóch pracowników.
Czytaj więcej o sprawie hodowcy z Pyszącej:Sprawdź też:
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?