Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie nastolatki zostały zaatakowane nad Rusałką w Poznaniu. Błagały o pomoc, ale nikt ze świadków nie zareagował

Norbert Kowalski
Norbert Kowalski
W piątek nad poznańską Rusałką miało dojść do ataku na dwie nastolatki.
W piątek nad poznańską Rusałką miało dojść do ataku na dwie nastolatki. Łukasz Gdak
Dwie nastolatki zostały zaatakowane w piątek wieczorem nad jeziorem Rusałka przez grupę kobiet i mężczyzn. Pokrzywdzony miał zostać także ojciec jednej z dziewczyn, który przyjechał na miejsce. W poniedziałek przed południem ojciec jednej z nastolatek wraz z nią zgłosili się na policję. Bliscy pokrzywdzonych szukali świadków zdarzenia.

Do zdarzenia doszło w piątek wieczorem, około godziny 20 nad jeziorem Rusałka w Poznaniu. - Siedziałam ze znajomą na huśtawce na placu przy Rusałce. Z prawej strony, prawdopodobnie po pływaniu w jeziorze, szła pewna rodzina. Były to dwie kobiety. Za nimi szło dwóch mężczyzn. Wokół całej tej rodziny szło sporo dzieci. Jedno z nich, dziewczynka, wskazała palcem na mnie i powiedziała ''Mamo, zobacz jakie ma włosy!'' - opowiada Zosia (imię zmienione), jedna z nastolatek, która ma różowe włosy.

Sprawdź też:

Trwa głosowanie...

Czy zdarzyło Wam się zetknąć z podobnym przypadkiem?

Głos Wielkopolski

Kobieta spojrzała na mnie i krzyczała, że to jest choroba psychiczna i patologia. Spojrzałam ze znajomą na nie i spytałam "Jestem patologią"? Nasłuchałam się, że jestem taka i taka, że to co robię, nie jest normalne. Nie odpowiedziałam nic, tylko spojrzałam na moją koleżankę i się sztucznie zaśmiałam. Chciało już mi się płakać, ale nie chciałam im pokazać, że mnie to ruszyło jakkolwiek

- opowiada Zosia.

I dodaje: - Jedna z nich podeszła do ogrodzenia i spytała czy ma tam do mnie wejść i mi... wiadomo co. Odpowiedziałam, że nie dziękuję. Wtedy wszyscy się zebrali i odeszli, a przynajmniej tak myślałyśmy. Zaczęłam płakać, bo nie rozumiem tego oceniania ludzi po tym, że mają inny kolor włosów, niż się im podoba.

Czytaj też: Poważne problemy finansowe Mariusza Świtalskiego. Sąd zabezpiecza coraz większą część jego majątku. W tle spór o ponad 340 mln złotych

Nastolatki zaatakowane nad Rusałką

Zaledwie kilka minut później kobiety z mężczyznami z dziećmi znowu podeszły do nastolatek. - Podeszły do nas i najpierw zwróciły się do mnie, pytając "czy nie obić mi tej buźki". Poszło również sporo przekleństw. Odpowiedziałam, że mogę to gdzieś zgłosić, jeśli nas tkną, na co usłyszałam odpowiedź "to zgłaszaj k**wa" - mówi Zosia.

Sprawdź też:

Jej znajoma w tym czasie stała i patrzyła na agresywne kobiety. - Jedna uderzyła ją z całych sił w twarz i chwyciła za włosy. Krzyknęłam, co ona robi, na co ta druga powiedziała, że mam się zamknąć i ruszyła w moją stronę. Zrobiłam unik i zleciałam z huśtawki. Chciałam pomóc koleżance i podejść, żeby ją odciągnąć, ale ta druga złapała mnie za ubrania i pociągnęła do tyłu, mówiąc jak do psa ''nie wolno, zostaw''. Stałam więc przy nich, patrząc jak się biją, i nie mogąc nic z tym zrobić. Zaczęłam więc krzyczeć - opowiada Zosia.

A ponadto dodaje: - Na placu, z tego co pamiętam, było jakoś z 15 osób. Czułam się jakbyśmy były dla tych wszystkich ludzi niewidzialne. Zaczęłam znów krzyczeć "Czy nikt z was naprawdę nie może nam pomóc?! Nie widzicie, co tu się dzieje! Błagam was!" Jestem pewna, że było mnie słychać nawet za placem zabaw, gdzie już siedziało ze sto osób. Zrozumiałam, że nikt nam nie zamierza pomóc. Ludzie po prostu opuszczali plac, niektórzy siedzieli na ławkach i tylko patrzyli. Koniec końców, nie pamiętam dlaczego nas zostawiły. Coś tam jeszcze dopowiedziały, ale chyba uznały, że dostałyśmy "nauczkę" i odeszły. Dzieci i mężowie stali kawałek dalej i po prostu na wszystko patrzyli.

Zobacz też:

Atak na nastolatki nad Rusałką w Poznaniu. Pokrzywdzony jest też ojciec jednej z nich

Po zdarzeniu druga z nastolatek, Ania (imię zmienione), zadzwoniła do swojego taty, który po kilkunastu minutach przyjechał na miejsce. Dziewczynki razem z ojcem Ani znalazły agresywne kobiety.

Tata Ani podszedł do jednej z nich i spytał, jakim prawem podniosły rękę na jego córkę, na co one zaczęły prześmiewczo gadać, że "córeczka zadzwoniła po tatusia", że "sama sobie nie potrafi poradzić", że "myśli, że on ją obroni"

- opisuje Zosia.

W tym czasie napastniczki czekały już na drugą taksówkę. W pierwszej siedzieli już mężczyźni. - Z taksówki wyszedł jeden z mężów i zaczął popychać ojca Ani mówiąc, że to my pierwsze uderzyłyśmy te kobiety i że szukałyśmy zaczepki. Po chwili obie kobiety i jeden z mężczyzn zaczęli bić tatę Ani. Nie wiedząc, co zrobić podbiegłam do taksówkarza i zaczęłam go błagać jak tylko mogłam o pomoc. Lekko popychałam go w ich stronę, jednak on stwierdził, że to nie jest jego sprawa i wrócił do taksówki - wspomina Zosia.

Zobacz też:

Ojcu Ani udało się w końcu odskoczyć od napastników. - Miał rozdartą całą bluzkę. Dalej mało pamiętam, ale Ania mi mówiła, że kiedy siedziałam na chodniku znów ta sama kobieta, która od początku na mnie się akurat uparła, szła w moją stronę i chciała mnie kopnąć w kręgosłup. Jednak Ania do niej dobiegła i znów zaczęły się szarpać. Kiedy ojciec Ani wspomniał, że ona ma 15 lat, kobiety wyglądały na przerażone. W pośpiechu weszły do obu taksówek, bo druga przyjechała w trakcie - mówi Zosia.

Chociaż ojciec Ani mówił taksówkarzom, by ci zaczekali na policję, to obie taksówki odjechały. O ile Zosia nie odniosła obrażeń, o tyle inaczej sytuacja wyglądała w przypadku Ani i jej taty. - Leciała jej krew z nosa, miała mnóstwo powyrywanych włosów, coś z kolanem, z którym wcześniej miała problemy i całe podrapane do krwi ciało. Z kolei jej tata ma pełno siniaków na brzuchu - mówi nastolatka.

Nastolatki zaatakowane nad Rusałką: pokrzywdzeni zgłosili się na policji

Jeszcze w weekend siostra Zosi zamieściła na Facebooku post, w którym prosi wszystkich świadków zdarzenia o kontakt. Ułatwi to pracę policji. W poniedziałek rano Ania razem ze swoim tatą zgłosiły się na komisariat i opowiedziały o zdarzeniu.

- W poniedziałek przed południem na komisariat zgłosił się mężczyzna z córką, którzy opowiedzieli o piątkowym zdarzeniu - mówi Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.

Z kolei we wtorek przesłuchana została druga z nastolatek, czyli Zosia. Jeszcze tego samego dnia na komisariat zgłosiła się jedna z napastniczek, która przedstawiła swoją wersję wydarzeń.

- We wtorek, jedna z dwóch pań, które brały udział w tym zdarzeniu, zgłosiła się na policję i złożyła obszerne wyjaśnienia. Jej wersja jest całkowicie inna od tego, co mówiły pokrzywdzone - informuje Piotr Garstka z biura prasowego wielkopolskiej policji.

Teraz policja wyśle zgromadzony materiał do prokuratury. Z kolei śledczy będą musieli ocenić go pod kątem prawnym i podjąć decyzję czy umorzyć sprawę lub postawić zarzuty.

Po raz drugi serwis Otodom zapytał poznaniaków, czy ich okolica jest bezpieczna. Ankietę przeprowadzono wśród 4 500 osób. Badacze wzięli pod uwagę odpowiedzi na pytania o to, czy mieszkańcy boją się wychodzić z domu po zmroku i czy dziecko poza domem może być bezpieczne. Pytani przyznawali oceny od 1 do 5.Zobacz najnowszy ranking dzielnic Otodom 2020. Gdzie w Poznaniu jest najmniej bezpiecznie? Przejdź dalej i sprawdź --->

7 najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Poznaniu [RANKING O...

W ostatnich latach w Wielkopolsce nie brakowało spraw kryminalnych, o których dużo się mówiło.Mieszkańcy Wielkopolski byli poruszeni zaginięciem Ewy Tylman, zdruzgotani po wybuchu kamienicy na Dębcu czy zszokowani po tragicznych wypadkach spowodowanych przez młodych kierowców, w których ginęli ludzie. Nie obyło się też bez brutalnych zabójstw, długoletnich procesów oraz wyroków skazujących prawników czy komorników. Sprawdź, czy pamiętasz najgłośniejsze sprawy kryminalne z ostatnich lat.Przejdź dalej --->

Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...

W ostatnich latach w Poznaniu i okolicach dochodziło do wielu wypadków samochodowych, w których śmierć ponosili piesi. Wśród nich były m.in. tragiczne wypadki na Dębcu, Łazarzu, Wierzbięcicach, Sołaczu, Grunwaldzie czy Murowanej Goślinie. Poznań był wstrząśnięty po tym, jak motornicza śmiertelnie potrąciła 8-letniego chłopca na przejściu dla pieszych, a kilka miesięcy później 69-letnia kobieta śmiertelnie potrąciła 8-letnią dziewczynkę, która przechodziła na zielonym świetle przez pasy. Przedstawiamy najgłośniejsze wypadki samochodowe w ostatnich latach, w których śmierć ponieśli piesi.Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Poznań: Najgłośniejsze wypadki drogowe w ostatnich latach. J...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski