Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profiler kryminalny o potrójnym zabójstwie w Puszczykowie. "Te dzieci mogły zginąć przy okazji"

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
Niewyobrażalna tragedia wydarzyła się w tym domu w Puszczykowie. 42-latek udusił swoją żonę, kiedy spała. Nie oszczędził też córek
Niewyobrażalna tragedia wydarzyła się w tym domu w Puszczykowie. 42-latek udusił swoją żonę, kiedy spała. Nie oszczędził też córek Waldemar Wylegalski
42-letni Serhii T. z Puszczykowa miał żonę i dwie córki, ale je zabił. Choć - jak twierdzi - chciał pozbyć się tylko żony, to odebrał życie też dziewczynkom, bo... jedna z nich się obudziła. 4,5-letnia Daria i 1,5-roczna Maria zginęły z rąk ojca "przy okazji"? - Może być tak, że dzieci giną tylko dlatego, że były świadkami zabójstwa np. swojego rodzica - mówi Jan Gołębiowski, profiler kryminalny i biegły sądowy.

Profiler o zbrodni w Puszczykowie. "Te dzieci mogły zginąć przy okazji"

Krzywda dziecka bulwersuje wyjątkowo. Wielu z nas nie wyobraża sobie, że można podnieść rękę na dziecko, a co dopiero zabić. Tak jednak zdarzyło się w Puszczykowie, niewielkiej miejscowości pod Poznaniem. Choć - jak twierdzi podejrzany - chciał zabić tylko żonę, to zginęły też córki. Ocalał jedynie nastolatek.

Czytaj też: Wstrząsające okoliczności zabójstwa w Puszczykowie. 42-latek wyjaśnił, dlaczego zamordował żonę i dwie córeczki. "Był jakiś dziwny"

Tragedia rozegrała się w jednym domów, w którym mieszkała pięcioosobowa rodzina z Ukrainy. W sobotę, 18 listopada znaleziono tam trzy ciała.

29-letnia kobieta oraz jej dwie córki, 4,5-letnia Daria i 1,5-roczna Maria, zostały zamordowane.

W sprawie zatrzymano 42-letniego męża kobiety i ojca dziewczynek. W domu był również nastoletni syn kobiety z poprzedniego związku.

Sekcja zwłok wykazała, że kobieta i dzieci zostały uduszone gołymi rękami. 42-latek został zatrzymany i usłyszał trzy zarzuty zabójstwa. Przyznał się do winy.

- Mężczyzna poinformował, że kłócił się z żoną o to, że nadużywa on alkoholu, że ma długi i nie pracuje. Z 13 na 14 listopada, po jednej z takich kłótni, postanowił zabić żonę. Jak stwierdził, chciał pozbyć się problemu, skoro żona cały czas miała do niego pretensje

- mówił prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

I dodał: - Kiedy żona spała już z córkami na piętrze, poszedł do pokoju. Według jego relacji chciał zabić i zabił żonę, ale jedna z córek obudziła się i wówczas postanowił zabić też dziewczynki. W trakcie przesłuchania mężczyzna wskazał, że nie pamięta wszystkich szczegółów tego, co się wydarzyło.

Jak tłumaczył prok. Wawrzyniak, z relacji podejrzanego wynika, że miał on problem z alkoholem, i w dniu zabójstwa, jak i w trakcie zatrzymania, był pod jego wpływem.

- Następnego dnia po zabójstwie, kiedy dotarło do niego, co zrobił, postanowił odebrać sobie życie, ale zabrakło mu odwagi. Borykał się z tym problemem. W sobotę pojechał razem z synem zamordowanej do galerii handlowej Avenida w Poznaniu. Tam zgłosił się do ochroniarza. Powiedział mu, że zabił żonę i córki

- wyjaśnił prokurator.

Od zabójstwa do zatrzymania 42-latka i ujawnienia zwłok minęło kilka dni. W tym czasie w domu cały czas przebywał 11-letni syn zamordowanej kobiety. Śledczy tłumaczą, że chłopiec nie miał pojęcia, co się wydarzyło.

- Mężczyzna powiedział chłopcu, że mama i dziewczynki są w szpitalu, bo jest covid. Nie pozwalał mu wchodzić na piętro, ponieważ - jak mówił - jest tam substancja, która ma zniwelować wirusa. Chłopiec żył cały czas w przeświadczeniu, że jego siostry i matka są w szpitalu. Dopiero krótko przed tym, jak pojechali razem do Avenidy, powiedział nastolatkowi, że jego mama i siostry nie żyją

- wyjaśnił prok. Wawrzyniak.

42-latek wyznał śledczym, że nie zabił 11-latka, bo nie było to jego dziecko, dlatego nie chciał tego robić. Dlaczego mężczyzna oszczędził chłopca?

- Ten przypadek można odnieść do samobójstw rozszerzonych i poagresywnych. Mężczyzna nie popełnił samobójstwa, więc można poddać jego wersję ocenie. Gdyby znaleziono go martwego, można by dywagować, czy byłoby to samobójstwo rozszerzone czy poagresywne. A przyjmując jego wersję, można patrzeć na to, że dziecko jakby zginęło „przy okazji”, bo stało się świadkiem jego czynu

- mówi Jan Gołębiowski, profiler, psycholog kryminalny, biegły sądowy.

Dodaje też: - Jego agresja była skierowana w stronę małżonki - chciał ją zabić w wyniku sytuacji konfliktowych. Mógł przewidzieć, że mordując żonę, dzieci np. obudzą się, ale w takich emocjach człowiek nie myśli aż tak kalkulatywnie, więc „z rozpędu”, będąc we wzburzeniu, dokonując zabójstwa żony zobaczył, że dziecko nie śpi i jest świadkiem zabójstwa, więc je też zabił, a następnie drugą córkę.

Jak wskazuje profiler, są sytuacje, kiedy sprawca popełnia jedno przestępstwo, a następnie - już tego nie planując - morduje przypadkowego świadka, osobę, która mogłaby na niego donieść.

- Może być więc tak, że dzieci giną niejako „przy okazji”, tylko dlatego, że były świadkami tego, że np. ojciec zabił ich matkę

- mówi.

Ekspert podkreśla: - To nie było jego dziecko, może nie łączyły go aż tak silne uczucia z tym nastolatkiem. Ten chłopiec był w innym pomieszczeniu, nie był świadkiem, więc mógł grać na czas. Może, jak mu emocje już opadły, stwierdził, że nie ma sensu mordować kolejnej osoby. Tu możemy snuć jedynie przypuszczenia, bo nie wiemy, jak długo byli razem z tą kobietą i jaka była relacja między nastolatkiem, a tym mężczyzną. Na pewno możemy stwierdzić, że chłopiec, mówiąc psychologicznie, nie był w polu jego świadomości.

Emocje a zabójstwo

Jak wskazują policyjne statystyki, tylko w ubiegłym roku w Polsce doszło do 507 zabójstw.

- Ludzie zabijają z tysiąca powodów, to bardzo złożona problematyka. Jeśli chodzi o typowe zabójstwo, czyli art. 148 kk, jest ono najczęściej wynikiem wybuchu emocjonalnego - zwłaszcza, gdy sprawca jest skonfliktowany ze swoją przyszłą ofiarą. Wzbudzone emocje, a do tego często wpływ alkoholu lub innych substancji, i dochodzi do tragedii. Większość tych zabójstw jest niezaplanowana

- mówi Jan Gołębiowski.

Większość zabójstw jest spontaniczna i nieplanowana, dokonywana pod wpływem silnych emocji. Częściej mordują mężczyźni. Dlaczego? Profiler wskazuje na ważny aspekt.

- Mężczyźni są uczeni, by nie okazywać uczuć. Wciąż pokutuje podejście, że facet musi być twardy - nie może płakać, okazywać wzruszenia czy słabości. Świat pokazuje mu, że powinien raczej wypierać swoje stany emocjonalne albo im zaprzeczać

- wyjaśnia ekspert.

I dodaje: - A im dłużej tłumi je w sobie, tym gorzej, bo z czasem te emocje znajdą upust - najczęściej w chwili jakiegoś dużego kryzysu. I wtedy hamulce puszczają, na co wpływ często ma również alkohol. Stres i przez lata wypierane emocje mogą wtedy wybuchnąć w nieprzewidywalny sposób - emocje, których ci mężczyźni często nawet nie potrafią nazwać, bo na pytanie o to, jak się czują, nauczeni są odpowiadać, że „dobrze” albo „źle”, nic więcej.

Czytaj też: Kto zabił? Profiler nie da jednoznacznej odpowiedzi, ale...

Profiler podkreśla, że na szczęście czasy się zmieniają, a ludzie stają się coraz bardziej świadomi złożoności swoich emocji.

Z uwagi na rosnącą samoświadomość i umiejętność zarządzania emocjami można snuć przypuszczenia, że w przyszłości będzie mniej zabójstw. Profiler stwierdza, że pozostaje mieć nadzieję, jednocześnie wskazuje, że kluczową rolę powinna odegrać tu edukacja psychologiczna na etapie szkolnym.

- Dzieci uczą się matematyki, języków obcych, historii, a tak niewiele o samych sobie... Uważam, że na poziomie licealnym treningi interpersonalne powinny być zajęciami obowiązkowymi. Dzięki takim treningom możemy nauczyć się, dlaczego czujemy coś w konkretnej sytuacji, dlaczego coś w kontakcie z innymi wzbudza w nas jakiś rodzaj emocji. To jest bezcenna wiedza

- uważa Jan Gołębiowski.

I dodaje: - Często mówimy, że ktoś nas zdenerwował, ale musimy zrozumieć, że tak naprawdę - z punktu widzenia psychologii - to zdenerwowałem się sam, ponieważ był bodziec i była na to nasza reakcja. Przyglądając się temu mechanizmowi i przede wszystkim zauważając go, możemy coś z nim zrobić.

Profiler zauważa, że poprzednie systemy kształcenia nie uwzględniały tych kwestii, zachęcając młodych ludzi raczej do tłumienia emocji niż ich rozumienia.

- I szkoda, że wciąż cieszą się one powodzeniem wśród niektórych środowisk, które zajmują istotne miejsce w debacie publicznej. Opresja nigdy nie wróży nic dobrego, bo pociąga za sobą traumy. A te zawsze znajdą sposób, by się uwolnić

- podsumowuje.

Dzieci ofiarami zabójstw

O ile zabójstwo osoby dorosłej jest czymś, z czym jesteśmy w pewnym sensie oswojeni, tak nad morderstwem dziecka nie jesteśmy w stanie przejść do porządku dziennego i wywołuje ono w nas szczególne wzburzenie i niezrozumienie.

Jak wskazuje profiler, częściej jednak niż dzieci, ofiarami zabójstw są dorośli. A jeżeli dochodzi już do zabójstw dzieci, to giną one zdecydowanie częściej z rąk członka rodziny niż obcej osoby. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego dzieci stają się ofiarami morderstw?

Jednym z powodów - na który wskazuje Jan Gołębiowski - może być dzieciobójstwo, czyli dokonanie zabójstwa przez matkę w wyniku tzw. szoku poporodowego. Przestępstwo to jest wydzielone w osobnym artykule kodeksu karnego (art. 149 kk) i grozi za nie od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Należy przede wszystkim pamiętać, że dziecko jest częścią rodziny i że rodzice wykorzystują je jako narzędzie do rozgrywania konfliktów między sobą.

- W tle często jest rozstanie lub wręcz sprawa rozwodowa, może być też walka o władzę rodzicielską czy o podział majątku. Trzeba zwrócić uwagę, że zarówno ojcowie, jak i matki, zabijają dzieci. Można powiedzieć, że nieraz wygląda to, jakby rodzic zabijał dziecko, robiąc tym „na złość” swojemu byłemu czy partnerowi, z którym jest w konflikcie. Czasami te sytuacje są też powiązane z późniejszym samobójstwem, i tutaj częściej występuje tzw. samobójstwo rozszerzone

- wyjaśnia profiler.

I dodaje: - Przy samobójstwie rozszerzonym przyjmuje się perspektywę sprawcy, jak on to widzi. Rozszerzenie jest z punktu widzenia sprawcy - gdzie pomysł o własnej śmierci, własnym samobójstwie, występuje trochę wcześniej niż pomysł o zabójstwie. W rzeczywistości samobójstwo rozszerzone jest zabójstwem i samobójstwem. Nikt tej ofiary się nie pyta, czy chce się zabić. I z tego punktu widzenia nie jest to samobójstwo, tylko zabójstwo. Ale przyjmując perspektywę sprawcy, to on wciąga np. właśnie dziecko w akt własnej śmierci.

Niektórzy sprawcy, którzy postanowili odebrać sobie życie, albo tego nie robią, bo np. w ostatniej chwili zabrakło im odwagi, lub próba samobójcza była nieudana. Wtedy można porozmawiać z takim człowiekiem, by wyjaśnił, co nim kierowało.

- Tak naprawdę, w niektórych przypadkach, zabójstwo tego dziecka jest rodzajem jego ochrony. To sytuacja paradoksalna, ale tak właśnie to wygląda z perspektywy sprawcy. On rozszerza swoją śmierć na śmierć swoich bliskich, np. nie chce ich zostawić samych, nie chce zostawić dziecka w rękach tego drugiego rodzica. On jakby zabiera je ze sobą

- wskazuje ekspert.

Obok samobójstwa rozszerzonego mamy też samobójstwo poagresywne. Jak tłumaczy Jan Gołębiowski, tu sekwencja jest taka sama, jak w przypadku samobójstwa rozszerzonego, czyli dochodzi do zabójstwa, a następnie samobójstwa, tyle że w samobójstwie poagresywnym samobójstwo sprawcy jest skutkiem dokonanego wcześniej zabójstwa.

- Czyli ktoś zabija kogoś w sposób nieplanowany, to sytuacja nagła, działanie pod wpływem impulsu. I gdy ta osoba widzi, że właśnie zabiła bliską jej osobę, np. dziecko, to z jednej strony ma poczucie winy, ale czuje odpowiedzialność za ten czyn zarówno pod kątem karnym - bo będzie w kręgu podejrzanych - ale też pod kątem oceny społecznej, bo w najbliższym otoczeniu lokalnej społeczności wszyscy będą wiedzieli, że ta osoba zabiła. Zatem to obciążenie czynem, poczucie winy i strach przed odpowiedzialnością karną, jak i społeczną, prowadzi go do samobójstwa

- mówi profiler.

Jeżeli chodzi o powody, dla których matka zabija swoje dziecko, to - w ocenie eksperta - u kobiet częściej wynika to z jakiegoś poważniejszego zaburzenia psychicznego, np. depresji, także tej poporodowej.

- Miałem taki przypadek, gdzie matka zabiła 14-miesięczną córkę. Matce nie można było przypisać dzieciobójstwa, bo od porodu minęło za dużo czasu, ale mi to wyglądało na depresję poporodową, która rozwinęła się kilka miesięcy po porodzie

- mówi.

I wskazuje: - Ojcowie najczęściej zabijają w wyniku emocjonalnego wzburzenia, pobudzenia w konflikcie małżeńskim, czyli np. podczas rozstania się, ograniczenia władzy rodzicielskiej, gdzie w tle są sprawy w sądzie karnym czy rodzinnym.

5-letni Marcel z Poznania był w złym miejscu i czasie

Dzieci giną przeważnie z rąk członków swojej rodziny. Ataki sprawców na przypadkowe dzieci są sporadyczne, ale się zdarzają. Tak było niewiele ponad miesiąc temu w Poznaniu. Koszmarna, bezsensowna, niezrozumiała śmierć 5-letniego Marcela poruszyła wiele ludzkich serc.

18 października Marcel razem z innymi dziećmi z przedszkola szedł na pocztę z okazji Dnia Listonosza. Wycieczkę przerwał atak nożownika, który zranił chłopca. Marcel z raną klatki piersiowej trafił do szpitala, mimo starań lekarzy 5-latek zmarł w trakcie operacji.

Napastnika obezwładnił świadek zdarzenia, który pomógł policjantce po służbie, która negocjowała z 71-latkiem. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. Obecnie przebywa w tymczasowym areszcie. Choć śledztwo wciąż trwa, to prokuratorzy wskazują, że podejrzany cierpi na chorobę neurologiczną. Biegli sądowi będą badać, czy w chwili popełnienia zabójstwa był poczytalny.

Poznaniacy, którzy widywali 71-letniego Zbysława C. na poznańskim Łazarzu, mówią o jego podejrzanym zachowaniu.

- Ten mężczyzna już od rana na rynku Łazarskim chodził i wariował. Od godz. 7 rano na rynku był widziany, jak krzyczał „ave Putin, ja was wszystkich pozabijam”

- mówiła w dniu tragedii jedna z poznanianek.

Choć Marcel - na co wiele wskazuje - był przypadkową ofiarą, to pojawia się pytanie, dlaczego akurat on?

- Ciężko szukać tu jakichś racjonalnych wytłumaczeń. On najprawdopodobniej zaatakował ofiarę, która po prostu była dostępna. Skoro się nie znali, to nie mógł wiedzieć, że tego dnia i o tej godzinie będzie szła przedszkolna wycieczka. Chłopiec był łatwą ofiarą, bo przecież to dziecko, które się nie obroni

- mówi Gołębiowski.

I dodaje: - Ciężko powiedzieć, co ten człowiek miał wtedy w głowie, co nim kierowało, czy ten chłopiec mu kogoś przypominał, czy może po prostu przechodził i był najbliżej. W stanie psychozy sprawca może wpisać ofiarę w treść urojeń, ale tu mówimy już o typowych chorobach psychicznych, np. schizofrenii paranoidalnej, a w tym przypadku nie wiemy, jakie ten mężczyzna miał objawy i na co dokładnie choruje.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Cała Wielkopolska długo żyła tą historią. Czworo nastolatków wraz z dorosłą kobietą uprowadziło 14-latkę, którą w zaledwie kilka godzin brutalnie zgwałcono, ogolono jej głowę i brwi, a także przypalano papierosami. Nastolatka przeżyła prawdziwy koszmar. Podobnych historii jest jednak więcej. W galerii przypominamy najgłośniejsze i najbardziej szokujące sprawy z Wielkopolski -->

Przerażające historie o porwaniach i wykorzystywaniu dzieci ...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski