Nagle olśnienia doznała, że przecież i w Poznaniu chleb upiec zdąży jeszcze i niespodziankę dla pociechy mieć będzie. Po mąkę więc do sklepu udała się jeszcze, gdy dziecko zadzwoniło.
– Niespodzianka też będzie! – baba oznajmiła. – Nie tylko rogale przywiozę, sama też coś upiekę…
– Może lepiej nie… – westchnienie usłyszała.
I na dziecka wyszło, bo jak baba radośnie w progu dziadowi oznajmiła, że chleb piec zamierza, ów zadziwił się bardzo:
– Na wieś przecież nie jedziemy.
– To co? Tu raz dwa upiekę! – baba mąkę z siatki wyjęła. I wtedy zrozumiała, dlaczego do tej pory tylko na wsi piekła. Wzrok jej bowiem na piecyk kuchenny padł. Co tak naprawdę płytą jedynie jest. Bez piekarnika.
– A, i tak nie zdążyłabym ciasta wyrobić – ręką machnęła. – Dziewiąta prawie…
I jakby na słów jej potwierdzenie Jarosław Kuźniar z telewizora się odezwał:
– Dziesięć do dziewiątej…
– Szlag mnie dziadzie trafia, jak coś takiego w telewizji słyszę – temat zręcznie zmieniła. – Jakie dziesięć do dziewiątej? Za dziesięć dziewiąta po polsku jest.
– Języki mu szkodzą – dziad przynętę chwycił i do tematu chleba nieszczęsnego nie wracał już wcale. – Popisuje się, że z angielska tak gada.
Z samymi rogalami baba więc do dziecka się udała. Ale radości wiele wywołały. Dziecka trenerowi córeczka urodziła się właśnie, w związku z czym na przyjęciu, pępkowym zwanym, baba była. Międzynarodowym, z przewagą Niemców. Trener dziecka też Wielkopolaninem jest, to i wzruszenie na widok sam rogali przeżył.
– Och, dla Magdy jednego zostawię – uradowany rzekł, bo żona jego z córeczką w szpitalu jeszcze była. – Jutro jej zawiozę.
Ale nie zawiózł, bo zanim odłożyć zdążył niemieccy goście wszystkie zjedli. Przyjęcie miłym bardzo było. Z myślą dziada, że języki szkodzą zgodzić się jakoś nie mogła, bo niemiecki to by jej się przydał bardzo. Radziła sobie jednak jakoś, jak się z kimś po angielsku dogadać nie mogła, to uśmiechała się sympatycznie i już. Kolegę jednego dziecko przedstawiło, co też w piłkę gra.
– On się babo polskiego uczyć próbuje – poinformowało. – W drużynie kolegów z Polski ma, o wszystko pyta, zwroty polskie powtarza ładnie.
Młody człowiek ukłonił się grzecznie. A jak pociecha namawiać go próbowała, co by matce coś po polsku powiedział, krygować się po niemiecku zaczął. Że tak do głowy nic mu nie przychodzi właśnie, a ostatnio na meczu wyjazdowym zatrucie przeżyli. Nie bardzo chyba mówić babie o żołądkowych dolegliwościach wypada… No, ale w końcu uśmiechnął się miło i polszczyzną bezbłędną niemal głośno do baby się odezwał:
– Pokaż cycki!
Konsternacja wśród polskich gości zaległa. Niemieccy tylko przez chwilę z uznaniem głowami kiwali, do czasu gdy pociecha nie przetłumaczyła co powiedział. Cisza zaległa. Piłkarz wzrok przerażony miał, a lica czerwone całkiem.
– Nic się nie stało – baba uspokajała, bo jasnym dla niej było, że młodzieniec winnym nie jest, a ci co to go po polsku uczą. – Naprawdę nie przejmuj się…
Myśli tej skończyć się jednak babie nie udało. Młody człowiek co uspokoił się już nieco, uśmiechnął się przepraszająco do baby i stanowczo rzekł:
– Zamknij mordę!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?