Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Johnny Winter -Był artystą, o którego zabiegali inni

Marek Zaradniak
Johnny Winter podczas koncertu w poznańskim klubie Eskulap.
Johnny Winter podczas koncertu w poznańskim klubie Eskulap. Waldemar Wylegalski
W wieku 70 lat zmarł gitarzysta, wokalista i kompozytor Johnny Winter. W Polsce w ostatnich latach słuchaliśmy go trzykrotnie.

W środę w w wieku 70 lat w Zurichu zmarł Johnny Winter. Był jednym z najbardziej cenionych gitarzystów świata, a zarazem wokalistą i kompozytorem. Odszedł w klika dni po swoim ostartnim jak się okazało koncercie na Lovely Days Festival w Wiesen w Austrii.
Winter był artystą, któremu bliskie były rock'n'roll, blues i rhythm'n'blues. Specjalizował się w gitarowej technice slide. Na przełomie lat 60 i 70. fani zastanawiali się kto w tej technice jest lepszy Johnny Winter czy może Duane Allman z Allman Brothers band. Johnny Winter swoją karierę rozpoczynał grając z bratem w klubach Teksasu. Najbardziej aktywny był w latach 70. minionego stulecia. W 2003 magazyn Rolling Stone sklasyfikował go na 74. miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów wszechczasów. Jego dyskografia obejmuje m.in. osiemnaście albumów studyjnych. Pierwszym był wydany w roku 1968 "The Progressive Blues Experiment". Ostatnią płytą studyjną była wydana w 2011 roku "Roots". Winter był także producentem trzech uhonorowanych nagrodami Grammy albumów legendarnego bluesmana Muddy'ego Watersa. Był artystą, z którym nagrywali i o którego zabiegali najwięksi.To nie on szukał, ale to jego szukano. Szczególnie po komercyjnym i artystycznym sukcesie albumu "Roots". Wielu muzyków chciało dotknąć jego aury, obserwować jego sposób gry, poczuć jego feeling.
W Polsce koncertował trzykrotnie. Jedynym organizatorem jego polskich koncertów był poznański animator życia muzycznego Krzysztof Ranus.
– Miałem zaszczyt i przyjemność organizować trzy trasy Johnny'ego Wintera. Wszystkie różniły się od siebie także jego stanem zdrowia. Kiedy przyjechał pierwszy raz w listopadzie 2009 roku był schorowany i tak na dobrą sprawę wykorzystywał to, że ma wokół siebie przychylnych sobie ludzi, którzy ułatwiają mu funkcjonowanie na rynku i w życiu. Za drugim razem w kwietniu 2011 roku jego główną bazą stał się festiwal Toruń Blues Meeting. Za trzecim razem dwa lata temu przyjechał do Polski jako muzyk który wie wszystko i wszystko potrafi. Był pełen energii, kwitnął zdrowiem. Miał mnóstwo pomysłów na przyszłość. Ta trzecia wizyta związana była z wydaną wtedy płytą "Roots". W trakcie rozmowy opowiadał jak doszło do jej nagrania . Planował nagranie krążka "Roots 2". Śmiał się, że ma już pomysł nawet na album "Roots 10". Teraz w związku z przygotowaniami do płyty "Roots 2" planowaliśmy czwartą trasę po Polsce. Do jej nagrania chciał zaprosić m.in. J.J.Cale'a co niestety nie udało się ze względu na śmierć tego ostatniego. Czy robili razem jakieś muzyczne przymiarki tego nie wiem. Muzyczne przymiarki były natomiast najprawdopodobniej z Ericiem Claptonem. Winter był na organizowanym przez Claptona festiwalu Crossroads.
Moje ostatnie spotkanie z Johnnym Winterem miało miejsce w Czechowicach-Dziedzicach. Gdy bolały go zęby zawiozłem go do prywatnej kliniki stomatologicznej. Dentysta, który mu pomógł był jego fanem. Zalecił mu jedzenie lodów. Po zabiegu Johnny Winter powiedział: - lekarz zalecił mi jedzenie lodów. Idziemy do Mc Donald'sa. Po zjedzeniu lodów on ze swoją ekipą camperem pojechał do Wiednia. Ja wróciłem do Poznania. Pozostawaliśmy w kontakcie mailowym - wspomina Krzysztof Ranus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski